Czarny Wtorek: Zamknęli mi strzelnicę, więc idę postrzelać na Planty

Cześć, nazywam się Marek i lubię strzelać z broni ostrej. Do tej pory robiłem to na strzelnicy, ale niedawno została zamknięta, więc strzelam na Plantach, ale proszę się nie denerwować. Staram się nikomu nie zrobić krzywdy!

Kilka dni temu portal KRKnews.pl pisał o nocnych wyścigach samochodowych po ulicach Krakowa. Zresztą pisał nie po raz pierwszy, bo sprawa ta niezmiennie nas bulwersuje.

Myślą, że ulica to tor wyścigowy. Łamią wszystkie przepisy [WIDEO]

No i co. Nagle wśród komentujących pojawiła się cała rzesza osób, jak mniemam, uczestnicy tych wyścigów lub po porostu ich zwolennicy. I jęli przekonywać opinię publiczną, że:

  • Nie byłoby wyścigów na ulicach, gdyby Miasto nie zamknęło toru wyścigowego. „To gdzie mamy świrować?” – pytają.
  • Wyścigi są bezpieczne, nikt podczas tych wygłupów nie zginął.

Najbardziej rozbraja mnie ten pierwszy argument. „Gdzie mamy świrować?”. No cóż, proponuję pod blokiem, w piaskownicy, na podwórku – tam jest wasze miejsce. Albo na dywanie, przed telewizorami, w nogach rodziców, ściskając pada w spoconych dłoniach. Tutaj możecie się ścigać. Nie stać was na wyjazd na profesjonalny tor? Sorry, wyścigi, te prawdziwe, nie są dla was. Spróbujcie zająć się czymś innym.

To tak jak wspomniany na wstępie wyimaginowany Marek, co mu strzelnicę zamknęli i teraz idzie strzelać na Planty. No, co w tym złego, skoro strzela tak, by nikogo nie trafić?

I wy, bohaterowie od siedmiu boleści, aktorzy filmów dwudziestej ósmej kategorii nagranych wideorejestratorami. Posiadacze dwudziestoletnich opli, fordów, mazd – odpicowanych tylko w ten sposób, by pokryć rdzę i dziury w podłodze, zaimponować laskom, a wreszcie zapewnić jak najwyższą prędkość maksymalną. Świetnie, ale droga publiczna to nie film, to nie gra komputerowa. Konsekwencji nie cofniesz, nie zaczniesz wyścigu od nowa, gdy stracisz kilka sekund, bo zahaczysz o wolno jadące kombi z całą rodziną w środku.

„Nikt podczas tych wyścigów nie zginął” – argumentują bohaterzy nocnych wyścigów, siuśmajtki widzący siebie jako bohaterów filmów akcji. Nie jesteście żadnymi bohaterami, jesteście potencjalnymi mordercami. A ten argument jest równie bezsensowny jak tamten powyższy. Skoro dopiero śmierć może sprawić, że porzucicie swój durny proceder, mam nadzieję, że to nie będzie żaden z nas – kierowców, którzy na drogę wyjeżdżają po to, by dotrzeć z punktu A do punktu B.

Mateusz Miga

fot. Foter.com

Czarny Wtorek to cotygodniowy cykl, w którym autor próbuje mniej lub bardziej nieudolnie mierzyć się z rzeczywistością.

Czarny Wtorek: Wychowujemy idiotów, którzy nie wiedzą dokąd idą

Najnowsze

Co w Krakowie