Grzegorz przyjdzie na pomoc krakowskiej PO? Ciekawe rozwiązanie…

Po zeszłotygodniowym oświadczeniu Jacka Majchrowskiego o kandydowaniu na piątą kadencję, krakowska Platforma Obywatelska stanęła przed poważnym dylematem – pisze felietonista KRKnews Kazimierz Krakowski.

A dylemat jest taki: czy wystawić w najbliższych wyborach samorządowych własnego kandydata na prezydenta Krakowa? I kto miałby to być, skoro przez lata PO nie umiała wykreować jednej mocnej postaci?

Rozwiązanie tego problemu dla kierownictwa małopolskiej PO jest kluczowe i w dużej mierze zdeterminuje całą kampanie samorządową tego ugrupowania w Krakowie.

Szukanie kandydata

Większość działaczy uważa, że najlepszym kandydatem na prezydenta Krakowa byłby szef struktur wojewódzkich Aleksander Miszalski, bo to jedyny krakowski polityk Platformy, który cieszy się zaufaniem i ma jednoznaczne poparcie Grzegorza Schetyny. Tyle że Miszalski musi przygotować platformę do wyborów regionalnych i zorganizować struktury wyborcze w całym województwie.

A będzie to przedsięwzięcie bardzo trudne, gdyż poza Krakowem trudno będzie PO liczyć na wysokie wyniki wyborcze, ponieważ Małopolska tradycyjnie jest regionem mocno wspierającym Prawo i Sprawiedliwość.

Miszalski musi się skoncentrować na wyznaczeniu pełnomocnika regionalnego, który skonstruuje wstępne listy Platformy do sejmiku wojewódzkiego i przygotuje koncepcję regionalnej kampanii wyborczej. Natomiast to zapewne Miszalski będzie wraz z Grzegorzem Schetyną prowadził rozmowy z innymi ugrupowaniami, co do ich ostatecznego kształtu.

Poza tym, jeżeli potwierdzą się opublikowane ostatnio sondaże, które prognozują słaby wynik PO do sejmiku, to szef struktur regionalnych będzie musiał z tego wyznaczonego pełnomocnika przed władzami krajowymi partii rozliczyć  się, a można zakładać, że Schetyna nie będzie pobłażliwie patrzył na przedstawicieli z utraconych regionów na rok przed wyborami parlamentarnymi.

Naturalnym kandydatem PO na prezydenta powinien być Dominik Jaśkowiec, szef struktur krakowskich tej partii, ale Platforma musi postawić na kandydata poważnego, więc ta kandydatura poważnie nie może być brana pod uwagę. I wybrany w wyniku kompromisu politycznego Jaśkowiec na nominację nie ma co liczyć.

Na pewno kandydatem na prezydenta chciał być Bogusław Kośmider, przewodniczący Rady Miasta Krakowa, ale tak „mentalnie” boi się Jacka Majchrowskiego, że nie byłby wstanie przeciwko niemu wystartować i realnie walczyć w kampanii wyborczej.

Kolejną osobą, która bardzo chce wystartować na prezydenta z poparciem platformy, jest Bogusław Sonik. Tylko, że nie ma on poparcie władz krajowych i regionalnych. A ponadto w przypadku wygranej obecnego europosła Bogusława Wenty w wyborach na prezydenta Kielc (a jest on bardzo poważanym kandydatem) Bogusław Sonik obejmie po nim mandat w Europarlamencie, więc jego start z politycznego punktu widzenia nie miałby sensu.

Część działaczy krakowskiej PO chciałaby, że wystartowała Róża Thun ale ona nie jest zainteresowana takim scenariuszem i na pewno nie zdecyduje się na ten krok z bardzo prostego powodu – raczej nie osiągnęłaby dobrego wyniku i tym samym mogłaby sobie zamknąć drogę na listę w przyszłorocznych wyborach do europarlamentu.

Pozostaje jeszcze Bogdan Klich, ale on w zestawieniu z kandydatką PiSu Małgorzatą Wasserman mógłby sprowadzić kampanię wyborczą w Krakowie tylko do walki na „argumenty” związane z tragedią Smoleńską. Więc jest teoretycznie rozważany jako kandydat, ale ze względu ma powyższe nie zdecyduje się na prezydencki wyścig.

Grzegorzów dwóch

Jak widać, Platforma stoi przed dużym problemem, bo mając wielu polityków nie może wykreować kandydata.

I tu znów wraca Grzegorz. Nawet nie jeden Grzegorz, a Grzegorzów dwóch.

Pierwszy z nich to obecny radny miasta Grzegorz Stawowy, który już od dawna deklaruje chęć kandydowania. Doskonale orientujący się w problemach miasta, wieloletni radny, szef z jednej najważniejszych miejskich komisji. Zdeterminowany. Na pewno bez kompleksów podejmie aktywnie walkę w kampanii wyborczej.

Drugi to obecny marszałek Grzegorz Lipiec, jedyny krakowianin w zarządzie województwa małopolskiego. Wieloletni regionalny szef partii. Posiadający mocne poparcie w strukturach krakowskiej platformy. Dobry organizator. A z racji pełnionej funkcji, często reprezentujący Platformę w różnych środowiskach.

Obaj mają mocny handicap i mogą skutecznie powalczyć o głosy w Krakowie, a przy okazji – z racji wieku i predyspozycji – mocno ograniczyć w kampanii oddziaływanie Łukasza Gibały. Nawet doprowadzając do sytuacji, gdzie ten ostatni nie zdecydowałby się na start w wyborach prezydenckich, pozostawiając sobie czas na budowanie wizerunku na przyszłoroczne wybory do senatu.

Pytanie tylko, czy Platforma będzie miała wewnętrzna siłę na wykreowanie i wystawienie swojego kandydata, czy jednak od razu zdecyduje się poprzeć obecnego prezydenta Jacka Majchrowskiego już w pierwszej turze? To jednak mogłoby być dla części jej elektoratu zupełnie niezrozumiałe i prowadzić do utraty podmiotowości politycznej formacji.

Chyba że to Jacek Majchrowski będzie wspólnym ponadpolitycznym kandydatem. To jednak musiałoby wiązać się ze stworzeniem jednej listy do rady miasta i pogodzeniem na niej różnych krakowskich środowisk, co w obecnej sytuacji wydaje się niezmiernie trudne. Ale czy to się uda, zależy od rozmów obecnego prezydenta z Grzegorzem Schetyną i Aleksandrem Miszalskim.

Koncert duetu Platformy Obywatelskiej i prezydenta Majchrowskiego ciągle jest więc możliwy, pytanie tylko: kto komu gra na trąbce, a kto przygrywa na akordeonie.

Kazimierz Krakowski

zdjęcie tytułowe / fot. KRKnews

Najnowsze

Co w Krakowie