Sejmik uchwalił w poniedziałek aneks do uchwały antysmogowej w Małopolsce. Od lipca także w Krakowie nie będzie można palić w piecach odpadami węglowymi. Jeden radny nieomal sprawił, że uchwała trafiła do kosza. Przypadkowo ten radny jest równocześnie prezesem… węglowej spółki Tauron Wydobycie.
Uchwała to tymczasowe rozwiązanie, które dostosuje przepisy w Krakowie i w reszcie województwa. Zgodnie z nową uchwałą w Krakowie od lipca wprowadzony zostanie zakaz stosowania w piecach paliw stałych niskiej jakości, które uwalniają do atmosfery najwięcej związków toksycznych i szkodliwych pyłów.
Tak więc od 1 lipca będzie można stosować:
- węgiel powinien mieć następujące parametry jakościowe: udział masowy węgla kamiennego lub węgla brunatnego o ziarnieniu 0-5 mm poniżej 5 proc., wartość opałowa powyżej 26 MJ/kg, zawartość popiołu poniżej 10 proc, siarki – poniżej 0,8 proc.
- drewno spalane w kotłach, kominkach i piecach, kupowane lub pozyskane z innych źródeł, powinno zawierać biomasę o wilgotności w stanie roboczym poniżej 20 proc.
Uchwała będzie regulowała rynek do 31 sierpnia, gdy w życie wejdzie właściwa uchwała antysmogowa, całkowicie zakazująca używania paliw stałych do ogrzewania domów i mieszkań.
Jeszcze przed głosowaniem doszło do gigantycznej awantury. Głos zabrał radny PiS Zdzisław Filip, który równocześnie jest prezesem spółki Tauron Wydobycie. Nazwał uchwałę „potworkiem prawnym” i domagał się wyrzucenia jej do kosza.
– Proponowana przez sejmik uchwała ma doprowadzić do tego, że w Polsce będzie można kupować tylko węgiel z Rosji – argumentował. Twierdzi, że są polskie kopalnie, które wydobywają paliwo o wysokiej wartości opałowej, ale nie mieszczące się w uchwalonych właśnie przepisach.
Ostatecznie jego poprawka została odrzucona. 17 radnych było za. 12 przedstawicieli Prawa i Sprawiedliwości.
Kontrolą palenisk ma zajmować się Straż Miejska. W spornych sytuacjach funkcjonariusze będą mieć prawo, by pobrać próbkę z pieca oraz z miejsca, gdzie składowany jest opał. Używanie paliwa, które nie spełnia norm, będzie wiązało się z grzywną w wysokości do 5 tysięcy złotych.
Nadal nie wiadomo za to, kto będzie zajmował się kontrolą palenisk w innych gminach.
(wm)
fot. Michał Belial