Moda na sztukę ludową wraca, a twórcy zaskakują nowymi pomysłami.

Zaczynał od figurek Jezusa Frasobliwego, dziś zaskakuje rzeźbami arabskich turystek – przykład rzeźbiarza Jerzego Ćwierzyka pokazuje, że sztuka ludowa wciąż jest na czasie. Potwierdza to fenomen tłumnie odwiedzanego 20. Jubileuszowego Kiermaszu Pogranicza Kultur.

Słowo „Cepelia” nie budzi dziś dobrych skojarzeń. Na świetnie prosperującej kiedyś sieci sklepów oferujących dzieła unikalnych artystów cieniem położył się okres transformacji ustrojowej, kiedy to na półkach sklepowych pojawiły się chińskie lalki przebrane w tradycyjne stroje ludowe. Ale dziś sztuka ludowa wraca do łask silnie konkurując z tym co produkowane na masową skalę.

– Najprościej jak można ująć definicję sztuki ludowej? To wszystko co piękne i użyteczne. Dziś to także produkty handmade czy wyroby określane mianem „rzemieślnicze” – tłumaczy Michał Czerski z IMAGO, organizator 20. Jubileuszowego Kiermaszu Pogranicza Kultur.

– Ale nie przez to co widać na kramach chcielibyśmy się definiować, ale przez ludzi, którzy tworzą z nami artystyczną wspólnotę. Sztuka ludowa rodzi się z potrzeba serca, chwili, własnej refleksji nad miejscem, w którym się ktoś urodził, potrzebą wyrażenia się w inny sposób niż tylko byciem. Potrzebą tworzenia. W tej użyteczności tkwi inna filozofia niż świecie dotkniętym konsumpcjonizmem. Otaczania się przedmiotami, którymi chcemy się cieszyć i które naprawdę chcemy mieć wokół siebie. Nie produktami, które musimy mieć by walczyć o swój status w świecie.

Kiermasz Pogranicza Kultur to wydarzenie, które już od 20 lat promuje folklor i rzemiosło ludowe, tak polskie, jak i bliższych i dalszych sąsiadów. Na targach nie brakuje pięknych i autentycznych przedmiotów, takich jak biżuteria czy ceramika, ale artyści oferując swoje wyroby podkreślają, że nie chcą się dać zamknąć w niszę „sztuki ze skansenu”. Jerzy Ćwierzyk, rzeźbiarz amator z Myślenic od ponad 30 lat tworzy rzeźby i płaskorzeźby przedstawiające sceny sakralne oraz szopki i kapliczki. Szczególnie upodobał sobie jednak sceny rodzajowe. Ostatnio zaskoczył serią rzeźb arabskich turystek.

– Mój stryj był fryzjerem, ale ciągnęło go do rzeźbienia. Pamiętam, jak podglądałem go przy tworzeniu jako dziecko. Przed wojną rzeźbił podobizny ortodoksyjnych Żydów, którzy niespiesznie przechadzali się z założonymi do tyłu rękami, w czarnych chałatach, po myślenickim rynku. Teraz ja przyglądam się światu, który bardzo się zmienił i staram się go utrwalać w drewnie – opowiada Jerzy Ćwierzyk – Moimi rzeźbami trochę komentuję rzeczywistość. Dlatego, chyba jako pierwszy twórca ludowy, wyrzeźbiłem Arabki, które ostatnio tłumnie odwiedzają Kraków. Potem natrafiłem na informację w Internecie, że Chińczycy zaczęli produkować figurki Muzułmanów. Żeby była równowaga na świecie u mnie do kompletu turyści mogą sobie dokupić figurkę Muzułmanki – żartuje pan Jerzy.

Dobrym przykładem współczesnych inspiracji dla twórców ludowych jest flash mob, który również zaskoczył odwiedzających targi.

– Łączymy rękodzieło, które czerpie z dawnych technik i wzorców, z formami ekspresji, które są symbolem współczesnej, żywej kultury – zaznacza Michał Czerski z IMAGO – odwiedzając kiermasz można na własne oczy się przekonać jak płynna i naturalna może być integracja dwóch pozornie odległych światów. Jako IMAGO od zawsze stawiamy na dialog między pokoleniami i na przekraczanie granic, zarówno tych kulturowych, jak i czasowych. W naszej wizji nowoczesność nie istnieje w oderwaniu od tradycji, lecz z niej wyrasta i na niej się opiera.

Tegoroczny kiermasz zdominowała muzyka, etniczna i folkowa, wybrzmiewająca zarówno z polskich, słowackich, ukraińskich, jak i żydowskich czy bałkańskich źródeł. Organizatorzy świadomie sięgnęli do tego tygla kultur, przypominając o bogactwie i różnorodności krakowskich tradycji, będących częścią naszej tożsamości.

– Ludowością etykietujemy sztukę zarówno wtedy, gdy stanowi ona źródło inspiracji wielkich artystów jak i wtedy, kiedy ograniczmy ją do twórców, których uważa się z nieprofesjonalnych, niewykształconych czy, jak mówiono kiedyś, „prymitywnych”. – zwraca uwagę Miłosz Horodyski, artysta i kulturoznawca – Wszystko zależy od tego kto, jak i kiedy posługuje się terminem „sztuka ludowa”. Zwłaszcza kiedy. Przypomnę, że Nikifor, Sówka czy Ociepka byli uważani za margines sztuki, o ile w ogóle za coś co sztuką można nazwać. Ze swoją twórczością mogli co najwyżej znaleźć się w podręcznikach „art brut” czyli sztuki osób w kryzysie psychicznym. Ale sztuka, jak wiele obszarów życia duchowego człowieka nie zawsze przemawia ustami profesorów zacnych akademii czy utytułowanych autorytetów. Wytrzymuje próbę czasu i znajduje audytorium tam, gdzie sam twórca nawet tego się nie spodziewał.

Dyskusja o sztuce ludowej została zapoczątkowana również przez IMAGO przy okazji Międzynarodowych Targów Sztuki Ludowej. Zrodził się z niej postulat szukania w sztuce krakowskiej tożsamości, która w zalewie masowo produkowanych pamiątek zepchnęła twórców na margines.

Prawo Jazdy w mieście Kraków – zdaj egzamin na pierwszym razem

 

Najnowsze

Co w Krakowie