Andrzej Szczerski: Mamy szczęście że żyjemy w Krakowie, którego drugie imię to kultura

Pamiętajmy, że publiczność oczekuje efektownych i wyrafinowanych propozycji, że frekwencję buduje się nie przez projekty popkulturowe, ale te na najwyższym poziomie intelektualnym i wystawienniczym. A my mamy jeszcze to szczęście, że pracujemy w Krakowie, które drugie imię to kultura. Ale to też wyzwanie, aby temu imieniu sprostać – mówi prof. dr hab. Andrzej Szczerski, dyrektor Muzeum Narodowego w Krakowie, w rozmowie z Martyną Nowakowską.

– Niemal półtora miliona zwiedzających odwiedziło w ubiegłym roku Muzeum Narodowe w Krakowie. To rekord. Czy był to rok przełomowy? Czy możemy powiedzieć, że ten wynik jasno pokazuje, że drugie imię Krakowa to kultura?
– Ubiegły rok był faktycznie rekordowy, jeszcze nigdy Muzeum nie odwiedziło tylu widzów. W tym kontekście o przełomie można mówić z kilku względów. Po pierwsze okazało się, że przyjęta przez nas w 2020 roku strategia rozwoju przynosi dobre rezultaty. Postawiliśmy wtedy z jednej strony na przygotowywanie nowych wystaw stałych, z drugiej na powiązane ze sobą, oparte na fachowej wiedzy kuratorskiej, wystawy czasowe. W efekcie po raz pierwszy w historii Muzeum powstały stałe wystawy polskiego designu i architektury XX wieku w Kamienicy Szołayskich czy galeria współczesnej rzeźby polskiej, a nowe miejsce znalazło Muzeum Stanisława Wyspiańskiego. Wystawy czasowe prezentowały kanon polskiej historii sztuki, ale interpretując go w inny niż dotąd sposób, wskazując na przykład romantyczne korzenie malarstwa Jacka Malczewskiego. Zaczęliśmy także badać i pokazywać historię polskiej nowoczesności w architekturze, designie i sztuce. Wreszcie potrafiliśmy sprowadzić do Krakowa obrazy Tamary Łempickiej, artystki o polskich korzeniach, podziwianej na całym świecie. To pretekst do przemyślenia specyfiki sztuki polskiej, którą tworzyli też artyści-emigranci. Mówiąc o przełomie możemy zauważyć, że potrafiliśmy poradzić sobie ze skutkami pandemii i nawet w trakcie jej trwania, na przykład przez działania w internecie, nie straciliśmy kontaktu ze swoją publicznością. Stąd tak jej spektakularny powrót i w tym sensie przełomowy, że muzeum trudno już nazwać instytucją skierowaną do wąskiej grupy odbiorców. Pamiętajmy jednak, że publiczność oczekuje efektownych i wyrafinowanych propozycji, że frekwencję buduje się nie przez projekty popkulturowe, ale te na najwyższym poziomie intelektualnym i wystawienniczym. A my mamy jeszcze to szczęście, że pracujemy w Krakowie, które drugie imię to, i tu się w pełni z Panią redaktor zgadzam, kultura. Ale to też wyzywanie, aby temu imieniu sprostać.

– Jaka z ubiegłorocznych propozycji MNK była dla Pana szczególna?
– Każda miała dla mnie szczególną, ale i inną wartość, trudno wyróżnić jedną. Ze względu na współudział kuratorski, szczególnie wiele czasu poświęciłem wystawie „Nowy początek. Modernizm w II RP”. Kluczowe znaczenie dla jej powstania miał autor scenariusza profesor Piotr Juszkiewicz z Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu, który stale współpracował z zespołem kuratorskim. Staraliśmy się połączyć wiedzę akademicką ze specyfiką muzealnej wystawy, a zatem przekazać złożone treści przy pomocy rozmaitych dzieł sztuki, ale i obiektów takich jak ławka szkolna czy motocykl. Widząc zainteresowanie publiczności mam nadzieję, że udało nam się osiągnąć odpowiedni efekt. Z wydarzeń, które czasami umykają wśród wielu innych, chciałbym przypomnieć o otwarciu wystawy plenerowych rzeźb Magdaleny Abakanowicz w ogrodzie Pałacu Czapskich, przy ulicy Piłsudskiego. Dzięki temu to dziś jedno z najpiękniejszych miejsc w Krakowie.

– MNK zapowiedziało otwarcie aż 23 nowych wystaw i pokazów. To bardzo ambitny plan.
– Bez wątpienia, ale to wynik takiego planowania działalności, aby w każdym z oddziałów muzeum, a mamy ich dwanaście, odbywała się wystawa czy pokaz, różnej oczywiście skali. W Gmachu Głównym zobaczymy trzy duże wystawy, w tym monografię Jana Matejki, którą współtworzymy Rok Jana Matejki, a także wystawę sztuki wileńskiej i czasów PRL. W Gmachu planujemy także pokaz prac Jerzego Nowosielskiego, a w pozostałych naszych budynkach plejadę wystaw od mody sportowej, przez pamiątki kopernikańskie, historię książki, złote monety i medale, malarstwo Józefa Czapskiego po kameralną, poruszającą wystawę poświęconą 160 rocznicy wybuchu powstania styczniowego, którą już można oglądać w Sukiennicach. Rok 2023 to także kolejne stałe galerie. Przede wszystkim zakończymy remont całego Muzeum Książąt Czartoryskich, otwierając w czerwcu ostatnią jego część czyli Klasztorek, z wystawą poświęconą historii kolekcji Czartoryskich i gabinetem rycin. We wrześniu w Arsenale, tuż obok Bramy Floriańskiej znajdzie się niezwykle efektowna wystawa broni i barwy, w tym bezcenna kolekcja broni staropolskiej czy pamiątki z powstania listopadowego i Wiosny Ludów.

– Moje szczególne uznanie wzbudza seria wystawiennicza „4 x nowoczesność”. Proszę opowiedzieć, skąd wziął się na nią pomysł? To ogromne wyzwanie dla pracującego nad nią zespołu.
– Ten pomysł to efekt moich wieloletnich już studiów nad historią polskiej nowoczesności, którą zajmuję się od czasów mojej habilitacji w 2010 roku. Jestem przekonany, że wbrew temu co się zwykle sądzi, kultura polska bardzo dobrze odpowiedziała na wyzwania nowoczesności, a doświadczenie „bycia nowoczesnym” jest dla naszego kodu kulturowego równie ważne jak sarmatyzm czy romantyzm. Z tym zastrzeżeniem, że interesuje mnie nie naśladowcza, imitacyjna postawa kopiująca gotowe wzorce modernizacyjne ze świata, ale odrębna, oryginalna interpretacja nowoczesnych pryncypiów, wpisanych w polską tradycję kulturową. Takie właśnie przykłady odrębnej, partykularnej modernizacji pokazujemy na wystawach, od fenomenu polskich stylów narodowych około roku 1900 zaczynając, a kończąc na czasach nam współczesnych. Tak wielki projekt nie byłby możliwy bez współpracy kilkunastoosobowego zespołu kustoszy z Muzeum Narodowego w Krakowie oraz zaproszonych ekspertów. Tylko dzięki ich wiedzy i zaangażowaniu kolejne wystawy mogą powstawać w takim tempie i zachować najwyższy poziom merytoryczny.

– Z niecierpliwością czekam na kolejną odsłonę serii, czyli wystawę „Modernizm reglamentowany”, którą będziemy mogli oglądać od listopada. Jakie obiekty zostaną na niej zaprezentowane?
– Podobnie jak na poprzednich wystawach także zobaczymy obiekty z różnych dziedzin sztuki, od designu przez architekturę, rzeźbę, malarstwo po film. Znajdą się tu słynne prace Andrzeja Wróblewskiego, ale i mniej znane dzieła twórców takich jak Jonasz Stern, Jerzy Zieliński „Jurry” czy Jerzy Panek. Zobaczmy świetne meble i plakaty, a także plany i makiety architektoniczne. Ważnym elementem będzie duże prezentacja ubrań i mody, szkła, ceramiki i biżuterii. Zaskoczeniem może być projekt polskiego komputera, ale i nowoczesnych głośników czy mikroskopu. Nie zabraknie także prac fotograficznych i filmowych, również tych kontestujących PRL.

– Skoro Kraków, to oczywiście Wyspiański i nowa odsłona ekspozycji stałej. Może uchylić Pan rąbka tajemnicy, co na niej zobaczymy?
– Na wystawie, w części biograficznej, znajdą się nowe autoportrety artysty i portrety środowiska krakowskiego, które tworzył. Ozdobą będzie na pewno słynny autoportret z żoną, wizerunki dzieci, czy ekspresyjny portret Antoniego Langego. Na piętrze zobaczymy nowe projekty dla kościoła Franciszkanów, rysunki studyjne czy tak znane prace jak „Zakole Wisły” czy „Planty o świcie”. Niezmiennie pozostają w stałej ekspozycji między innymi szkic do witraża Bóg Ojciec i „Apollo” z Towarzystwa Lekarskiego.

– A kiedy myśli Pan „Wilno” – jakie obrazy pojawiają się Panu przed oczami?
– Na pewno panoramiczne zdjęcia Jana Bułhaka z lat międzywojennych. I mój pierwszy wyjazd do Wilna, na początku tego wieku, kiedy mogłem zobaczyć jeszcze ginące pozostałości czasów sowieckich, ale i nowe oblicze miasta jako stolicy niepodległej Litwy, gdzie dbano o ślady naszej wspólnej jagiellońskiej przeszłości. To jedno z tych miast, które od pierwszych chwil pobytu wydaje się znajome. Na Stare Miasto wchodzimy przez Ostrą Bramę, dalej jest Uniwersytet gdzie studiował Mickiewicz, każdy o tych miejscach słyszał.

– Czy taką podróż odbędziemy przychodząc na wystawę „Wilno – Vilnius – Vilne 1918 – 1948. Jedno miasto, wiele opowieści”?
– Zupełnie inną. To nie będzie Wilno z czasów I Rzeczypospolitej czy romantyków, ale miasto II RP i II wojny światowej, a więc lat pełnych napięć i tragedii. A jednocześnie to niezwykle twórczy okres w historii Wilna, które stało się ważnym ośrodkiem artystycznym przede wszystkim dzięki artystom polskim, ale także litewskim i żydowskim. Chcemy przypomnieć, że Wilno należy do ich wszystkich i wszyscy pozostawili nam wiele opowieści. To zarówno piękno klasycyzującego malarstwa z kręgu Ludomira Sleńdzińskiego, awangarda tworzona przez Władysława Strzemińskiego i Vytautasa Kairiūkštisa, zdjęcia studenta Bauhausu Mojżesza Worobiejczyka, ale i najbardziej znany w świecie obraz namalowany przez polskiego twórcę, wileńskiego malarza Eugeniusza Kazimirowskiego czyli, „Jezu ufam Tobie”, który pokażemy za pośrednictwem jego reprodukcji tworzonych już w czasie wojny. Wystawa powstała we współpracy z partnerami litewskimi i jest elementem obchodów 700-lecia miasta Wilna w Polsce.

– Nie możemy nie wspomnieć o „Łempickiej” – wielki sukces i kolejny rekord, bo wystawę odwiedziło już ponad 70 tysięcy gości. Do kiedy możemy oglądać ją w muzeum?
– Wystawę Tamary Łempickiej możemy oglądać jeszcze do 12 marca w Gmachu Głównym. Warto podkreślić, że udało nam się sprowadzić do Krakowa dzieła reprezentujące różnorodne aspekty jej malarstwa, dzięki czemu możemy w pełni je docenić. Mamy więc o słynne portrety, ale i mniej znane martwe natury czy abstrakcje z ostatnich lat twórczości. Wystawa cieszy się tak dużym powodzeniem, że już od 20 stycznia wydłużamy godziny otwarcia, szczegóły znajdziecie Państwo na stronie mnk.pl. Wizyty lepiej nie odkładać, spodziewamy się bardzo wielu zwiedzających w ostatnich dniach otwarcia.

Prof. dr hab. Andrzej Szczerski

Dyrektor Muzeum Narodowego w Krakowie i wykładowca w Instytucie Historii Sztuki Uniwersytetu Jagiellońskiego. Stypendysta zagranicznych uczelni i instytutów badawczych, m.in. Uniwersytetu Oksfordzkiego, Zentralinstitut für Kunstgeschichte w Monachium, Universita per Stanieri w Perugii. Uzyskał także stypendia Fundacji Lanckorońskich i Fundacji na Rzecz Nauki Polskiej oraz granty Narodowego Centrum Nauki i Narodowego Programu Rozwoju Humanistyki. Laureat Nagrody Miasta Krakowa (1996) i Nagród Rektora Uniwersytetu Jagiellońskiego. W 2018 roku otrzymał doroczną Nagrodę Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego w kategorii „Ochrona dziedzictwa kulturowego”. W 2022 roku odznaczony Odznaką Honorową Województwa Małopolskiego – Złotym Krzyżem Małopolski. Jest wiceprzewodniczącym Społecznego Komitetu Odnowy Zabytków Krakowa.

Fot. Tomasz Markowski

Autor wielu nagradzanych publikacji, m.in.: „Modernizacje. Sztuka i architektura w nowych państwach Europy Środkowo-Wschodniej 1918–1939” (Łódź 2010), „Cztery nowoczesności. Teksty o sztuce i architekturze polskiej XX wieku” (Kraków 2015), „Views of Albion, The Reception of British Art and Design in Central Europe” (1890–1918) (Oksford 2015), „Transformacja. Sztuka w Europie Środkowo-Wschodniej po 1989 roku” (Kraków 2018). Był też kuratorem wystaw m.in. „Symbolism in Poland and Britain” w Tate Britain w Londynie w 2009 roku, „Modernizacje 1918–1939. Czas przyszły dokonany” w Muzeum Sztuki w Łodzi w 2010 roku, „The Power of Fantasy. Modern and Contemporary Art from Poland” w Centre for Fine Arts BOZAR w Brukseli w 2011 roku, „#dziedzictwo” w Muzeum Narodowym w Krakowie w 2017 roku, „Young Poland. An Arts and Crafts Movement” w William Morris Gallery w Londynie w 2021 roku, wyróżnionej Curatorial Prize przez Association for Art History w Wielkiej Brytanii w 2022 roku.

1 KOMENTARZ

Najnowsze

Co w Krakowie