Odwilż, która nadeszła ucieszyła wszystkich kierowców. Niestety nie pieszych. Kałuże, które pojawiły się na ulicach Krakowa są ich udręką. Nieostrożni kierowcy wjeżdżają w kałuże i chlapią idących chodnikiem pieszych.
Ogromne kałuże, które po odwilży pojawiły się na ulicach, to poważny problem dla pieszych. – Wczoraj szłam ulicą Starowiślną – opowiada Pani Edyta – Szłam dosyć blisko jezdni, ponieważ z dachów budynków co chwilę spadały resztki śniegu. Niestety, przechadzka okazała się dla krakowianki niefortunna. – W pewnym momencie przejechał samochód osobowy, który ochlapał mi płaszcz – relacjonuje dalej mieszkanka. – Byłam cała przemoczona! – irytuje się. – Oczywiście kierowca nawet nie raczył się zatrzymać i zapytać, czy jakoś mi pomóc.
W tej sprawie na nasza skrzynkę redakcyjną otrzymaliśmy wiele wiadomości od Czytelników, którzy sygnalizują problem z chlapą na jezdniach.
„Chciałabym zwrócić się do Was z ważnym apelem dotyczącym bezpieczeństwa na drogach, zwłaszcza w rejonie przejść dla pieszych. Ostatnio miałam niestety nieprzyjemne zdarzenie przy skrzyżowaniu, które wydarzyło się niedaleko przystanku „Prokocim Szpital”. Mimo że osoby przechodzące były w bezpiecznej odległości od przejścia, jeden z kierowców nie zastosował się do zasad bezpieczeństwa. W wyniku tego incydentu siedem osób zostało dosłownie zalanymi przez wodę i sól wyrzuconą spod kół pojazdu. Brudna woda i sól zachlapały nie tylko ubrania, ale nasze oczy, powodując urazy. Poniżej zdjęcie po wypadku” – pisze Czytelniczka.
Takie sytuacje zdarzają się niestety codziennie. Kierowcy, którzy ochlapią przechodniów nie są jednak bezkarni. Choć w kodeksie drogowym nie ma pozycji, która mówi wprost o karach za ochlapanie pieszego wodą lub błotem, nie znaczy to wcale, że kierowcy nie grożą żadne konsekwencje.
Sprawca może zostać ukarany na podstawie artykułu 124 kodeksu wykroczeń, który brzmi następująco: „Kto cudzą rzecz umyślnie niszczy, uszkadza lub czyni niezdatną do użytku, jeżeli szkoda nie przekracza 800 złotych, podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny”. Policja może ukarać takiego kierowcę mandatem w wysokości do 5 tys. zł.
Należy jednak zwrócić uwagę na dwa szczegóły. Po pierwsze, do ochlapania pieszego musi dojść umyślnie. Policja musi dysponować dowodem, że dany kierowca zachował się tak specjalnie, np. przyspieszając przed przystankiem i z impetem wjeżdżając w kałużę. W takiej sytuacji warto zebrać dowody w postaci zeznań świadków lub nagrania z kamery. Inaczej trudno będzie dowieść, że kierowca ochlapał kogoś specjalnie. A w większości przypadków do takich sytuacji dochodzi nieumyślnie. Kierowcy nie zawsze widzą kałuże lub źle oceniają ich głębokość, a gdy z naprzeciwka jedzie samochód, nie mają szansy ominąć koleiny z wodą.
Druga sprawa do kwestia zniszczenia rzeczy należącej do pieszego. W przypadku ubrań trudno dowieść zniszczenia, ponieważ wystarczy brudne spodnie wrzucić do pralki bądź oddać do pralni chemicznej, by przywrócić im dawny wygląd. Wtedy nie ma mowy o zniszczeniu.
Inaczej jest z elektroniką. Gdy brudna woda z kałuży zniszczy słuchawki bądź telefon, kierowca może zostać ukarany w ramach wspomnianego artykułu. A jeśli wartość uszkodzonego przedmiotu przekracza 800 zł, zachowanie kierowcy jest traktowane jako przestępstwo. Wtedy sprawa trafia do sądu, który może wymierzyć sprawcy karę włącznie z ograniczeniem wolności lub więzieniem. Ale patrząc realistycznie, tak wysokie kary za ochlapanie pieszego się nie zdarzają.
Kierowca może również zostać ukarany na podstawie artykułu 86 kodeksu wykroczeń, którzy brzmi następująco :”Kto na drodze publicznej, w strefie zamieszkania lub strefie ruchu, nie zachowując należytej ostrożności, powoduje zagrożenie bezpieczeństwa w ruchu drogowym, podlega karze grzywny”.
Do takiego zagrożenia może dojść m.in. jeśli pieszy w wyniku ochlapania bądź przestraszenia się przewróci. Sprawcy grozi wówczas kara grzywny do 3 tys. zł lub kara nagany.
Kierowcę, który ochlapał pieszego, może ukarać policjant będący świadkiem zdarzenia. Ale sam poszkodowany również może zgłosić sprawę na policję. W takiej sytuacji musi zgłosić na najbliższym komisariacie dane samochodu sprawcy – najważniejszy jest numer rejestracyjny. Warto też podać markę i kolor. Należy też przedstawić dowody – nagranie z telefonu, monitoringu lub kamerki samochodowej i zeznania świadków.
Patrycja Bliska