Tę listę układałem sobie w głowie od kilku miesięcy. W maju, gdy po zatrzymaniu przez CBŚP kilkudziesięciu bandytów z bojówek Wisły i Ruchu Chorzów, na Reymonta nagle skończyła się kasą, było jasne, że to musi runąć. Od tego czasu krok po kroku Wisła zbliżała się do przepaści. Obserwowałem to każdego dnia, podczas pracy nad reportażem dla “Superwizjera” TVN o gangsterskich powiązaniach Wisły Kraków – pisze Szymon Jadczak, który na portalu Weszło opublikował swój prywatny ranking osób, które doprowadziły do upadku klubu.
1. Misiek czyli Paweł M., przywódca wiślackiej bojówki Sharksów. On naprawdę tę Wisłę kocha. Ale tragedia Wisły polega na tym, że jest to miłość patologiczna. Gdy kibolom udało się przejąć klub od Cupiała via Jakub M., Misiek był najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi. Spełnił swoje dziecięce marzenie. A i fani Białej Gwiazdy przyjęli to z radością, bo sprzedano im bajkę o uratowaniu klubu przed czwartą ligą przez najwierniejszych kibiców (…)
2. Ludwik Miętta-Mikołajewicz, honorowy prezes, członek rady nadzorczej Wisła Kraków S.A.“Legenda” – mówią o nim w Krakowie. “Grabaż Wisły i jedna z najciemniejszych postaci w całej tej układance” – odpowiadam.
To on wpuścił Sharksów do Wisły. Dokładnie 20 kwietnia 2015 r., podczas walnego zgromadzenia TS Wisła, ludzie związani z bandytami oficjalnie weszli do struktur klubu i do dziś w nich siedzą. To jeden z najczarniejszych dni w historii Wisły, a ówczesne zachowanie pana Ludwika było haniebne. Gdy część działaczy i mediów próbowała mu uświadomić, że pcha Wisłę w łapy bandytów, pan Ludwik stanął po ich stronie, przeciwko mediom i uczciwym działaczom.
Dziś nie da się czytać jego wystąpienia z tamtego dnia bez zażenowania. Dziś wiemy też, że Misiek bezwzględnie wykorzystał szansę daną mu tamtego dnia przez Mięttę (…)
3. Marzena Sarapata i Damian Dukat. Dziś nienawiść kibiców skupia się głównie na byłej pani prezes ale nie zapominajmy, że to Dukat był mroczniejszą częścią tego duetu.
Gdyby nie fanaberia Miśka i Zielaka, żeby zrobić z nich władze Wisły, ona walczyłaby dziś o tytuł najgorszego prawnika w Krakowie a on pewnie dalej rządziłby siłownią Miśka i rozdawał kibolom race w kiblach przed meczami Wisły (…)
4. Państwo. Wiele razy zastanawiałem się, jak to możliwe, że w rodzinnym mieście ministra sprawiedliwości, prezydenta RP i kilku innych ważnych polityków, pod okiem prokuratury, policji i innych służb mogła rozwinąć się na taką skalę kibolska mafia? Do dziś nie mam dobrej odpowiedzi na to pytanie. Tylko kilka przemyśleń. Może chodzi o to, że chociaż Zbigniew Ziobro opowiada jak to bezwzględnie walczy z przestępczością, to jednak za dużo jest kibiców Wisły wśród prokuratorów, żeby skutecznie dało się walczyć z Sharksami?
Może politycy, którzy siedzieli latami obok bandytów na trybunach Wisły studzili zapał śledczych do rozbijania kibolskiego gangu? Może ciągłe spory w służbach o to kto i w jaki sposób ma zająć się Sharksami spowodowały, że dziś mafia jest za duża, żeby sobie z nią poradzić bez przedsięwzięcia nadzwyczajnych środków? A może, chociaż ta możliwość nie chce mi łatwo przejść przez myśl, Misiek rzeczywiście ma takie wpływy w wymiarze sprawiedliwości, na jakie się powoływał? (…)
5. Grupa dziennikarzy na usługach klubu. Niestety, przez dwa lata taki zarząd mógł kierować jednym z większych polskich klubów a nawet brylować na krakowskich salonach m.in. dzięki grupie zaufanych dziennikarzy. Kilka razy na własne oczy przekonałem się jak wygląda ta współpraca.
Taka scena: biegam od kilku miesięcy za Sarapatą i Dukatem, żeby nagrać ich do reportażu. Dostałem cynk, że będą na zorganizowanej przez klub imprezie w jednym z krakowskich hoteli. Niestety po zarządzie nie było ani śladu, ale wśród vipów związanych z Wisłą siedział pewien dobrze mi znany dziennikarz ze szklaneczką czegoś mocniejszego w ręku (…).
Cały tekst możecie przeczytać na portalu Weszło.
(źródło: Weszło)