Bestialskie zachowanie „miłosiernego patrioty”. Wyrzucił rodziców z dziećmi

Wyrzucenie rodziców z dziećmi to niestety skutek tolerowania przez władze tego typu zachowań. To skutek braku stanowczej reakcji na nielegalne zawłaszczanie miejskiej własności, stawiania krzyży i popiersi, to w końcu skutek pogłębiającej się patriotycznej paranoi – pisze dla KRKnews Grzegorz Gondek, szef stowarzyszenia Wielki Kraków.

W zeszłym tygodniu, w piątkowe popołudnie nad Krakowem przeszła burza. O tej porze roku takie zjawisko pogodowe to rzecz raczej normalna, aczkolwiek wpływ nawałnicy na umysły ludzkie zawsze budzi zdziwienie. I tak przebywających w Parku Jordana rodziców z dziećmi zaskoczył gwałtowny deszcz i wiatr. Ponad dwadzieścia osób chcących schronić się przed ulewą, szybko pobiegło do Okrąglaka znajdującego się przy wejściu głównym do parku od strony błoń, by tam spokojnie przeczekać. Jakiegoż musieli doznać szoku gdy dowiedzieli się od najemcy, że „to nie poczekalnia tylko kawiarnia”.

Autorem tych bohaterskich słów i miłosiernego czynu był nie kto inny jak Kazimierz Cholewa. To prezes fundacji im. Henryka Jordana, która od 1995 roku nieodpłatnie dzierżawi obiekt i traktuje go jak własność. Kazimierz Cholewa to ten sam człowiek, który od lat, na dziko, stawia popiersia z brązu w alejach parkowych, gdzie pod hasłami patriotyzmu i dbania o dziedzictwo urządza w największym miejskim parku aleje cmentarne.

Działalność tego pana znana jest krakowianom od lat, a kierowane przez niego Towarzystwo Przyjaciół Parku im. Jordana zrobiło sobie z miejskiego terenu prywatny folwark i maszynkę do zarabiania pieniędzy. Wyrzucenie rodziców z dziećmi to niestety skutek tolerowania przez władze jego zachowań. To skutek braku stanowczej reakcji na nielegalne zawłaszczanie miejskiej własności, stawiania krzyży i popiersi, to w końcu skutek pogłębiającej się u niego patriotycznej paranoi, przez którą wydaje się, że wszystko mu wolno.

W sprawie parku Jordana, interwencje podejmowane są od lat. W dyskusji podnoszony jest problem urządzanej tam nielegalnej zabudowy i działalności na jego terenie podejrzanych tworów takich jak TPPJ i fundacji im. Henryka Jordana. Kroplą, która przelewa czarę goryczy powinno być zachowanie najemcy w stosunku do krakowian i wyrzucenie ich z miejskiego obiektu.

W związku z powyższym, najwyższy czas aby podjąć zdecydowane działania w sprawie rozwiązania umowy pomiędzy miastem a fundacją, która dzierżawi teren. Najwyższy czas aby usunąć znajdujące się tam wątpliwej jakości popiersia, przeprowadzić rewitalizację parku i przywrócić rolę, jaką nadał mu jego założyciel.

Grzegorz Gondek, Stowarzyszenie Wielki Kraków

fot. Magdalia25 / wikimedia

Najnowsze

Co w Krakowie