Po wyborach najmilszej studentki wystąpił jakiś standuper. I z miejsca pogratulował zwyciężczyni. – Najmilsza studentka to ta, którą jak poprosisz, to zawsze zrobi loda, tak? – zażartował, a cała sala zarechotała ze śmiechu. Niestety, ale dzisiejsze Juwenalia momentami przypominają festiwal żenady.
Kiedyś to było święto ludzi, którzy wkrótce będą magistrami. Dziś Juwenalia jednak trącą także przaśnością, bo jak inaczej wytłumaczyć na nich obecność takiego artysty (?) jak Sławomir? Lub ludzi opluwających kobiety? To wciąż fajna impreza, nawet dla starszego pokolenia, ale chyba warto byłoby się jej czasem dokładniej przyjrzeć.
Gwiazda disc… tfu, rock polo
Może to zabrzmieć jak głos sfrustrowanego 30-latka, ale za moich czasów było inaczej. Miejsca, gdzie odbywały się w koncerty, pękały w szwach. A gdy poszedłem na tegoroczny „Rock na Plaży”, to ta plaża nie była wypełniona nawet w połowie.
– Sorry, ale my takiej muzyki już nie słuchamy – mówiła mi znajoma studentka między koncertami Cyrku Deriglasoff a Lao Cheo.
Nawet nie pytałem, czego słuchają, bo odpowiedź znałem od kilku dni i byłem załamany. Podczas poszukiwania biletów tylko przy jednym koncercie widniał napis: „Wyprzedane”. Tak, to był koncert Sławomira, okrzykniętego gwiazdą rock polo, czyli disco polo, tylko rockowego.
Młodzi mówią, że to „niezła szyda”, choć ja dodałbym, że nie najwyższych lotów. Może w technikum, podczas palenia papierosów za garażami, jeszcze byśmy się z tego pośmiali, ale na studiach humor był już trochę bardziej wyszukany.
Ale to nie są jedyne różnice, bo zmienia się świat i zmienia się podejście studentów. My podczas koncertów piliśmy piwo po 4 zł. A teraz mogłem przebierać między ipą, apą, amerykańską pszenicą, lagerem, brokiem itd. A wszystko za jedyne 12 zł od kufla 0,4 l. 12 zł! Tyle to często nie kosztuje piwo w Rynku, a co dopiero na studenckiej imprezie! Do tego zapiekanka za 9 zł i gotowe – przed Państwem ubogi student!
Żebyśmy się zrozumieli – żeby być studentem, wcale nie trzeba być biednym, ale proszę – nie używajcie określenia „ubogi student”, bo nie wiecie, co to znaczy zajadać 5 dni w tygodniu chleb z keczupem…
Sala zarechotała
Zajrzeliśmy też na wybory najmilszej studentki i z rozpędu zostaliśmy na performansie (tak, teraz są performansy, nie występy) jakiegoś standupera (odpowiednik niegdysiejszego komika). I artysta (?) z miejsca pogratulował zwyciężczyni. – Najmilsza studentka to ta, którą jak poprosisz, to zawsze zrobi loda, tak? – zażartował, a cała sala zarechotała ze śmiechu.
Choć przyznam szczerze – nic mi do tego. Juwenalia to studenckie święto i jeśli mi się nie podoba, to nie muszę w nim uczestniczyć. Absolutnie się z tym zgadzam! Tylko niech mi później jakiś student nie odmówi racji, gdy dosadnie dam mu do zrozumienia, że z niego żadna intelektualna elita. Bo niektórzy studenci porównanie z elitą wytrzymują tak, jak spłuczka od kibla zestawienie z wodospadem.
Dawid Nizioł
zdjęcie tytułowe / fot. KRKnews
Teksty publikowane w dziale Publicystyka są prywatnymi opiniami autorów. Chcesz podzielić się swoimi przemyśleniami lub wyrazić swoje zdanie na naszym portalu? Napisz: redakcja@krknews.pl.