Cztery godziny trwała dyskusja na nadzwyczajnej sesji małopolskiego dotycząca uchylenia deklaracji anty LGBT. Gorąca dyskusja! PiS broniło deklaracji przyjętej ponad dwa lata temu deklaracji, opozycja domagała się jej uchylenia. Za uchyleniem deklaracji anty LGBT głosowało 14 radnych, przeciw było 23. Deklaracja sprzed dwóch lata nadal obowiązuje. Zagrożenie utraty unijnych funduszy wisi nad Małopolską. Oto przebieg dyskusji
Projekt uchwały unieważniającej deklarację anty LGBT przedstawił Jacek Krupa, przewodniczący klubu Koalicja Obywatelska. To na wniosek radnych tego klubu została zwołana nadzwyczajna sesja sejmiku, na której debatowano nad uchyleniem deklaracji, przez którą Małopolska może stracić miliardy złotych z unijnych funduszy.
– Pierwsza przesłanka naszej inicjatywy jest ideowa. Jesteśmy za równym traktowaniem wszystkich obywateli bez względu na poglądy, rasę, płeć czy orientację seksualną – przekonywał Jacek Krupa, były marszałek województwa małopolskiego. I apelował, by myśleć o nowej deklaracji w kontekście szacunku dla wszystkich – nowy projekt deklaracji o tym mówił i na końcu uchylał deklaracje anty LGBT.
Przedstawiciele opozycji w sejmik dodał, że drugi aspekt dotyczy unijnych funduszy dla Małopolski. – Mamy sygnały z Komisji Europejskiej, że utrzymanie deklaracji sprzed dwóch lat grozi utratą unijnych pieniędzy na lata 2021-2027, a nawet obecnie zakontraktowanych i wydawanych z programu regionalnego na lata 2014-2020 – argumentował. – Nie chcemy, by do tego doszło, byłaby to katastrofa dla rozwoju Małopolski, firmy i samorządy odczułyby brak środków, a budżet naszego województwa mógłby zbankrutować – dodawał. I podkreślał, że decyzja w sprawie deklaracji anty LGBT to wybór między katastrofą a rozwojem.
– Zdumiewa mnie obraz Unii Europejskiej, jaki funkcjonuje w oczach byłego marszałka – jako tyranii, która naciska nas na wciskanie ideologii LGBT – podsumował to wystąpienie Jan Tadeusz Duda, przewodniczący sejmiku.
Deklaracji sprzed dwóch lat bronił marszałek małopolski Witold Kozłowski. – Sprawa funduszy unijnych jest stale przez nas monitorowana, jesteśmy w stałym kontakcie z przedstawicielami Komisji Europejskiej i innymi samorządami, które podjęły podobne deklaracje – mówił marszałek małopolski. Tłumaczył, że nigdy nie wypowiadał się agresywnie o środowiskach LGBT i dlaczego 29 kwietnia 2019 roku została podjęta deklaracja o ideologii LGBT. Przypominał, że ponad dwa lata temu dochodziło do profanacji mszy świętych, bezczeszczenia pomników świętych, niszczenia siekierą ołtarza i stwierdził, że nawet w najbardziej mrocznych czasach komunizmu w Polsce nie było takiej agresji na symbole religijne. – Ta deklaracja nie była agresją na osoby LGBT, to był akt obrony przed agresją. My powiedzieliśmy: nie chcemy takiego życia publicznego, takim zachowaniom jak na galerii – tłumaczył Witold Kozłowski (na galerii był transparent „Stop katolickim oszołomom”).
Marszałek podkreślał, że trzeba znaleźć drogę wyjścia z „nieodpowiedzialnie wywołanej wojny polsko-polskiej”. – jak trzeba będzie, podejmie odpowiednie decyzje, ale na razie nikt nam nie powiedział „ręce do góry”, a my je już podnosimy – stwierdził Witold Kozłowski. Zadeklarował, że Zarząd Województwa Małopolskiego będzie miał swojego pełnomocnika ds. równego traktowania i praw rodziny. Zapewnił, że ZWM będzie starał się tak realizować politykę, by Małopolska nie była narażona na utratę unijnych funduszy. – Deklaracja z kwietnia 2019 roku nie zawierała tylko sprzeciwu wobec agresji środowisk LGBT, uwzględniała też poszanowanie wolności i praw rodziny, które są nadrzędnym celem w strategii województwa.
Radny Krzysztof Nowak przypomniał, że już w maju 2020 roku Komisja Europejska sygnalizowała zagrożenie utraty unijnych funduszy z powodu deklaracji anty LGBT, że są skargi o nasilanie się dyskryminacji osób LGBT. Apelował, by radnym została przekazana cała korespondencja w tej sprawie. Cytował kilka pism z Komisji Europejskiej, która apelowała o odpowiedź na zarzuty o dyskryminację. Radny Nowak stwierdził, że Zarząd Województwa nie reagował na te pisma. Przytoczył ostatnie pismo, w który KE informuje, że nie może rozliczyć unijnych funduszy z lata 2014-2020, a negocjacje w sprawie środków na lata 2021-2027 zostaną zawieszone. Pytał też marszałka Kozłowskiego, czy dysponuje opiniami prawami na temat tego, co powinien zrobić sejmik z deklaracją anty LGBT. Apelował, by PiS w Małopolsce nie wprowadzał Średniowiecza i by marszałek jasno powiedział, czy rzeczywiście unijne pieniądze dla naszego regionu są zagrożone.
Witold Kozłowski stwierdził, że to rysowanie obrazu, że opozycja ratuje Małopolskę przed bankructwem, a Zarząd Województwa robi wszystko, by do tej katastrofy doprowadzić. – To fałszywy obraz – stwierdził. I powtarzał, że nigdy nie obrażał osób LGBT.
Wojciech Kozak z PSL powiedział, że dwa razy przed sesją nadzwyczajną spotykał się z członkami Zarządu Województwa. Dodał, że nie usłyszał, by coś poprawić czy dopisać do projektu nowej deklaracji czy podziękowań za zwrócenie uwagi na problem. Mówił też, że użycie ideologii LGBT przypomina mu ideologię czystej rasy w faszystowskich Niemczech. Dziękował radnym, którzy wnieśli projekt dotycząca uchylenia deklaracji anty LGBT.
W imieniu Zjednoczonej Prawicy głos zabrała radna Marta Mordarska. – Klub radnych PiS ma pełne zaufanie do działań Zarządu Województwa i marszałka województwa. Toczą się uzgodnienia, jesteśmy w trakcie ważnych negocjacji, a Zarząd Województwa z wielką troską podchodzi do wszelkich działań w tym zakresie – mówiła radna Mordarska. – Nie przypominam sobie, by były działania wymierzone przeciwko komuś – dodała. Na koniec podkreśliła, że sejmik zdecydował, że patronem Małopolski został św. Jana Paweł II.
Jan Tadeusz Duda stwierdził, że pisma z KE to nie są oficjalne stanowiska. – Nie ma u nas stref wolnych od LGBT. To wy, opozycja tworzycie strefy LGBT przez swoja narrację. Straszycie ludzi prześladowaniami, których nie było i nie ma – przekonywał przewodniczący sejmiku. – Gdyby Komisja Europejska traktowała tekst Marsylianki jako wyraz woli, musiałaby wykluczyć Francę z Unii Europejskiej. Mieliśmy prawo do wyrażenia naszego niepokoju. Nie można mówić, że nasza deklaracja jest anty LGBT. To nadużycie – mówił Jan Duda. Dopiero on jasno powiedział, że PiS nie zagłosuje za projektem zgłoszonym na nadzwyczajnej sesji. – Trzeba dojść do wspólnej deklaracji – stwierdził. I dodawał, że w Polsce nie trzeba przypominać, jak gdzie indziej, że wszelkie przejawy dyskryminacji będą karane. – W chrześcijańskiej kulturze obowiązuje szacunek dla każdego, to mamy w sercu – tłumaczył. – Zmuszacie nas do wycofania się z naszego stanowiska, że dobra jest zasada ”Róbta co chceta”. My chcemy jako ludzie odpowiedzialni chcemy przestrzegać przed wchodzeniem w ideologię, której zachowania są nieodpowiedzialne – mówił ojciec prezydenta Andrzeja Dudy. – Jak czytam te pisma, to Komisja Europejska może nas zmusić do każdej ideologii, którą chce nam wcisnąć – dodał Jan Tadeusz Duda. – Unia wyrwie nam bułki, którymi karmimy nasze dzieci – rzucił kolejną myśl.
– Gdyby te wszystkie pana wartości wdrożyć w życie, to sytuację w Afganistanie trzeba by uznać za wczasy. To pan uważa, że homoseksualizm można leczyć, jak spotykam się znajomymi, to pukają się w czoło – ripostował radny Krzysztof Nowak. I pytał, czy marszałek będzie odpowiadał na pytania i przedstawi żądane pisma.
– Mógł pan się zwrócić o te pisma kilka dni temu, teraz nie będę biegał za nimi. Poza tym dysponujecie wszystkimi pismami – odpowiadał Witold Kozłowski. Dopytywany, czy są opinie prawne dotyczące groźby utraty unijnych pieniędzy, zaznaczył, że Urząd Marszałkowski nie ma takiej opinii.
– To jest deklaracja LGBT – podkreślał poseł PO Marek Sowa, – która jest powodem do wstydu i kłopotów Małopolski – dodał. – Co wam zrobiły osoby LGBT, o których razem z prezydentem Dudą mówicie, że to ideologia, a nie ludzie – kontynuował. Przyznał, że apele o opamiętanie nie mają sensu, bo radni PiS muszą wykonać polecenie polityczne. Jeszcze nie tak dawno największe zgromadzenia były na uroczystościach religijnych, w Boże Ciało czy procesji na Skałkę. Dziś największe zgromadzenia to marsze równości i uczestniczy w nich wiele osób, które wcześniej chodziły na procesje – przekonywał Marek Sowa. – Pod wpływem politycznego szaleństwa prowadzicie do katastrofy. Nie lekceważcie ostrzeżeń z Komisji Europejskiej – apelował poseł PO.
Posłanka Lewicy Daria Gosek-Popiołek zwróciła uwagę, że atak siekierą w kościele nastąpił miesiąc po przyjęciu deklaracji anty LGBT przez małopolski sejmik. – To był pijany mężczyzna, parafianin, heteroseksualny. Warto sprawdzać informacje, zanim użyje się je jako argumentu – mówiła krakowska posłanka. Mówiła, że geje i lesbijki promują wartości rodzinne, ciężką pracę, płacenie podatków. – Osoby LGBT żyją dokładnie tak jak my wszyscy – argumentowała. – Wasze zagłosowanie za deklaracją anty LGBT przyczyniło się do tego, że poziom agresji wobec osób LGBT znacząco wzrosło. Nie jest tak, że takie deklaracje nie przynoszą żadnego skutku – przekonywała Daria Gosek-Popiołek.
– Mam wrażenie, że pani pomyliła adresatów. Pani mówi tak, jakbyśmy byli przeciwko osobom LGBT. To nie prawda. My nie mamy zamiaru robić krzywdy nikomu – wtrącił się przewodniczący sejmiku Jan Duda. – pani przemawia językiem neofitów tolerancji do ludzi, którzy z mlekiem matki wyssali tolerancję. Pani nie ma wyczucia społecznego – ocenił prof. Duda. – To my jesteśmy obrażani – dodał odnosząc się do napisów na plakatach na galerii. Stwierdził, że jest dumny ze Średniowiecza, bo to był okres rozkwitu.
Marszałek Kozłowski dodał, że ataki na świętości przez środowiska LGBT były faktem. Podkreślał, że nie powiedział, iż mężczyzna z siekierą atakujący ołtarz był osobą LGBT.
– Przykro mi słuchać, że profanuje kościoły, to nieprawda – mówiła Magdalena Dropek, przedstawicielka Równość.org, współorganizatorka marszu równości w Krakowie. Przytaczała statystyki pokazujące rosnącą agresję wobec osób LGBT, że osoby o takiej orientacji planują wyprowadzkę z Krakowa z powodu rosnącej wobec nich agresji i przemocy. Powiedziała, że dwa lata temu w Kalwarii Zebrzydowskiej odmówiono jej wynajęcia sali wybudowanej za unijne dotacje.
– Skoro tak źle jest w Krakowie, to zwróćcie się do prezydenta miasta, my reprezentujemy samorząd województwa – znowu wtrącił się prowadzący obrady przewodniczący Sejmiku Jan Duda. – pani mówiła, że odmówiono jej wynajęcia Sali w Kalwarii Zebrzydowskiej. Czy pani zgodziłaby się na spotkanie w swojej siedzibie dla radia Maryja? – pytał. Magdalena Dropek zwracała uwagę, że chodziło o wynajęcia sali od instytucji publicznej.
Dominik Jaśkowiec, przewodniczący Rady Miasta Krakowa zauważył, że w deklaracji anty LGBT znalazło się przekłamanie. Chodzi o działania środowisk LGBT, które mają przekonać osoby heteroseksualne do przyjęcia ich sposobu życia. – To homofobiczny mit. Nie chodzi o narzucenie komuś złowrogiej ideologii, chodzi o traktowanie ich jako ludzi – mówił przewodniczący RMK. I cytował słowa św. Jana Pawła II o tym, by nie dyskryminować gejów i lesbijek, że trzeba ich nawet przeprosić za ich dyskryminację. – Uchylenie deklaracji anty LGBT nie sprawi, że nasze dzieci zostaną sprowadzone na złą drogę –
– Bardzo dobra wypowiedź. Wszystko bardzo słusznie, tylko nie bardzo to ma związek z naszą deklaracją – wtrącił tradycyjnie już Jan Duda.
Gdy radny Tadeusz Gadacz przypominał słowa prezydenta Andrzeja Dudy, że „to nie ludzie, to ideologia”, ojciec prezydenta ostro zaprotestował. – Nie mogę nie zareagować! – krzyczał.
– Z wielkim smutkiem przysłuchuję się tej dyskusji, bo mam wrażenie, że to mówienie do ściany – mówił wicemarszałek Tomasz Urynowicz. Zasugerował, że przyjęcie deklaracji anty LGBT w 2019 było błędem. – Skoro dwie strony spory zupełnie inaczej interpretują zapisy tej deklaracji, to trzeba to zmienić – przekonywał. I apelował do przewodniczącego sejmiku o wypracowanie wspólnej treści nowej deklaracji, a najważniejsze jest uchylenie tej z 2019 roku. Tomasz Urynowicz informował, że zagrożenie utraty unijnych funduszy przez Małopolskę jest jak najbardziej realne. Zdradził, że są w Urzędzie Marszałkowskim notatki z zapisami o takim zagrożeniu i że jest opinia prawna rekomendująca uchylenie deklaracji z 2019 roku. – Trwanie w obecnej sytuacji prowadzi nas na manowce – przekonywał.
– To nie jest merytoryczna opinia, tylko pokazująca możliwości – reagował znowu przewodniczący sejmiku. Marszałek Kozłowski tłumaczył, że to opinia prawna dotycząca możliwości uchylenia deklaracji z 2019 roku. – Mecenas przekroczył swoje kompetencje – stwierdził marszałek Kozłowski i tłumacząc, że opinia wykracza poza zlecone mu zadanie. Zarzucił Tomaszowi Urynowiczowi, że kosztem wywołania polsko-polskiej wojny w Małopolsce, kosztem nas wszystkich zaczyna swoją kampanię wyborczą na prezydenta Krakowa. – Nie ma takiej sytuacji, że utracimy wszystko już i teraz. To teza nieprawdziwa. Negocjacje to proces długotrwały – grzmiał marszałek Kozłowski.
– To że pan nie znosi krytyki, to już wiemy, ale pan skłamał publicznie – stwierdził radny Krzysztof Nowak, który prosił o opinię prawną. – To skandal! Jest opinia prawna wydana przez waszych prawników – protestował Jacek Krupa.
– Cała dyskusja jest efektem nieprozumienia – ponowie głos zabrał Jan Duda. – Nie czuję się adresatem żadnego z tych zarzutów, o których tu mowa. Możemy coś nie finansować, ale nie mamy możliwości z czymś walczyć. Choćbyśmy nawet chcieli, a państwo tworzycie taką narrację, jakbyśmy czyhali na takich ludzi – mówił przewodniczący sejmiku.
– To trudny moment – co wybrać: lojalność partyjną czy porządek prawny – ripostował na słowa marszałka Tomasz Urynowicz. – Nie pisałem pism w imieniu Komisji Europejskiej, nie pisałem notatek, pism ministerstwa – powiedziałem tylko o ryzyku i przerwaniu tego pata. Nie mogłem milczeć – mówił Tomasz Urynowicz.
– To jest debata znacznie poważniejsza niż nam się wszystkim wydaje wywołana przez mam nadzieję wkrótce byłego wicemarszałka. Ta debata jest obserwowana i będą z niej wyciągane wnioski ideologiczne. Nie ma w historii przykładów, by marksizm i lewica dokonały czegoś dobrego – powiedział radny PiS Bogdan Pęk. – Radny Kozak, który porównuje nasze działania do faszystowskich, to chyba zwariował – ocenił Bogdan Pęk. Według niego Unia Europejska sugeruje nam, że jak nie wyrzekniemy się naszym przekonań, to oni odbiorą nam pieniądze. – Ja się nigdy nie wyrzeknę zasady, że podstawową wartością jest rodzina, naród, wspólnota narodowa – zapewniał radny Pęk. – Mamy dokonać bezwarunkowej kapitulacji, bo jakiś prawnik tak powiedział? To irracjonalne – stwierdził Bogdan Pęk.
– Proszę pana przewodniczącego – tylko pan może wyciągnąć zawleczkę i otworzyć spadochron. My już nie stoimy nad przepaścią, już w nią lecimy. Uchylmy deklarację sprzed dwóch lat i wypracujmy wspólnie treść nową – apelował znowu Tomasz Urynowicz.
Radny Stanisław Pasoń apelował z kolei, by sejmik głosował, bo każdy z radnych bierze odpowiedzialność za to, jak głosuje.
Radny Grzegorz Biedroń stwierdził, że jeśli trzeba by przyjąć nową deklarację, to musiałaby ona być jeszcze szersza niż ta sprzed dwóch lat. – Trzeba by też bronić dyskryminowanych chrześcijan. Słyszałem o księżach, którzy boją się chodzić w sutannach ze względu na możliwe na nich ataki – powiedział radny Biedroń.
Tadeusz Arkit odnosząc się do wypowiedzi Grzegorza Biedronia zwrócił uwagę, że w Polsce nikt nie podjął deklaracji o dyskryminowaniu księży. – A przyjęta przez sejmik deklaracja może sprawiać wrażenie dyskryminacji osób LGBT, choć nie takie intencje przyświecały jej przyjęciu – tłumaczył radny. jego zdaniem trzeba wycofać się z deklaracji anty LGBT.
– Na jakiej podstawie mamy to zmieniać? Na podstawie jednego maila urzędnika Komisji Europejskiego? Jeden mail ma wywoływać takie zamieszanie? – pytała Marta Malec – Lech z Zarządu Województwa. I sugerowała, że uleganie takiej presji, wręcz santażowi może za chwilę doprowadzić, że trzeba będzie zdjąć krzyże ze ścian urzędu, bo to dyskryminuje gościa, który do nas przyjdzie. – Musimy stać na straży naszych wartości – przekonywała.
Po zakończeniu dyskusji odbyło się głosowanie. Za uchyleniem deklaracji anty LGBT głosowało 14 radnych, przeciw było 23. Deklaracja sprzed dwóch lata nadal obowiązuje. Zagrożenie utraty unijnych funduszy wisi nad Małopolską. Już po głosowaniu przewodniczący sejmiku zapowiedział, że wkrótce dojdzie do wypracowania wspólnej deklaracja, bo ta sprzed dwóch lat została źle zrozumiana.
Już w kolejnym punkcie obrad słychać było, jak marszałek Witold Kozłowski (nie wyłączył swojego mikrofonu) prosi, by do wszystkich radnych PiS wysłać sms-a z podziękowaniami za głosowanie.
(GEG)