W Krakowie wciąż świetnie sprzedają się mieszkania okno w okno z sąsiadem. Kiedy nauczymy się szanować swoją przestrzeń?
Jan Gehl w książce „Życie między budynkami” opisuje problematykę przestrzeni publicznej. Organizację tej przestrzeni i korzystanie z niej. Na wstępie dowiadujemy się, że aktywność pozadomową możemy podzielić na trzy kategorie. Pierwsza to działania konieczne. Czyli te, które musimy robić i będziemy je podejmować bez względu na to, jak wygląda otaczająca nas przestrzeń. Jej uczestnicy nie mają wyboru – muszą iść do pracy, nawet jeśli chodnik jest dziurawy. Muszą iść do szkoły, nawet jeśli tego chodnika nie ma. Muszą iść na zakupy, nawet jeśli muszą iść tuż przy pędzących samochodach.
Druga aktywność to działania opcjonalne. Występują tylko wtedy, gdy sprzyjają warunki zewnętrzne – pogoda, ale nie tylko. Druga kwestia to miejsce. Przestrzeń. Jeśli przestrzeń jest marnej jakości – działania opcjonalne się nie pojawiają. Występują tylko zachowania konieczne. Rano biegniemy do pracy, po południu biegniemy do domu, zamykamy drzwi i tam siedzimy do wieczora. Jeśli przestrzeń sprzyja (no i, niestety, pogoda) – wtedy wracamy wolniej, przysiadamy na ławce albo wychodzimy na pole, by wśród drzew wypić z termosu popołudniową kawę. To są właśnie działania opcjonalne.
W Polsce pogoda sprzyja, powiedzmy, przez 3 miesiące w roku. Potem musi sprzyjać nam przestrzeń. To ona musi zachęcać do wyjścia z domu. Ile takich miejsc mamy w Krakowie? Ile osiedli, ile okolic ma swoją tożsamość?
Stare osiedla z pewnością w pewnym sensie tak. Między blokami jest sporo zieleni, znajdzie się nawet jakaś ławka, zjeżdżalnia. Nie ma wielkiego wyboru, ale już sama zielona przestrzeń zachęca, by czasem wyjść z domu. I tam często obserwujemy zachowania opcjonalne. Grupy młodych ludzi wychodzą, by skorzystać z tych przestrzeni, zakładają kaptury na głowy i biegają – jedna grupa za drugą, czasem z opcjonalnym wyposażeniem. Tymi działaniami interesuje się też policja. Jest przestrzeń, niektórzy z niej korzystają, a gdyby udało się ją zagospodarować, być może energię młodych ludzi udałoby się skierować na inne tory.
A nowe osiedla? Tam nie ma nawet przestrzeni. Koniec, przepadło. Przecież nie wyburzymy co drugiego bloku, by zdobyć trochę oddechu. Osławiony Ruczaj, nowe Czyżyny, nawet Zabłocie, które miało być nową jakością, a jest po prostu kolejnym nowym blokowiskiem. Przeciętny nabywca nowego lokum zwraca uwagę na cenę i lokalizację, a miejscowa tkanka społeczna, niestety, niespecjalnie go interesuje. Stąd zainteresowanie tanimi mieszkaniami, budowanymi okno w okno. Kto wie jednak, może kiedyś nawet i ci nabywcy przewartościują swoje spojrzenie, a wtedy te piękne, nowiutkie bloki będą stały opustoszałe – i nawzajem zaglądały sobie w puste okna.
PS
Jakby ktoś był ciekawy, trzecia aktywność to działania społeczne, czyli interakcja która może wywiązać się pomiędzy uczestnikami danej przestrzeni. Ale to raczej coś więcej niż wykrzykiwanie przez okno samochodu: „Ty chu*u, zajechałeś mi drogę!”.
(mm)
fot. Dis da fi we (was Hickatee) via Foter.com
Czarny Wtorek to cotygodniowy cykl, w którym autor próbuje mniej lub bardziej nieudolnie mierzyć się z rzeczywistością.