Czasochłonna apostazja w Krakowie. Najpierw ksiądz zażądał zwrotu za znaczek pocztowy, teraz milczy

Od kilku miesięcy grupa osób z parafii w Kurdwanowie chce opuścić kościół. Ich wysiłki zdały się na marne.

Przypomnijmy, że w lutym informowaliśmy o mieszkańcach Kurdwanowa, którzy poznali się na ogólnopolskim forum internetowym dla apostatów i postanowili opuścić kościół. W tym celu próbowali skontaktować się z proboszczem parafii Podwyższenia Krzyża Świętego. Ten nie zamierzał się zająć sprawą, odmawiał spotkań m.in. z powodu pandemii, natłok zajęć, proponował też wiernym, że wpiszę ich na listę oczekujących.

Z jednym z wiernych proboszcz skontaktował się dopiero po skargach wysłanych do Archidiecezji Krakowskiej. W końcu zażądał przyniesienia 8,90 za kopertę i znaczek.

Sprawa ma dalszy ciąg, a pisze o niej „Gazeta Wyborcza”. Jeden z mieszkańców z Kurdwanowa składał kolejne skargi – tym razem do kościelnego inspektora ochrony danych i nuncjusza apostolskiego. Nic to nie dało.

„W sprawę mieszkańców Kurdwanowa zaangażowała się Fundacja Wolność od Religii. Jej prezeska Dorota Wójcik przyznaje, że historia krakowian nie jest ewenementem: – Jedna z osób, która się do nas zgłosiła, czekała sześć lat, aż proboszcz przyjmie dokumenty” – czytamy.

(ko)

Najnowsze

Co w Krakowie