Wielu z nas uznało, że to była nędzna prowokacja, ale incydent z Sebastianem Wardęgą do którego doszło na dworcu autobusowym, sprawił, że znów zaczęto o tym mówić. Nad sprawą opłaty za wjazd na dworzec pochylił się rzecznik konsumentów.
Wardęga twierdził, że na dworzec wjechał przez pomyłkę, a jednak znak zakazu wjazdu stoi tam jak byk. Jest także znak informujący, że „Opłata za wjazd bez uprawnienia płatna wg taryfikatora u Dyżurnego Ruchu Dworca”.
Wardęga w kajdankach. Podpadł krakowskim policjantom. Prowokacja? [WIDEO]
Zdaniem krakowskiego rzecznika konsumentów powinna być tam precyzyjna informacja na temat wysokości opłaty. – Z tablicy dowiemy się, że wjazd na dworzec bez uprawnienia jest płatny, ale brak pełnej informacji dotyczącej skutków złamania tego punktu regulaminu. A to już można potraktować jako wprowadzanie kierowcy w błąd, nieuczciwą praktykę rynkową – mówi Jerzy Gramatyka cytowany przez Dziennik Polski.
Prezes dworca, Marcin Fall obiecał, że przyjrzy się tej sprawie.
Pomocną rękę do kierowców wyciągnął także ZIKiT. Urząd opublikował dziś filmik z którego można dowiedzieć się, w jaki sposób odebrać znajomego z dworca autobusowego, nie narażając się na wysokie opłaty:
(wm)