„To jest naprawdę przyjemność, kiedy Kraków jest wyróżniany jako sportowa stolica Polski – biorąc pod uwagę nakłady na infrastrukturę: hale, baseny, boiska służące dzieciom i młodzieży. To nasz największy powód do radości” – mówi dyrektor Zarządu Infrastruktury Sportowej w Krakowie Krzysztof Kowal. „Obiekty sportowe buduje się w stolicy Małopolski coraz łatwiej, bo ludzie dostrzegli, że to nie jest coś przeciw komuś i coś, co się komuś zabiera. (…) Proszę mi pokazać miasto, które wykłada tyle pieniędzy na baseny, co tutaj. Mówiliśmy kiedyś, że rozbiegamy Kraków, a teraz, że rozpływamy Kraków” – dodaje.
KRKnews: Sporo tu u Pana w gabinecie zdjęć, pamiątek… Z której jest Pan najbardziej dumny?
Dyrektor Zarządu Infrastruktury Sportowej w Krakowie Krzysztof Kowal: Nie ma jednej jedynej pamiątki, z której byłbym najbardziej dumny. Ale myślę, że najwięcej dla mnie znaczą nagrody, które są przyznane za całokształt działalności sportowej, oceniające Zarząd Infrastruktury Sportowej jako całość. To jest naprawdę przyjemność, kiedy miasto Kraków jest wyróżniane jako prawdziwa, sportowa stolica Polski – biorąc pod uwagę nakłady na infrastrukturę sportową, inwestycje w tę dziedzinę życia – przede wszystkim w hale, baseny, boiska służące dzieciom i młodzieży. To jest nasz największy powód do radości.
Czy nie jest to jednak lekkie nadużycie, że Kraków jest nazywany sportową stolicą Polski? Często się spotykamy z tym określeniem…
Wystarczy wziąć dane – które miasto ile pieniędzy przeznacza na infrastrukturę sportową. Nie mówię o stolicy typu: ile drużyn (z Krakowa – przyp. red.) gra w ekstraklasach. Oczywiście nie mamy się czego wstydzić, bo w ekstraklasie mamy dwie drużyny piłkarskie (Wisła Kraków, Cracovia – przyp. red.) i mamy też Garbarnię Kraków oraz Hutnika Kraków, który awansuje, ale nie leżą nam inne sporty zespołowe. Kraków, jak wiemy, stał i koszykówką i siatkówką. Liczę na to, że te czasy wrócą. To inwestowanie w infrastrukturę powoduje, że mamy nadzieję, iż młodzież będzie miała gdzie trenować i że za parę lat będziemy mieć mocne drużyny. Prezydent Krakowa założył, że nie będziemy inwestować w sport zawodowy, bo to jest krótkowzroczne. Można kupić pięciu zawodników, którzy grają przez sezon, ale co potem? Myślę, że te pieniądze włożone w sport dla młodzieży i w infrastrukturę dają o wiele, wiele więcej.
Jakie są efekty stawiania na sport amatorski?
Jeśli popatrzymy na to, ilu mieszkańców Krakowa jeździło na rowerze 10 lat temu, ilu wtedy biegało, a ilu teraz… Dziś wystarczy się przejść na Bulwary Wiślane, wybrać na trasę rowerową do Tyńca czy na Kolną, żeby zobaczyć, co się stało. To jest ten efekt skali: mnóstwo mieszkańców doszło do wniosku, że jest różnica między biernym a aktywnym wypoczynkiem. To jest najbardziej dodana wartość. Wystarczy spojrzeć na baseny: jaka jest potrzeba ich działania. Są czynne od godziny 6:00 do 23:00, a nieraz stoi się w kolejce, żeby na nie wejść. Stąd decyzja, że teraz budujemy pięć nowych krytych pływalni. Proszę mi pokazać miasto, które wykłada tyle pieniędzy na baseny. Wiadomo, że to służy i dzieciom i młodzieży – bo to pływalnie najczęściej powstające przy szkołach – ale popołudniami, do późnych godzin, te obiekty służą mieszkańcom. Każdy może z nich korzystać. Mówiliśmy kiedyś, że rozbiegamy Kraków, a teraz, że rozpływamy Kraków.
Czy w Krakowie trudno się buduje różne obiekty sportowe – biorąc pod uwagę różne protesty, które są organizowane?
Uważam, że buduje się coraz łatwiej, ponieważ ludzie dostrzegli, że to nie jest coś przeciw komuś i coś, co się komuś zabiera. Parę lat temu, żeby wybudować boisko, szukałem miejsca, gdzie je wybudować. Teraz jest kolejka szkół: dyrektorzy i grono rodziców piszą z prośbą o powstawanie boisk. Prawie 60 proc. boisk zostało zresztą zrewitalizowanych: mają nową, bezpieczną nawierzchnię, mają najczęściej oświetlenie. Aż przyjemnie popatrzeć, ile młodzieży tam ćwiczy, gra popołudniami, wieczorami. To już nie te czasy, że o godzinie 15:00 szkoła jest zamknięta, a sala sportowa jest pusta.
Jeśli chodzi o inwestycje w minionym roku: z której jest pan najbardziej dumny?
W mijającym roku powstało mnóstwo boisk – i przyszkolnych i klubowych. Bardzo cieszy, że pomagamy również klubom, budujemy centra sportowe – w tej chwili kończymy dwa takie i myślę, że na przełomie roku będziemy je oddawać do użytku. Przykładem jest centrum przy WLKS Krakus Swoszowice, gdzie powstaje piękny budynek klubowy z salami do uprawiania innych sportów. Myślę, że na wiosnę oddamy też do użytku budynek przy Wróblowiance. Widać to inwestowanie w kluby, które nieraz są małe, ale dzieci i młodzież przejawiają w nich wielką chęć do uprawiania sportu. Wspomnę też o Bieżowiance, gdzie mamy w budowie centrum zapaśnicze. Niedawno oddaliśmy halę przy ul. Kłuszyńskiej przy Szkole Podstawowej numer 134. Warto było być na tym otwarciu – było to związane z 50-leciem szkoły – i zobaczyć, jak młodzież, dzieci, rodzice są szczęśliwi, że ten obiekt tam powstał. Szkoła od razu zyskała inny wymiar, inną wartość. Najbardziej jestem zadowolony właśnie z inwestycji, które służą dzieciom, młodzieży i oczywiście mieszkańcom.
A co jest potrzebne krakowianom najbardziej – czego jeszcze nie ma jeśli chodzi o infrastrukturę sportową?
Ja myślę, że tego, by ta infrastruktura była łatwo dostępna. Zatem ważne jest stworzenie modelu dostępności tej bazy – gdzie na jedną kartę będzie można rezerwować miejsce i uprawiać sport na wszystkich miejskich obiektach. Będziemy pracować nad tym, by to ujednolicić: czyli niezależnie od tego, czy idziemy na basen klubowy czy przyszkolny czy chcemy pływać na kajaku – żeby można było to zrobić.
Przeglądałem kalendarz imprez na przyszły rok. Widać, że na pierwsze miejsce wychodzą biegi…
Myślę, że wszędzie biegi są bardzo popularne, bo biegać może każdy. Każde z wielkich miast ma swój maraton, który jest oczkiem w głowie lokalnych władz. Tutaj warto wymienić maratony w Bostonie, w Nowym Jorku, w Londynie, w Paryżu. U nas też się powoli to dzieje, widać to po frekwencji na maratonie czy półmaratonie, ale również na mniejszych dystansach – 5, 10-kilometrowych, czy 13-kilometrowym Biegu Trzech Kopców. Ten ma swoją niepowtarzalną atmosferę.
To chyba najbardziej krakowski bieg.
Najbardziej krakowski, bo związany z trzema kopcami. Zresztą wszystko, co się dzieje w Krakowie jest związane z historią, bo gdzie byśmy nie biegali, to robimy to wśród zabytków. To jest kolejna wartość. Kraków zaczyna być postrzegany nie tylko jako miasto zabytków, miasto historyczne, ale też nowoczesne, sportowe. Przypomnę ostatnio wybudowaną Karcher Halę Cracovia Centrum Sportu Osób Niepełnosprawnych. To pierwsza hala, gdzie osoby niepełnosprawne mogą uprawiać sport. Przypomnę też TAURON Arenę, Centrum Kongresowe ICE – te obiekty sprawiają, że Kraków to nie tylko miasto historyczne, ale nowoczesne, gdzie już uprawiana jest turystyka sportowa. Ludzie przyjeżdżają na szereg imprez, które są organizowane np. we wspomnianej TAURON Arenie – jak podczas ostatniego koncertu Paula McCartneya, na który przybyli fani z całej Europy.
A czego brakuje Krakowowi, żeby dorównać takim miastom jak Nowy Jork jeśli chodzi o maraton?
My nie chcemy dorównać tym miastom – ze względu na skalę, tam mieszka 10 milionów ludzi. Chcemy, aby ten nasz maraton był maratonem średnim, ale przede wszystkim dobrze zorganizowanym, aby uczestnicy czuli się znakomicie, aby wracali na niego. Dodatkowo organizujemy wiele imprez towarzyszących. W tym roku również – w dzień poprzedzający maraton – będzie Bieg Nocny na 10 km, który już cieszy się w Krakowie bardzo dużą popularnością.
I pytanie, kiedy będzie nasycenie, bo te rekordy są pobijane z roku na rok…
Oczywiście nasycenie jest związane, co widać po Biegu Trzech Kopców, z infrastrukturą. Jak to mówi Czesław Lang: są aktorzy – kolarze, biegacze – to musi być do tego teatr. Nie ma lepszego teatru jak Kraków – tu biegamy przez Stare Miasto, Bulwarami czy Plantami. Ktoś dobrze powiedział, że inaczej zwiedza się stolicę Małopolski biegając niż chodząc i patrząc, co się dzieje. To kolejna wartość: ludzie odkrywają miejsca, w których normalnie nigdy nie byli albo których by nie dostrzegli.
Tylko ten teatr w znaczeniu starego Krakowa często budzi kontrowersje wśród mieszkańców. Czytamy np. w gazetach, że biegacze zablokowali miasto.
Ja już bym się z tym nie zgodził. Owszem, 10 lat temu było dużo protestów mieszkańców. W tej chwili przedsięwzięcia są dobrze zorganizowane, staramy się dotrzeć do każdego człowieka, którego utrudnienia związane z imprezami sportowymi mogą dotyczyć. W Paryżu zamyka się centrum miasta, kiedy biegną biegacze albo jedzie Tour de France. Zamyka się też ulice Berlina, bo biegnie maraton. My nigdy nie „wycinamy” miasta – w takim sensie, że z każdego miejsca można wyjechać, dojechać. Informacja na temat utrudnień i trasy jest już tak dokładna, że podczas ostatniego maratonu mieliśmy tylko dwie interwencje związane z tym, że ktoś nie wiedział o biegu albo nie mógł gdzieś dojechać. Mieszkańcy bardziej to rozumieją: że to nie jest organizowane przeciwko nim, tylko dla nich.
Powiedzmy o wielkich imprezach – typu mistrzostwa Europy – co jest planowane na przyszły rok?
Takie przedsięwzięcia typu mistrzostwa Europy jest najtrudniej zdobyć, bo jest ich mało. Rzeczywiście mieliśmy urodzaj jeśli chodzi o wielkie imprezy mistrzowskie: mistrzostwa świata siatkarzy, mistrzostwa Europy w siatkówce, a także w piłce ręcznej. W piłce ręcznej mamy już zabezpieczone mistrzostwa świata, które Polska robi ze Szwecją w 2023 roku. Występujemy o mistrzostwa świata w kajakarstwie slalomowym, które mają się odbyć w 2022 roku. W tej chwili kończymy rozmowy, aby znów odbył się w przyszłym roku w Krakowie Memoriał Huberta Jerzego Wagnera. Oczywiście nie zabraknie też naszych tradycyjnych imprez – takich jak Tour de Pologne, Cracovia Maraton, międzynarodowe zawody w kajakarstwie slalomowym. Myślimy też o rozbudowie innych sportów, takich jak biegi z przeszkodami. Chcemy rozwijać sportową ofertę, żeby to nie były tylko piłka nożna, siatkówka i maraton.
No właśnie, nie ma pan wrażenia, że jeśli chodzi o te najbardziej popularne sporty, to już wszystko w Krakowie było i że w pewnym momencie nastąpi przestój? Sam pan mówi – siatkówka była, piłka ręczna i nożna była…
Pamiętajmy, że Kraków nie jest jedynym miastem Polsce. Owszem – ma piękną halę, najładniejszą i największą w kraju, ale miast o podobnych walorach jest co najmniej sześć. I każdy by chciał coś zdobyć, a zawody mistrzowskie zdarzają się raz na 10 lat – i to i tak jest bardzo często, jeśli organizowane są w naszym Krakowie. Cały czas trzeba prowadzić rozmowy, być na bieżąco, stosować różny lobbing, żeby te imprezy jak najczęściej mogły tu zawitać.
Czy stadion w Chorzowie i hala w Gliwicach to duże zagrożenie dla Krakowa?
Stadion na pewno stanowi dużą konkurencję. W tym roku – niestety dla Krakowa – mecze reprezentacji w piłce nożnej odbyły się właśnie w Chorzowie: bo tam jest duży obiekt, mekka piłkarska, tak to tłumaczono. Oczywiście nie odpuszczamy, będziemy się starać, by w przyszłym roku zawodowa reprezentacja Polski zagrała na stadionie miejskim przy Reymonta. Hala w Gliwicach jest natomiast o bardzo podobnych parametrach jak ta w Krakowie, jest znakomicie położona jeśli chodzi o dostępność komunikacyjną. Natomiast myślę, że nie będziemy ze sobą rywalizować, już takie rozmowy trwają, żeby niedaleko położone od siebie hale mogły współpracować, a nie, aby podbierały sobie wykonawców czy mecze.
Mecze reprezentacji na pewno by „rozhulały” stadion Wisły. Ma pan wrażenie, że to jest kula u nogi?
Nie, to na pewno nie jest kula u nogi. Wszystko wskazuje na to, iż sytuacja ekonomiczna Wisły będzie coraz pewniejsza. Myślę, że wspólnie dotrzemy do momentu, że Wisła będzie grała o największe trofea. Cały czas wspominamy mecze pucharowe i mam nadzieję, że w niedługim czasie znowu je zobaczymy w wydaniu tego klubu.
No i naszą reprezentację, o której pan wspomniał.
Tak, tylko mówię: chęci są, deklaracje złożone są, jesteśmy w kontakcie z PZPN-em.
Na koniec – czego pan sobie życzy w nadchodzącym Nowym Roku? Poprzeczka jest zawieszona wysoko, więc trzeba celować jeszcze wyżej.
Ja bym sobie życzył, żebyśmy się rozwijali. Tak jak pan powiedział: wszędzie rekordy… Oby nie dojść do apogeum, momentu, w którym zaczniemy tylko tracić… Chciałbym, aby infrastruktura sportowa w Krakowie była coraz nowocześniejsza, by powstały jeszcze centra, baseny, o których marzą szkoły i mieszkańcy, bo tych wniosków do prezydenta o powstawanie obiektów jest multum. Marzę o tym, by w Krakowie było jak najwięcej zawodów wyższej rangi, bo nic tak nie motywuje młodzieży czy dzieci jak idol, którego można zobaczyć na własne oczy. I przede wszystkim, aby ta podstawowa infrastruktura była coraz bardziej dostępna – by wszyscy mogli z niej korzystać i by było ich na to stać, a obiekty sportowe były wypełnione od świtu do nocy.