– To pszczoły? – pytał jeden z dziennikarzy – Nie, wyglądają raczej jak szerszenie – przyglądał się z zaciekawieniem drugi. Pewne jest jedno: jest ich sześć, są ekologiczne i zdecydowanie usprawnią pracę krakowskiego lotnika. Kraków Airport właśnie zakupił nowe samochody dla tzw. marszałków.
Widoczność, ekologia i ekonomia – tym kierowały się władze lotniska przy wyborze samochodów. Postawiono na jedną z bardziej uznanych marek oraz pojazdy, które mają silniki hybrydowe.
Do tego każdy z nich pomalowany jest na żółto-czarno, dzięki czemu mocno się wyróżniają i są atrakcyjne dla oka.
– Nowe samochody są lepiej widoczne, cichsze i ekonomiczniejsze od poprzednich. Praca w nich będzie też bardziej komfortowa – wyjaśnia Radosław Włoszek, prezes Zarządu Kraków Airport.
Kto to jest „marszałek”?
„Marszałek” to koordynator ruchu lotniczego naziemnego, a jego głównym narzędziem pracy jest właśnie samochód. Zadanie teoretycznie ma proste – przejąć samolot, który wylądował i zaprowadzić go na miejsce postoju.
Napisać jednak, że „marszałek” robotę ma banalną i bezstresową, to tak, jak sprowadzić pracę pilota do czterech czynności: wystartuj, fajrant, wyląduj, fajrant.
Marszałek pracuje po 12 godzina na dobę, w trakcie dyżuru prowadzi ok. 25 samolotów, a przy każdym z nich musi być maksymalnie skoncentrowany. Krakowskie lotnisko zadbało jednak, by ta praca była teraz przyjemniejsza, bezpieczniejsza i bardziej efektywna.
Praca 18-20 godzin na dobę
Ma to zapewnić sześć nowych samochodów, które zastąpiły starą flotę. Poprzednie auta miały po sześć lat, 70 tys. przejechanych kilometrów i jakieś 40-45 tys. godzin pracy!
– Nasze samochody pracują około 18-20 godzin na dobę, często na jałowym biegu. Zgodnie z przepisami, silnik cały czas muszą być uruchomiony – tłumaczy Michał Farnaus, kierownik działu koordynatorów ruchu lotniczego naziemnego.
Moc nowych samochodów to 100 KM, a zużycie paliwa wynosi ok. 3,1 l/100 km. Ich wielką zaletą jest brak elementów, które w autach z tradycyjnym napędem często ulegają awarii i szybkiemu zużyciu (alternator, rozrusznik, paski klinowe).
Specjalnie dla KRKnews Radosław Włoszek, prezes Zarządu Kraków Airport:
Nowe auta wyglądają jak pszczoły? Być może, ale dla nas najważniejsza była ich funkcjonalność, która ma usprawnić pracę lotniska. Oczywiście, te pojazdy mają też rzucać się w oczy ze względów bezpieczeństwa, na czym bardzo nam zależy.
Oprócz tego samochody są bardzo ekologiczne i ekonomiczne. Dzięki temu mają przynieść określone oszczędności, a także być przyjazne dla środowiska. Jesteśmy na bieżąco z trendami na innych nowoczesnych lotniskach i m.in. stąd właśnie taki nasz wybór.
Auto marszałka, czyli samochód „follow me”:
Samochód „Follow me”
Samochody, którymi poruszają się koordynatorzy ruchu lotniczego naziemnego tzw. „follow me” odróżnia od samochodów spotykanych na co dzień na drogach publicznych m.in.:
- kolor – charakterystyczny jaskrawo żółty z czarną szachownicą – dzięki temu pojazd jest widoczny dla załóg statków powietrznych w różnych warunkach atmosferycznych;
- radiostacja – umożliwia komunikację z innymi służbami pracującymi na lotnisku, ale ciekawostką jest, że marszałek nie ma bezpośredniego kontaktu z pilotem statku powietrznego;
- skaner częstotliwości lotniczych – umożliwia nasłuch korespondencji pomiędzy załogami statków powietrznych a kontrolerami ruchu lotniczego Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej;
- światła błyskowe – popularne zwane „kogutami” przekazują informację dla załóg statków powietrznych. W nowych samochodach można ją modyfikować w zależności od potrzeby wyświetlany jest sygnał: FOLLOW ME (podążaj za mną), SLOW DOWN (zwolnij), RIGHT (prawo), LEFT (lewo), STOP (zatrzymaj się);
- tablet z oprogramowaniem umożliwiającym monitorowanie ruchu na lotnisku począwszy od najistotniejszej dla koordynatorów informacji takich jak: numer stanowiska postojowego przypisanego konkretnemu statkowi powietrznemu, typ samolotu, aktualizowane są na bieżąco czasy przylotów
i odlotów, informacja o ewentualnych opóźnieniach.
dn
zdjęcie tytułowe / fot. KRKnews