– Ratowanie psa, którego pan wyciągnął w góry w nieodpowiednich warunkach, jest po prostu idiotyzmem – uważa podróżnik Albin Marciniak. Z powodu nieodpowiedzialności boksera Artura Szpilki, po raz kolejny powróciła dyskusja, czy powinniśmy płacić za nieuzasadnione akcje GOPR-u.
Ostatnia akcja ratunkowa Szpilki i jego psa wywołała w mediach społecznościowych falę hejtu. Ludzie krzyczą: „Rachunek za całą akcję…niech szarpnie po kieszeni!”, „GOPR TO NIE TAXI”. Całą sprawę opisaliśmy tu:
To już gruba przesada! GOPR interweniował, bo psu krakowskiego boksera… „marzły uszka”
Co roku nie brakuje idiotycznych interwencji. Ratownicy wyruszają z pomocą, bo ktoś nie ma siły zejść z gór, zrobiło się ciemno albo dorożka odjechała i teraz trzeba „iść z buta”. Dobrym przykładem jest zeszłoroczna sytuacja, kiedy niemal 50-osobowa grupa turystów utknęła w drodze z Morskiego Oka, bo zlekceważyli fakt, że ostatni wóz odjeżdża o 17.
Ta akcja to idiotyzm
Do grona nieodpowiedzialnych dołączył teraz Szpilka. – Potraktował GOPR jak taksówkę i powinien honorowo zwrócić koszty akcji. Ratowanie psa człowieka, który wyszedł w góry w nieodpowiednich warunkach, jest po prostu idiotyzmem. Moim zdaniem GOPR nie powinien podejmować tej akcji – uważa Marciniak.
W tej sytuacji często pojawiają się pomysły, by wprowadzić obowiązkowe ubezpieczenie, które pokryje koszty takich akcji.
– Na pierwszy rzut oka pomysł wydaje się oczywisty. Ale czy w ten sposób jest finansowane ratownictwo górskie w innych krajach europejskich? Zapewniam, że nawet w Szwajcarii sam ratowany lub jego ubezpieczyciel nie pokrywają całości akcji. W wielu miejscach udział własny dotyczy częściowego pokrycia kosztów, a w wielu miejscach ratownictwo jest bezpłatne lub finansowane w ramach ubezpieczenia społecznego – informuje na stronie Klubu Podróżników Śródziemie naczelnik TOPR-u, Jan Krzysztof.
Poseł Marek Sowa: – W debacie publicznej kwestia dodatkowych ubezpieczeń się przewija. W wielu krajach jest to rozwiązane jakoś systemowo.
Opłaty za pobyt nad wodą?
Internauci krzyczą jednak, że każdy nieuzasadniony wyjazd powinien być opłacony przez sprawcę. – Idąc tym tokiem rozumowania, musielibyśmy wprowadzać opłaty latem nad wodą wśród otyłych i palaczy. Dyskusje na temat tego typu odpłatności nie mają sensu i są prowadzone przez ludzi, którzy absolutnie nie znają tematu – twierdzi Marciniak.
– Zawsze powtarzam: mierzcie siły na zamiary, a nie zamiar ponad siły! I to jest chyba kluczowe hasło dla osób, które wybierają się w góry i przeceniają swoje możliwości. W pierwszej kolejności należałoby sprawdzić, jakie wytyczne dają GOPR i TOPR. Trzeba korzystać z ich doświadczenia, a nie być mądrzejszym – podkreśla Katarzyna Pabian, krakowska radna i miłośniczka gór.
Iwona Tyczka