„Grube miliony idą na Rydzyka, a brakuje dla niepełnosprawnych”

– Na pewno patrzę na nich z większym zrozumieniem niż wtedy, gdy zasiadałam jeszcze w Sejmie, a oni zorganizowali pierwszy taki protest. Muszę to szczerze przyznać. Wówczas było to dla mnie coś nieco obcego. Nie potrafiłam zrozumieć, co ci ludzi mogą na co dzień przeżywać – mówi portalowi NaTemat Jagna Marczułajtis, była posłanka PO i mam niepełnosprawnego Andrzeja. Podkreśla, że popiera protest na sejmowym korytarzu.

– Wraz z chorobą dziecka stanęłam przed wyborem: albo zrezygnuję ze świadczenia pielęgnacyjnego i będę pracowała, albo zrezygnuję ze wszystkich aktywności zawodowych i zyskam prawo do państwowej pomocy. Szybko okazało się, że wielkiej alternatywy nie ma – opowiada Marczułajtis.

– Te kobiety naprawdę nie walczą na sejmowym korytarzu o wiele. To w zasadzie kilkaset złotych dodatku dla dorosłych niepełnosprawnych, którzy pozostają pod ich opieką. To naprawdę nie są duże kwoty. Ani dla państwa, ani dla miesięcznego budżetu rodziców osób niepełnosprawnych, którzy muszą wydawać na opiekę znacznie więcej. Mówimy tylko o dodatkowej kropli w morzu potrzeb – dodaje była posłanka PO z okręgu krakowskiego.

– Oczywiście, że budżet państwa nie jest z gumy, ale skoro tyle setek milionów złotych idzie na projekty takie, jak Polska Fundacja Narodowa, zakup kolekcji Czartoryskich, czy dla o. Tadeusza Rydzyka, to chyba rząd ma dziś skąd wziąć odpowiednie środki, prawda? Przecież to kwestia odpowiedniego przesunięcia w budżecie państwa – mówi zirytowana.

Cała rozmowa tutaj.

(źródło: NaTemat)

fot. Adrian Grycuk / wikimedia

Zobacz także:

Marczułajtis w szczerym wywiadzie. „Jestem w życiowym dołku”

Najnowsze

Co w Krakowie