Rozpoczęło się podsumowywanie Światowych Dni Młodzieży w Krakowie. To najważniejsze podsumowanie dotyczy opłacalności wydarzenia. Władze miasta i specjaliści nie mają wątpliwości: Kraków zarobił na ŚDM, choć nie bezpośrednio.
Przed Światowymi Dniami Młodzieży, wiele mówiło się o wydatkach, które miasto poniesie w związku z organizacją spotkania młodzieży z całego świata z papieżem Franciszkiem. Kwoty wielokrotnie wywoływały oburzenie mieszkańców i niepokój radnych, którzy podważali zasadność wydatkowania tak dużych kwot.
Miasto planowało, że w organizacji Światowych Dni Młodzieży pomoże dotacja ze Skarbu Państwa. Kraków liczył na około 120 mln złotych dotacji. W rzeczywistości jednak, do miejskiej kasy trafiło zaledwie 18,7 mln złotych. Z tych pieniędzy udało się sfinansować – przynajmniej częściowo, m.in. utrzymanie czystości w mieście, organizację ruchu oraz wynajem i wynajem oraz utrzymanie przenośnych toalet.
Prezydent Jacek Majchrowski przekonuje, że według wstępnych obliczeń, na wszystkie te zadania miasto wyłożyło dodatkowo z własnej kasy około 8 mln złotych. Specjaliści nie mają jednak wątpliwości, że Kraków zarobił w czasie ŚDM nawet 8-krotnie razy więcej, gdzie są więc pieniądze? Nie ma, bo zarobkiem miasta jest promocja, jaką Kraków zyskał w mediach całego świata.
Kraków bogaty
Z raportu Instytutu Monitorowania Mediów, który wziął pod lupę aktywność Krakowa i światowych mediów relacjonujących wydarzenia Światowych Dni Młodzieży wynika, że w ciągu zaledwie 6 dni, stolica Małopolski pojawiła się aż w ponad 5,5 tys. materiałów prasowych, co daje ekwiwalent reklamowy (AVE) na poziomie 67 mln złotych. Do tego należy doliczyć również wartość czasu antenowego licznych stacji telewizyjnych oraz rozgłośni radiowych z zagranicy, które również poświęcały sporo czasu na relacjonowanie wydarzeń związanych z ŚDM, w których Kraków był przedstawiany nie tylko jako organizator, ale również miasto turystyczne.
Wśród opinii zagranicznych dziennikarzy przodują te chwalące Kraków ze względu na dobrze zorganizowaną komunikację miejską, zachowanie czystości w mieście, przygotowanie do wzmożonego ruchu turystycznego, ale przede wszystkim, jako miasto atrakcyjne turystycznie. Zarówno pielgrzymi, jak i dziennikarze zwracali uwagę na liczne zabytki, bogatą historię miasta oraz dostępność muzeów, co sprawia, że chętnie wrócą tu w przyszłości.
I powinni, bo z danych krakowskich muzeów wynika, że niewielu pielgrzymów zdecydowało się w czasie Światowych Dni Młodzieży na poznanie zasobów placówek muzealnych. Największą popularnością wśród pielgrzymów cieszyła się Fabryka Emalia Oskara Schindlera, gdzie frekwencja wypełniła maksymalną przepustowość muzeum. Ponad 5 tys. pielgrzymów odwiedziło również Barbakan, a w sumie ponad 8 tys. zdecydowało się na odwiedzenie Murów Obronnych oraz Starej Synagogi.
Niektórzy stracili
Zdecydowanie mniej turystów, niż zazwyczaj w okresie wakacyjnym, odnotowano za to w MOCAK-u, czy na wystawie na Wawelu. Największą atrakcję Zamku Królewskiego, a więc obraz „Dama z Gronostajem” zobaczyło tylko 3 tys. 174 osób. W sumie w ciągu 6 dni, gdy w Krakowie trwały Światowe Dni Młodzieży, Wawel odwiedziło 12 tys. 745 pielgrzymów, to blisko o 7,5 tys. osób mniej niż w tym samym okresie ubiegłego roku.
Na podliczenie rzeczywistych wydatków związanych z ŚDM pośrednio, przyjdzie zapewne jeszcze pora. Obliczenie przychodu miasta, wynikające z podatków od restauracji, hoteli i innych instytucji obsługujących pielgrzymów w czasie ŚDM trzeba będzie jednak jeszcze poczekać. Dokładne wyliczenie zysków może być więc nie tylko niezwykle czasochłonne, ale również bardzo trudne, a nawet niemożliwe. Pozostaje więc liczyć, że wartość reklamy, jaką Kraków zyskał dzięki obecności w zagranicznych mediach, przełoży się na wzrost atrakcyjności i rozpoznawalności stolicy Małopolski za granicą, co z kolei przyniesie zwiększenie ruchu turystycznego i tym samym większe wpływy do miejskiej kasy.
(pt)