To będzie proces głośny na całą Polskę. Jacek Majchrowski pozwał aktywistę Jana Śpiewaka. To prywatny akt oskarżenia. Prof. Majchrowski uważa, że w blisko 20-minutowym filmie autorstwa warszawskiego aktywisty został „pomówiony oraz znieważony przy pomocy środków masowego komunikowania w postaci serwisu internetowego YouTube”.
O sprawie informuje „Dziennik Polski”. „Adwokat profesora Jacka Majchrowskiego wniósł do krakowskiego sądu prywatny akt oskarżenia przeciwko Janowi Śpiewakowi. Prezydent zarzuca warszawskiemu aktywiście pomówienie oraz publiczne znieważenie. Chodzi o film, którego autorem jest Śpiewak. Aktywista opublikował go w serwisie internetowym Youtube. W materiale przypomniał bulwersujące sytuacje i doniesienia dziennikarskie z minionych lat o Krakowie pod rządami Jacka Majchrowskiego” – czytamy w Dzienniku Polskim”.
W filmie poruszona jest także sprawa niedawnego pożaru Archiwum Miejskiego. Aktywista zestawia go z fragmentem filmu „Psy”, w którym palone są akta SB. Jan Śpiewak sugeruje, że doszło do podpalenia Archiwum Miejskiego. „Zdaniem adwokata Majchrowskiego, Śpiewak sugeruje w materiale, że przyczyną rzekomego podpalenia była chęć zatuszowania popełnianych przez magistrat przestępstw” – podkreśla „Dziennik Polski”.
Gazeta cytuje fragment z filmu Śpiewaka, na którym oparty został prywatny akt oskarżenia: „W Krakowie najważniejsza jest lojalność do szefa i jego układu. Wydaje się, że im człowiek jest mniej uczciwy, tym jest w stanie dalej zajść w strukturach krakowskiego ratusza. W Krakowie panuje nieprawdopodobne przyzwolenie na korupcję i utrzymywanie bliskich związków między biznesem a urzędnikami. Przyzwolenie płynie nie tylko od samego Majchrowskiego, ale również prokuratury, która m.in. ukręciła łeb sprawom związanym z krakowską mafią reprywatyzacyjną. Mimo zeznań świadka koronnego, który pogrążył mafię, nie pociągnięto do odpowiedzialności nikogo poza… nim samym”.
„Dziennik Polski” przypomina także słowa Jana Śpiewaka z maja tego roku: „Oczywiście ja już przegrałem w Polsce parę spraw, w których druga strona nie była w stanie udowodnić zarzucanego mi kłamstwa, tak jak w przypadku znanej mecenas z Krakowa, gdzie sąd uczynił mnie przestępcą za po prostu stwierdzenie kilku faktów. Więc nie wykluczam, że Jacek Majchrowski również by mógł trafić na sędziów, którzy by mnie skazali za same fakty. Ale ja się absolutnie takiego procesu nie boję. Wręcz uważam, że byłby to ciekawy proces, w którym można by pokazać tło tych wszystkich spraw, które nagłośniłem i ukazać tę „cywilizację korupcji” (raczej antycywilizację), która panuje w krakowskim magistracie”. Warszawski aktywista nie zgadza się ze stawianymi mu zarzutami.
(red)