– PiS niewątpliwie na tym skorzysta, bo ta partia rządzi w kraju i to jej członkowie będą podejmować decyzje w sprawie dalszych kroków po referendum – tak inicjatywę Łukasza Gibały, aby odwołać prezydenta Krakowa komentuje prof. Marek Bankowicz*. W rozmowie z KRKnews, politolog z Uniwersytetu Jagiellońskiego przyznaje, że po ewentualnym referendum sytuacja Gibały może być… jeszcze gorsza niż obecnie.
Były poseł i kandydat na prezydenta Krakowa zbiera podpisy pod referendum w sprawie odwołania Jacka Majchrowskiego. Jeśli krakowianie będą przeciwko prezydentowi, wówczas zostanie powołana osoba, która będzie pełnić funkcję prezydenta miasta. – Osobę tę powołuje Prezes Rady Ministrów – wyjaśnia nam Zdzisława Romańska, dyrektor Delegatury Krajowego Biura Wyborczego w Krakowie. Następnie, w ciągu 90 dni, zostaną zarządzone i przeprowadzone przedterminowe wybory (art. 372. § 1. Kodeksu wyborczego).
Tyle teorii. Teraz praktyka. A o niej rozmawiamy z politologiem, prof. Markiem Bankowiczem z Uniwersytetu Jagiellońskiego.
KRKnews: Wszystko wskazuje na to, że Łukasz Gibała zbierze wymagane podpisy pod wnioskiem o referendum w sprawie odwołania Jacka Majchrowskiego…
Prof. Marek Bankowicz: Na pewno widać duże zaangażowanie organizacyjne i finansowe ze strony Gibały i to może przełożyć się na powodzenie jego inicjatywy. Do odwołania prezydenta jest jeszcze jednak bardzo daleka droga.
Uważa pan, że krakowianie poprą Majchrowskiego?

Mam wątpliwości, czy podczas referendum będzie wymagana frekwencja, bo w Polsce referenda nie są ulubioną formą działania wyborców. Poza tym może się okazać, że wynik wcale nie jest taki łatwy do przewidzenia, bo jednak Majchrowski wygrał cztery razy wybory i ma stabilne poparcie. Bardzo niepewne są więc wyliczenia Gibały, że łatwo pójdzie z odwołaniem prezydenta.
Załóżmy jednak, że marzenia Gibały zostaną spełnione i krakowianie zagłosują przeciwko Majchrowskiemu.
Nawet gdyby Gibale udało się odwołać Majchrowskiego poprzez referendum, to nie wiadomo, co się zdarzy później: czy będą przedterminowe wybory, czy rząd uzna, że jest możliwość powołania tak zwanego komisarza. Wcale więc nie jest przesądzone, że finalny efekt odwołania prezydenta byłby po myśli inicjatora referendum. Mogłoby się okazać, że taka sytuacja byłaby dla Gibały jeszcze gorsza niż ta, która jest obecnie, czyli Majchrowski u władzy.
Przecież, według Kodeksu wyborczego, wybory mają zostać rozpisane w ciągu 90 dni.
Jest czas, który zobowiązuje władze państwowe do rozpisania wyborów. Do końca kadencji są dwa lata – to może się wydawać sporo czasu. Jednak te wszystkie procedury tak bardzo mogą się przeciągać, że do terminowych wyborów nie zostanie aż tak długo i wtedy władze państwowe mogą zdecydować o pozostawieniu komisarza do końca.
A może Gibała dogadał się z Jarosławem Kaczyńskim?
Nie sądzę, żeby Gibała był partnerem dla prezesa Kaczyńskiego. Gdyby PiS chciał iść na otwartą wojnę z Majchrowskim, to robiłby to pod swoim sztandarem, a nie po uzgodnieniach z byłym posłem Twojego Ruchu. Tym bardziej, że w razie ewentualnego odwołania prezydenta, to Gibała byłby ojcem sukcesu. Natomiast, jeśli by do tego doszło, PiS niewątpliwie na tym skorzysta, bo ta partia rządzi w kraju i to jej członkowie będą podejmować decyzje w sprawie dalszych kroków po referendum.
Rozmawiał Łukasz Mordarski
fot. (u góry strony): Jan Lorek
* Prof. dr hab. Marek Bankowicz – politolog, ekspert ds. systemów politycznych i wyborczych. Kierownik Katedry Współczesnych Systemów Politycznych Instytutu Nauk Politycznych i Stosunków Międzynarodowych Uniwersytetu Jagiellońskiego.