Czasem najprostsze rozwiązania są najskuteczniejsze. Idziemy o zakład, że każdy z Was lub Waszych znajomych stracił cenny czas i nerwy, bo jakaś ciamajda zaparkowała na torowisku przy ulicy Długiej. Teraz niemal się to już nie zdarza, dzięki supertaniemu rozwiązaniu.
Ulica długa. Dojazd do centrum, jeden z głównych zjazdów z alei Juliusza Słowackiego. Ścisłe serce i tak zakorkowanego już centrum Krakowa.
Wtem jakaś ciamajda parkuje samochód na torowisku. To znaczy jemu/jej wydaje się, że nie, bo przecież koła nie dotykają torów, tymczasem obrys tramwaju jest szerszy niż torowisko. Ciamajda idzie załatwiać interesy, a tramwaj nie może przejechać.
Czekanie na lawetę
Samochody stoją za nim/nią, tworzy się korek, auta zaczynają kombinować, kręcić się po bocznych uliczkach, powstaje zator i chaos. A niczego nieświadoma ciamajda kręci się po mieście. Sprawę często musiał więc załatwić przyjazd lawety.
– Ludziom brakowało wyobraźni. Myśleli, że wystarczy nie stanąć na torach, tymczasem pojazd musi być od nich oddalony o metr, by tramwaj przejechał – wyjaśnia Marek Gancarczyk, rzecznik MPK w Krakowie.
W Krakowie próbowano różnych sposobów walki z ciamajdami. Było specjalne oznakowanie, apele, a nawet rozdawanie… metrówek. Efekt jakiś był, ale niezadowalający.
Wygląda jednak na to, że teraz w końcu znaleziono złoty środek, a skrył się on w… puszce z czerwoną farbą. Takim kolorem ZIKiT wymalował linię, której samochody nie mogą przekraczać. I nagle stał się cud:
– W pierwszym miesiącu od wyrysowanie tej linii mieliśmy 3 przypadki zablokowania tramwaju przez samochód. To rekord, tak dobrego okresu pod tym względem jeszcze nie mieliśmy. Dla porównania – miesiąc wcześniej, gdy linia nie była czerwona, tych przypadków było 12, z kolei od początku roku aż 56. W tej sytuacji problem w dużej mierze możemy uznać za rozwiązany – podkreśla Gancarczyk.
Uprzedzili drogie megafony
Przed wyrysowaniem czerwonej linii ZIKiT zastanawiał się nad zamontowaniem megafonów, które pouczałyby źle parkujących kierowców, ale to rozwiązanie było drogie. Tymczasem za wymalowanie czerwonych linii zapłacono… 3,5 tys. zł, czyli po 0,4 grosza (!) na każdego mieszkańca Krakowa!
– Uznaliśmy, że trzeba jasno pokazać ludziom, gdzie przebiega granica, a malowanie linii okazało się łatwe i tanie – przyznaje Michał Pyclik, rzecznik ZIKiT-u.
Na ulicy Długiej zdecydowanie najczęściej dochodziło do blokowania tramwajów. Dużo rzadziej, ale zdarza się to także na ul. Zwierzynieckiej czy Piłsudskiego, ale na razie nie ma planów malowania tam linii.
dn
zdjęcie tytułowe / fot. screen z Youtube