Światowe Dni Młodzieży, to dla Krakowa ogromna szansa, co do tego nikt nie ma wątpliwości. Postanowili wykorzystać ją również przedsiębiorcy organizujący specjalne strefy żywieniowe Caritas oraz właściciele sklepów znajdujących się w centrum miasta i kantorów. – Kraków z dnia na dzień stał się jakby droższy – zauważa Monika Pabian, która zaprosiła na ŚDM znajomych z Gdańska.
Założenie Światowych Dni Młodzieży jest proste – zorganizować w Krakowie miejsce spotkania młodzieży katolickiej z całego świata. Małym druczkiem powinno dopisywać się jednak: „I nieźle na tym zarobić”.
Finanse, to od samego początku przygotowań do ŚDM, punkt zapalny pomiędzy zwolennikami i przeciwnikami wydarzenia. Mieszkańcy od miesięcy otrzymują informację, ile Kraków wyda na zabezpieczenie imprezy, przekazanie placówek edukacyjnych, sanitariaty, organizację ruchu i ogólne przygotowania miasta do przyjęcia pielgrzymów. I powiedzmy sobie szczerze, nie są to pieniądze małe. Oficjalne komunikatu mówią o 51 mln złotych. Do tego trzeba doliczyć jeszcze 148 mln złotych, które na organizację wydarzenia wyłoży administracja państwowa.
Złoty „deal”
Nic więc dziwnego, że ci, którzy do tego koszyka wrzucili – podatnicy, chcą teraz pieniądze odzyskać i często z nawiązką i to nie od rządu czy kościoła, ale od samych pielgrzymów.
– Jedna ze znajomych przyjechała z Norwegii i nie zdążyła wcześniej wymienić gotówki. Poszłyśmy do jednego z kantorów i okazało się, że kurs skupu euro jest śmiesznie niski. Coś niewiele ponad 3 złote – żali się Monika Pabian.
Sprawdziliśmy i rzeczywiście, w wielu kantorach zlokalizowanych w centrum Krakowa kursy skupu są zdecydowanie niższe niż jeszcze kilka dni czy tygodni temu. Zarobić postanowiły również punkty żywieniowe Caritasu, które oferują pielgrzymom jedzenie na bulwarze Poleskim, Inflanckim i Wołyńskim oraz w zakolu Wisły. Specjalne, oficjalne punkty żywienia można znaleźć również na ul. Piastowskiej, Smoczej, Bernardyńskiej i w Łagiewnikach.
To właśnie tu, pielgrzymi mogą wymieniać swoje kupony, które otrzymali w ramach „pakietu pielgrzyma” na ciepły posiłek. Do wyboru mają typowe dania barowe, jak: pizza, zapiekanka, kiełbasa na ciepło oraz pierogi, bigos i chleb ze smalcem. Problem zaczyna się w przypadku osób, które nie przyjechały do Krakowa w ramach rejestracji w Komitecie Organizacyjnym, a więc nie zakupiły pakietów i nie posiadają bonów żywieniowych. Dla nich ciepły, barowy posiłek to niemały wydatek.
– Byliśmy na uroczystości otwarcia Światowych Dni Młodzieży i wracając z tłumem, uznaliśmy, że zatrzymamy się coś zjeść, a że szliśmy z poznanymi ludźmi mającymi bony, to wybraliśmy się w to samo miejsce. Okazało się, że większość kosztuje około 20 złotych, a za wodę trzeba zapłacić 5 złotych – tłumaczy Monika Pabian.
Ukryte koszta
W Krakowie panuje wolny rynek, więc ceny ustalają przedsiębiorcy, choć może budzić wątpliwości, czy punkty zgromadzone w ramach Caritasu i sygnowane logotypem ŚDM powinny nastawiać się jedynie na zarobek.
– Nie oszukujmy się, ale przygotowanie kiełbasy z grilla z bułką czy porcja bigosu, to koszt od 6 do 10 złotych i są to stawki obowiązujące przy okazji imprez masowych – tłumaczy Maciej Mońka zajmujący się obsługą cateringową.
Tak wysokie ceny dla osób nieposiadających bonów żywieniowych, to jednak nie przypadek. Okazuje się bowiem, że część swoje zarobku, a konkretniej 10 proc., punkty przekażą na rzecz organizatora – kościoła, na pokrycie kosztów imprezy.
Na ceny uważać powinni również zwykli krakowianie, którzy w czasie Światowych Dni Młodzieży przez sklepy, restauracje i bary w centrum miasta będą traktowani dokładnie, jak pielgrzymi. Wybierając się na zakupy, lepiej poszukać więc miejsc zlokalizowanych w innych częściach miasta, gdzie ruch pielgrzymkowy jest zdecydowanie mniejszy a ceny nawet o kilka złotych niższe względem tych, „przygotowanych” dla zagranicznych gości odwiedzających Kraków w ramach Światowych Dni Młodzieży.
(pt)
fot. www.worldyouthday.com