Krakowscy lekarze nie chcą iść z duchem czasu. Ich zdaniem, to strata czasu, którą mogą wykorzystać na przyjmowanie pacjentów. Chodzi o elektroniczne formy zwolnień L-4, które miały usprawnić przyjmowanie pacjentów i tchnąć polską służbę zdrowia na nowe, nowoczesne tory. Nic z tego – z danych wynika, że w tym roku pod Wawelem wystawiono tylko 2,6 proc. takich wniosków. Pozostałe miasta regionu prezentują się jeszcze gorzej.
Platforma Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, która umożliwia lekarzom wydawanie e-zwolnień rozpoczęła swoją działalność na początku tego roku. Niemal natychmiast pojawiły się głosy sprzeciwu. Porozumienie Organizacji Lekarskich przekonywało, że wydłuży to kolejki, bo wypisanie e-zwolnienia, trwa dłużej niż wypełnienie dokumentu w tradycyjnej, papierowej formie. Porozumienie nawoływało również do lekarzy w całej Polsce, by na znak protestu i w trosce o dobro pacjentów, nie realizowany elektronicznych zwolnień L-4.
O tym, że lekarze niechętni korzystaną z systemu ZUS świadczą liczby. Ze statystyk wynika, że w Krakowie od początku roku e-zwolnienia stanowiły zaledwie 2,6 proc. wszystkich zwolnień L-4 wystawionych przez lekarzy. Jeszcze gorzej wygląda sytuacja w innych miastach naszego regionu. W Tarnowie to 1,2 proc. a w Nowym Sączu zaledwie 0,6 proc.
Problemem – zdaniem lekarzy, jest brak współpracy oprogramowania ZUS z aplikacjami, które są wykorzystywane w gabinetach lekarskich. To wiąże się z koniecznością podwójnego wypełniania danych osobowych pacjenta i znacznie wydłuża cały proces.
ZUS zapewnia jednak, że trwają prace nad ujednoliceniem systemu i połączeniem go z oprogramowaniem innych firm, które oferują swoje aplikacje prywatnym gabinetom lekarskim, ale również przychodniom i szpitalom.
(pt)
fot. iStock.com/Russel Weller