– Nasz klub składa się z ludzi ideowych, bardzo poważnych i odpowiedzialnych. Nie widzę tutaj zagrożenia, aby mogło dojść do „transferów” – tak marszałek małopolski Witold Kozłowski odpowiedział w Radiu Kraków na pytanie o to, czy w Małopolsce mogłoby dojść do podobnej sytuacji jak na Śląsku. W sąsiednim województwie marszałek i kilkoro radnych PiS przeszli na stronę dotychczasowej opozycji, a rządzące od 4 lat PiS przeszło do opozycji.
Według zapewnień marszałka Kozłowskiego, nie ma możliwości, by w Małopolsce doszło do powtórki ze Śląska. Także dlatego, że przewaga PiS w małopolskim sejmiku jest znacznie większa niż na Śląsku. Na 39 radnych małopolskiego sejmiku 23 to przedstawiciele PiS, a większość daje już 20 mandatów. Przed opuszczeniem Zjednoczonej Prawicy przez Porozumienie Jarosława Gowina PiS miało w sejmiku 24 radnych, ale z tego klubu i zarządu województwa odszedł Tomasz Urynowicz.
Przez poprzednie kadencje Śląskiem rządziła PO z koalicjantami. Tak miało być i po wyborach w 2018 roku, ale wtedy na stronę PiS przeszedł radny Wojciech Kałuża, wybrany z listy PO. W Małopolsce wybory w 2018 roku przyniosły znaczącą przewagę PiS. I choć nasz region to matecznik partii Jarosława Kaczyńskiego, wcześniej przez wiele lat w regionie rządziła koalicja PO-PSL. PiS wprawdzie wygrało wybory do sejmiku w 2006 roku, ale po trzech miesiącach straciło władzę, kiedy partia chciała zmienić marszałka. Był nim wtedy Marek Nawara, którego Wspólnota Małopolska startowała z list PiS. Ale kiedy PiS zażądało jego dymisji, Marek Nawara ze swoimi radnymi stworzył koalicję PO-PSL.
Teraz taki rozłam jest praktycznie niemożliwy. Wprawdzie PiS mogliby opuścić (teoretycznie) radni Solidarnej Polski, ale nie jest możliwe, by stworzyli wspólną koalicję z PO i PSL. Radni PiS żartują nawet w kuluarach, że gdyby marszałkowi Kozłowskiemu nagle zabrakło głosów od ludzi Zbigniewa Ziobry, to wtedy PiS mogłoby liczyć na ludowców.
(GEG)
