Kraków tonie w błocie, mieszkańcy mają dość, a… ktoś chce ze mnie zrobić idiotę – pisze Miastoman w podsumowaniu mijającego tygodnia.
Dowiecie się także dlaczego budżet obywatelski to zabawka małej grupy krakowian oraz o tym, że wkrótce w Krakowie zabraknie sukcesów dla ich ojców i matek. A, tak przy okazji, objawił się nam kolejny kandydat na prezydenta miasta.
Gotowi? No to zaczynamy!
Bogusławie Soniku, nie idź tą drogą!
Redakcja KRKnews.pl wskazała kolejnego marzącego o prezydenturze Krakowa – to Bogusław Sonik z PO. Popatrzyłem sobie cóż pan Sonik na swoich stornach internetowych wypisuje i doszedłem do jednego wniosku: wkrótce w Krakowie zabraknie wolnych sukcesów, bo do każdego zgłosi się co najmniej kilka matek i kilku ojców. Czytam oto na przykład, że w październiku Bogusław Sonik w gazecie powiedział, że chce, by w Krakowie było więcej ścieżek rowerowych. A już w listopadzie miasto zapowiedziało, że uruchomi dodatkowe środki na ścieżki! Serio.
Bogusławie Soniku, apeluję do Pana, nie idź Pan tą drogą. Internet pełen jest podobnych „sukcesów”. Na myśl przychodzi mi od razu sprawozdanie z kadencji jednego z byłych posłów, który dwoił się i troił „biorąc udział w dyskusjach”, „apelował”, „pisał”, „interweniował” i za każdym razem notował sukces. Nazywał się Łukasz Gibała. I do tej pory mieszkańcy mu w te sukcesy nie mogą uwierzyć.
Zobacz także:
Cudze ganicie, swojego nie znacie
Wystartował kolejny portal na krakowskim rynku medialnym – ostatnio to jakiś wysyp wręcz. Zerkam sobie na niego i co widzę? Z jednej strony trochę pierdół, trochę rozrywki, a z drugiej niezbyt życzliwy stosunek do prezydenta Jacka Majchrowskiego: kpiarski tekst o strategii rozwoju miasta; o tym jak zły prezydent nie chciał oczyszczaczy w przedszkolach, a po apelu w tymże portalu (no nie mogę, następni…) łaskawie się zgodził na ich zakup. Potem czytam, że krakowska firma rzuca wyzwanie gigantom. I to taka ładna laurka Comarchu i jej szefa prof. Janusza Filipiaka.
Z ciekawości zaglądam do regulaminu serwisu i co widzę? Że to platforma prowadzona przez Comarch Pointshub S.A. To chyba nie przypadek, co? I tak się zastanawiam, czy w tym kontekście (nowe medium, zły prezydent, dobry Filipiak), nie kryje się ziarnko prawdy mówiące o tym, że kolejna osoba marzy o prezydenturze Krakowa. Czy w wyborach wystartuje Janusz Filipiak?
Co tam u Was? Nikt tego nie czyta…
„Niektóre rzeki osiągnęły już stan alarmowy” – czytam na FB Gazety Krakowskiej – „A jak u Was?” – pyta gazeta? I podaje, że Wisła ma stan wysoki, a jej poziom będzie rósł.
No cóż, gdybym miał odpowiedzieć po lekturze tej samej gazety – napisałbym, że cyt. „Kraków tonie w błocie, mieszkańcy mają dość”. Bo śnieg topnieje, bo woda stoi na zieleńcach. Bo odwilż. No taka pora roku, proszę Państwa! Słynne polskie przedwiośnie, z roztopami i nasączoną jak gąbka ziemią. W błoto na zieleńcach nie ma co wchodzić, a w rzekach podnosi się stan wód.
Tymczasem Gazeta Krakowska chyba tej zależności nie zauważa… Ale najlepsze i tak jest zdziwienie dziennikarza: „Zaczęła się odwilż, mieszkańcy brodzą w błocie, a po mieście jeszcze wczoraj jeździły… solarki.” Naprawdę? Pod koniec lutego, kiedy w nocy temperatura spada poniżej zera, na mieście pojawiły się solarki?!
Ktoś tu jednak chce ze mnie zrobić idiotę.
Tonie, albo i nie
Czytam w Onecie, że obszar Tonie-Łąki wciąż nie ma planu zagospodarowania przestrzennego. Dlaczego? Bo to obszar w 77 proc. należący do prywatnych właścicieli. A miasto chce chronić go przed zabudowaniem, bo to otwarta przestrzeń, którą do Krakowa napływa świeże powietrze (dziennikarz nawet dramatycznie nazywa go „zielonymi płucami Krakowa”). No i mamy klasyczny konflikt interesów. Mieszkańcy do przygotowywanego planu złożyli 133 uwagi, z czego 130 dotyczyło możliwości zabudowania terenu. Tego terenu.
Na przykładzie działań ludzkich związanych z dowolnością w karczowaniu drzew na prywatnych działkach – o masowych wycinkach czytamy od początku roku – wiemy jak skończyłoby się zezwolenie na dowolne zabudowywanie terenu. Oczywiście, pojawia się pytanie o konflikt między prawem własności a dobrem wspólnym, ale na jego roztrząsanie nie ma tutaj miejsca. Najbardziej wkurza mnie tylko to, że zapewne ci, którzy skrzętnie w Toniach zabudowaliby każdą możliwą przestrzeń, pierwsi zaczęliby krzyczeć, by miasto zrobiło coś w sprawie smogu.
Zobacz także:
Mieszkańcy bronili swojej dzielnicy. Zostali postraszeni plutonem policji
Budżet prawie ogólnoobywatelski
Zauważyłem dziwną prawidłowość. Najwięcej do powiedzenia o budżecie obywatelskim ma stosunkowo niewielka (na milionowe miasto) grupa specjalistów od społecznej partycypacji. Zauważyli Państwo również, że ciągle powtarzają się w mediach te same nazwiska kiedy mowa jest o budżecie obywatelskim? Co więcej – te same osoby chętnie recenzują wszelkie projekty, które są w ramach BO zgłaszane, a część z nich wręcz sama te projekty zgłasza. Potem te same osoby krytykują np. akcje reklamowe BO, albo urzędników, uzasadniając dlaczego ludzie nie interesują się budżetem w stopniu w jakim powinni.
Ostatnio zauważyłem nawet na Facebooku inicjatywę dyskusji na temat tego, czy budżet obywatelski jeszcze da się uratować. I jestem w stanie iść o zakład, że byłbym w stanie podać nazwiska dyskutantów. I czy nie zastanawiają się Państwo nad tym, że de facto mieszkańcy mają w nosie głosowanie, a idea służy tylko do zabawy wąskiej grupki osób?
Miastoman
Zdjęcie tytułowe: KRKnews.pl
Zobacz także: