Z Miłoszem Horodyskim, artystą, pisarzem i kulturoznawcą rozmawia Martyna Nowakowska.
– „Utopay. Przyszłość wystawia rachunek” czyli antologia futurystycznych opowiadań o pieniądzu i jego przyszłości. Pieniądz dalej będzie rządził światem? Co wieszczą pisarze? I czy warto brać to na serio?
– Laureat Nagrody Nobla z ekonomii Paul Krugman kiedyś przyznał, że postanowił zostać człowiekiem, który wykorzystuje naukę do tego, by poprawiać los ludzkości po lekturze „Fundacji” Issaka Asimova. To pokazuje jak wizje przyszłości mogą oddziaływać na teraźniejszość. Podkreśla to też Marcin Napiórkowski, badacz współczesnych mitów, który zauważa, że wciąż jesteśmy widownią sporów dotyczących przeszłości i teraźniejszości. Opowiadanie o przyszłości jest próbą jej zaprojektowania, przewidywania tego co może nas zaprowadzić w przepaść. Janusz Zajdel w „Limes inferior” opisywał Agroland olbrzymią metropolię przyszłości, w której pieniądz jest jedynie odległym wspomnieniem przeszłości. Pisarz żyjąc w socjalistycznej gospodarce opartej na ciągłej reglamentacji stworzył wizję przyszłości, gdzie ludzie podzieleni są na klasy społeczne, które determinują dostęp do towarów i usług. Lepsi mają lepsze towary. Jak w komunie. Czy dziś ta wizja wydaje nam się prawdopodobna, kiedy żyjemy w realiach ekonomii wolnorynkowej? Zajdel pod płaszczykiem fantastyki opisywał czasy kryzysów ekonomicznych, które dotknęły demoludy, ale i wolną Europę. Kryzys energetyczny, rezygnacja z parytetu złota względem dolara, gierkowska epoka „życia na kredyt” – to wszystko jest w jego prozie. „Utopay” to w założeniu utopijna, ale w praktyce dystopijna wizja świata, w którym pieniądzem może być wszystko. Tak jak dziś waluta konkuruje z kryptowalutą tak i na kartach tej antologii każdy z pisarzy na swój sposób opisuje, co w przyszłości może mieć realną wartość. Pracując nad projektami związanymi z tokenizacją dzieł sztuki uzmysłowiłem sobie, że w zależności od optyki cena dzieła sztuki w wersji cyfrowej, czyli NFT może być większa niż materialnie istniejącego obiektu. Tak zrodził się pomysł na antologię, którą nazwałem „Utopay”. Namówiłem Daniela Odiję by się zaangażował w tworzenie wizji przyszłości pieniądza, on namówił kolejne osoby i tak armia pisarzy ruszyła do piór.
– Te wizje niekoniecznie napawają optymizmem.
– Rozwój nowej technologii nie oznacza od razu, że idzie on w parze z technooptymizmem. Zwłaszcza dziś, kiedy mówimy o sztucznej inteligencji, a w tle tej dyskusji odżywają stare lęki. Powracają dawne mity i dawne obawy przed tym, że coś przejmie nad nami kontrolę, że jakiś sztuczny twór, nad którym w tym momencie pracujemy, taki dajmy na to ChatGPT, będzie nami rządził. Jest to odwieczny strach, który przejawia się w takich opowieściach jak ta o Frankensteinie. Człowiek stara się przedłużyć swój byt za pośrednictwem technologii. Uciekamy od śmiertelności, ale uciekamy też od wszystkich lęków, które się z tą śmiertelnością wiążą. Od ułomności, od tego, że nie potrafimy przewidzieć, co się będzie działo, od tego, że tak naprawdę nasze istnienie wisi na wątłym włosku, który w każdej chwili może zostać przecięty, a my nie mamy nad tym kontroli. Taka jest też psychologia pieniądza – on też ma być kluczem do nieśmiertelności, a przynajmniej wybawić nas od zła „w czarnej godzinie”. Bo na taką wiele osób pieniądze gromadzi. Jochen Hörisch pisząc o poezji pieniądza zwracał uwagę na przykładach z dramatów Goethego, powieści Gottlefa, poezji Hölderlina, a także posiłkując się wieloma innymi istotnymi dziełami, w jaki sposób przecinają się światy literatury i pieniądza. Pieniądz jako medium służy próbie symulacji świata in toto. Każda próba przeformułowania natury czy też sposobu funkcjonowania pieniądza ma swoje bezpośrednie przełożenie na świat. Można śmiało postawić tezę, że równie mocno dziś splata się pieniądz z technologią.
– Pieniądz daje nam poczucie władzy nad światem, potencjału jaki bierze się z jego siły nabywczej. Choć przecież ponoć szczęścia nie daje.
– To nasz największy problem, a mianowicie jako ludzie jesteśmy świadomi swojego istnienia jak żaden inny gatunek, ale się z nim nie godzimy. Nietzsche mówi: Człowiek to zwierzę nie wiedzące, co ze sobą zrobić. Żyjemy w chaosie jakim jest niepewność naszego losu i pozornym ładzie jakim jest kultura, którą tworzymy głównie rozbijając świat na atomy, które opisujemy i katalogujemy. To szaleństwo katalogowania daje nam pozorną władzę nad światem, ale przez to, że go opisujemy czujemy się lepiej. Opisany lęk, upostaciowiony jest mniej straszny, oswojony. Oglądając horrory boimy się, ale boimy się rzeczy konkretnych, co powoduje, że wchodząc w ciemność możemy sobie wyobrazić, co w tej ciemności może nas spotkać. Jeżeli zło sobie wyobrazimy jako diabła to wiemy, że działa na niego woda święcona, bo tak mówią o tym opowieści, które snujemy w kulturze. Jeżeli zło będzie wampirem, to działa na niego kołek osikowy i mamy różne modele rozwiązywania tego problemu (śmiech). Zawsze gdzieś w zanadrzu kultura wyposaża nas w atrybuty, które powodują, że mniej się boimy. To trochę paranoiczne, ale tak samo rozwiązywaliśmy problemy w czasach antycznych, kiedy potworom nadawaliśmy konkretne kształty – Sfinksa, Scylli, Hydry.
– A jakie kształty mają współczesne lęki?
Podobne, boimy się tego czego nie znamy. Stoimy u progu rewolucji technologicznej, która coraz bardziej demontuje nasz materialny, namacalny i na swój sposób bezpieczny świat. Pieniądz w skarpecie jest tylko pozornie bardziej wartościowy od tego na koncie. Bo możemy go dotknąć i upewnić się, że istnieje. Choć de facto jest to tylko reprezentacja wartości. Za starożytną monetę nie kupimy nic w sklepie, pieniądz musi być częścią aktualnego systemu. Zajdel pisał już o tym zerwaniu więzi między złotem a banknotem co już prawie pół wieku temu wywoływało obawy o przyszłość. Bo myśląc o pieniądzu myślimy też o tym, że dzięki jego posiadaniu zabezpieczymy swoją przyszłość nie wiedząc nawet jaką ona będzie. Trochę jak w grach. Kiedy już nazbieramy punktów, to jesteśmy tacy mocni, że w zasadzie ta nieśmiertelność nam się należy. Ta historia o gromadzeniu jest więc historią o poszukiwaniu atrybutów. Nie bez przyczyny kamień filozoficzny miał dwojakiego rodzaju naturę: z jednej strony dawał nieśmiertelność, a z drugiej – przemieniał metal w złoto. Ten związek nieśmiertelności i środka płatniczego jest bardzo mocny w naszym podejściu psychologicznym.
– Roztaczamy wizję społeczeństwa, które wie, społeczeństwa, które poszukuje, społeczeństwa, które czymś się interesuje. Ja jednak czasami mam wrażenie, że to myślenie życzeniowe, na wyrost. Oczywiście są osoby, które sensu życia poszukują, ale czy większość nie żyje z dnia na dzień nie przejmując się specjalnie odpowiedziami na pytania egzystencjalne?
– Krzysztof Zanussi kiedyś powiedział, że może być człowiek szczęśliwy albo nieszczęśliwy, ale jeżeli nie ma potrzeby poszukiwania sensu własnego życia to kończy się dla niego tragicznie, dekonstrukcją osobowości i potrzebą zwrócenia się do specjalisty. Poszukiwanie sensu życia nas konstytuuje, ale obawa przed tym, że go nie znajdziemy, nas destruuje. W momencie, kiedy ktoś ma profil w mediach społecznościowych, na którym to profilu relacjonuje, że zjadł obiad, wypił herbatę, poszedł na spacer, to czego poszukuje? Tak naprawdę poszukuje zainteresowania, czyli potwierdzenia, że to co robi, ma jakikolwiek sens.
– I zaspokojenia swojej próżności.
– Oraz zasypania lęków, które być może się w nim rodzą. Być może te czynności, które wykonuje, nie są dla świata istotne, bo przyzwyczailiśmy się do tego, że będąc w mediach społecznościowych rządzimy się regułą fejmu, czyli każdy z nas chce być sławny, ważny, mieć istotny wpływ na rzeczywistość. A to jest niemożliwe. Myślę, że w ogóle człowiek, jako gatunek, ma średni wpływ na rzeczywistość w wymiarze kosmicznym, natomiast wydaje mu się, że taki wpływ ma. Ta potrzeba nadawania sensu życiu ujawnia się właśnie w takich prostych rzeczach. Kiedyś sobie radziliśmy w inny sposób, właśnie opowieściami mitycznymi, kontakt z naturą był inny, było w nim więcej tajemnicy. Okłamywaliśmy się, że więcej nie wiemy, a teraz się okłamujemy, że więcej wiemy. Co tak naprawdę wiemy? Szacuje się, że w ciągu jednej minuty zaledwie jedna cząsteczka ciemnej materii zderza się z atomem dorosłego człowieka. Tymczasem astronomowie ustalili, że w łącznej zawartości masy/energii Wszechświata jest prawie 27% ciemnej materii i z grubsza 5% „normalnej” materii. Reszta to ciemna energia, która jak i ciemna materia jest hipotezą. Wiemy to co skatalogowaliśmy.
– Załóżmy, że skatalogowaliśmy dużo rzeczy i dysponujemy zasobem, który poddajemy badaniom sztucznej inteligencji, żeby to za nas pamiętała i była pod ręką. Natomiast co się z tym wiąże, czy posiadanie samej wiedzy i danych rozwiązuje problemy?
– Ulegliśmy trochę takiemu technooptymizmowi, który jeszcze wciąż tkwi w osiemnastowiecznym, oświeceniowym przekonaniu, że wiedza zaprowadzi nas do szczęścia nie tylko osobistego, ale powszechnego. W tym też tkwi takie ziarno tego, co nauka odrzuca, czyli wiary. To jest pułapka techgnozy, o której pisał Erik Davis. Impulsy religijne i marzenia magiczne przenikają całe dzieje techniki, a zwłaszcza technologii informacyjnej. Wyobraźnia religijna w dalszym ciągu stanowi pożywkę dla utopijnych marzeń, apokaliptycznych wizji i cyfrowych fantazmatów, zaludniających technologiczną podświadomość dnia dzisiejszego. Pisał to już na początku wieku XX James Frazer wskazując, że ludzie wierzą, podobnie jak kiedyś, w możliwość panowania nad przyrodą za pomocą swych umiejętności technicznych.
– „Papierowe rurki nie uratowały świata” – tymi słowami rozpoczyna się Twoje opowiadanie w „Utopay” i tym samym niejako wyprowadzasz nas z iluzji, w której żyjemy, że nasze działania proekologiczne mają wpływ na środowisko.
Moje opowiadanie sięga po groteskę, natomiast jest ona mocno korespondująca z pewnymi absurdami, których doświadczamy na co dzień. Nie krytykuję ekologii. To zdanie jest wyrazem krytycznego podejścia do pseudekologii, która ma być plastrem na rzeczywiste problemy. Duże firmy, które w sposób zorganizowany i na dużą skalę niszczą środowisko zaczynają uczyć nas postaw proekologicznych, co już samo w sobie zakrawa na absurd. Kupujemy sobie poczucie satysfakcji, że coś zrobiliśmy dla świata. To opowiadanie jest o sensie życia, to znaczy o oddawaniu odpowiedzialności za swoje życie. Sztuczna inteligencja uwalnia w nim człowieka od odpowiedzialności za świat i sama bierze w swoje ręce naprawienie planety, natomiast człowiekowi pozostawia przestrzeń do życia w rezerwacie, który jest bardzo dobrze zorganizowany, w którym człowiek robi, to, co my robimy współcześnie – czyli kupuje i chwali się tym, co kupił. Główny bohater tęskni za prostymi czynnościami, które nadają sens jego życiu. Tytuł „Straszne skutki awarii odkurzacza” bierze się stąd, że tamtego dnia odkurzanie, które nadaje sens jego życiu się kończy, bo psuje się odkurzacz. Co się z tego potem dzieje i w jaki sposób awaria odkurzacza może doprowadzić do osobistej katastrofy – można przeczytać w opowiadaniu.
– Antologia „Utopay” to dwadzieścia sześć nazwisk topowych polskich pisarek i pisarzy, spośród których zaledwie kilkoro to prawdziwi fantaści.
– Założenie było też takie, że nie występują w tej antologii sami fantaści. Nawet woleliśmy poprosić z Danielem Odiją pisarzy głównego nurtu, żeby zastanowili się nad tym, w jaki sposób sięgnąć po tę scenografię fantastyczną i opowiedzieć historię, która jest mocno współczesna – czyli o człowieku i o pieniądzu. Dominika Słowik sięgnęła po teleportację jako temat opowieści, pojawił się też Mateusz Pakuła, który nie pisał sci-fi, chociaż sięgnął po ten temat w jednym ze spektakli. Barbara Sadurska, krakowska pisarka, Łukasz Orbitowski, który z fantastyki wyrósł i wszedł teraz w główny nurt. Pojawiła się też Grażyna Plebanek, pojawili się twórcy, którzy odnajdują się głównie w kryminale, czyli Anna Rozenberg, bracia Miłoszewscy, Wojciech Chmielarz. Nie mogło zabraknąć Jacka Dukaja, który jest papieżem fantastów.
– Warstwa wizualna tej książki jest fenomenalna. Czytałam wiele recenzji, które skupiały się głównie na tym, że jest to jedna z najładniej wydanych książek, jakie w ostatnim czasie zostały wypuszczone na rynek.
– Zdecydowaliśmy się na odważną okładkę, dlatego, że Wojtek Stefaniec, geniusz komiksu, swoje dzieła artystyczne tworzy w sposób nieszablonowy. Jest to jeden z najzdolniejszych twórców i ilustratorów, którzy współcześnie działają. Stefaniec wspólnie z Danielem Odiją, autorem słynnego „Tartaka”, który znalazł się finale Nagrody Nike i kultowego „Niech to nie będzie sen” stworzyli komiksową serię „Bardo” przetłumaczona właśnie na holenderski i zbierającą wspaniałe recenzję. Bez tego duetu nie byłoby graficznej wizji świata „Utopay”. Można powiedzieć, że te ilustracje są małymi felietonami, które uzupełniają to, co jest w warstwie tekstowej. Nawet pokusiłbym się o stwierdzenie, że można by Wojtka Stefańca przeczytać najpierw, zobaczyć, jaka ta wizja przyszłości jest u niego i potem sięgnąć po teksty.
– „Utopay” to futurystyczny i literacki opis świata, ale jednocześnie pracowałeś nad książką, która w naukowy sposób definiuje relacje technologii z finansami.
– Równolegle z „Utopay”, również w gronie wielu autorów pracowaliśmy na książką „Metaświat”, której redaktorami są dwaj wybitni prawnicy Zbigniew Okoń i Roman Bieda. To też pozycja jakiej na rynku nie było, spojrzenie ekspertów na zagadnienie metaverse, blockchain, NFT i AI z punktu widzenia prawa i finansów. To też próba zdefiniowania nieodległych regulacji jakie obejmą te obszary. Ponieważ od dekady na ASP pracuję w Zakładzie Teorii Sztuki Mediów interesuje mnie styk twórczości i technologii. Miałem szczęście, że kierowałem procesem tokenizacji dzieł sztuki w jednej z dużych instytucji finansowych i przy okazji tego spotkałem się mnóstwem zagadnień prawnych, których nie byłem świadomy podobnie jak wielu twórców korzystających z dobrodziejstw techniki. Wraz z pojawieniem się ChatGPT rozgorzała dyskusja o prawach autorskich do tekstów tworzonych przez AI czy niemal równolegle artyści zaczęli krytykować generatywne prace DALL-E czy Midjourney odmawiając im prawa uznania ich za dzieła sztuki. Ta książka jest właśnie odpowiedzią na te wątpliwości.
– Dziwnie się splatają te ścieżki twojej aktywności od pisarstwa do tokenizacji dzieł sztuki, znalazłam w twoim portfolio publikacji też prace na temat UFO.
– Faktycznie poświęciłem się na początku ścieżki kulturoznawczej badaniom współczesnej recepcji mitu obcego. W „Słowniku religii” wydanym przez Krakowskie Wydawnictwo Naukowe hasło na temat kultów UFO zostało opracowane na podstawie moich publikacji. Jednak to jedynie z pozoru odległe zainteresowanie, bo czy mówimy o tym jak sobie wyobrażamy przyszłość czy o tym jak opisujemy to co leży poza granicami znanego nam świata sięgamy do tych samych pokładów zbiorowej nieświadomości opartej na archetypicznych wzorcach. Pisarstwo to też ścieżka przez mity, a na pewno jeden najważniejszy mit bohaterski, o którym pisał Joseph Campbell w „Bohaterze o tysiącu twarzy” czy „Potędze mitu”. Mity oferują wzorce życia, ale te wzorce muszą być dostosowane do czasów, w których są snute. Rodzą się przede wszystkim z lęku wobec tajemnicy i zagadki własnego istnienia, która nas prześladuje. Mit jak mówi autor jest publicznym snem. Tak jak sen jest prywatnym mitem. Salvadore Dali ze snów tkał swoje kompozycje czytając Junga, który proces twórczy postrzegał jako nieświadome ożywianiu archetypu. „Praobraz” przez artystę przekładany jest w formie dzieła na język współczesności, dzięki czemu każdy może uzyskać dostęp do najgłębszych źródeł, które – jak Jung podkreśla – w przeciwnym razie pozostałyby przed nim zakryte. Także te ścieżki, po których chodzę, jak widać nie splatają się przypadkowo.
Miłosz Horodyski – artysta, pisarz, kulturoznawca, autor filmów dokumentalnych i reportaży telewizyjnych, wykładowca krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych na Wydziale Intermediów. Kierował pierwszym w Polsce procesem tokenizacji dzieł sztuki dla instytucji finansowej oraz zainicjował powstanie galerii prac NFT w pierwszym polskim metaverse. Pomysłodawca antologii opowiadań futurystycznych „Utopay” i zbioru tekstów naukowych „Metaświat. Prawne i techniczne aspekty przełomowych technologii”. Prezes Apollo Film.