Kraków widział już różne cuda deweloperskie. Niektóre tak karkołomne, że gdyby nie ich realizacje w rzeczywistości, to nie sposób byłoby wcześniej sobie to wyobrazić. I mamy kolejny…
Były już bloki, w których można wieszać pranie na przewodach wysokiego napięcia. I to zaczyna być pewnym standardem budownictwa – powstają całe osiedla wzdłuż takich linii energetycznych. Trudno powiedzieć, czy nie zagraża to zdrowiu ludzi mieszkających obok takich urządzeń, ale jeżeli ktoś wydaje na to zgodę, to zapewne jest to ustandaryzowane i bezpieczne.
Były inwestycje, których minimalne ogródki graniczyły siatką z przestankiem autobusowym. Może ma to swoje plusy w postaci szybkiej konwersacji przy grillu z oczekującymi na komunikację miejską. Zawsze można poszerzać horyzont swoich nowych znajomości. Ale jednak taka lokalizacja chyba ma więcej plusów ujemnych niż dodatnich…
Były bloki z ogródkami pod pętlą tramwajową. W takich mikroprzestrzeniach pewne jest duże zacienienie i powiedzmy względny spokój pomiędzy 23 a 6 rano. A to już dużo w dzisiejszych czasach.
Nie dziwią już nikogo okna wychodzące wprost na wiadukt z ulicą tak blisko, że jak się stoi w korku to można z mieszkańcami tych bloków, wspólnie, nie wysiadając z samochodu, luknąć na ulubiony serial.
Jest blok na Wrocławskiej, gdzie pomiędzy oknami jednego mieszkania jest tak mała przestrzeń, że bez problemu można podać rano kawę z kuchni do sypialni – nigdzie nie przechodząc.
I pewnie takich przykładów deweloperskich koszmarków można przytaczać w nieskończoność. Jest popyt jest podaż, odwieczne prawo ekonomii. Nic tego nie zmieni.
Ale nie było chyba jeszcze w Krakowie bloku na stacji benzynowej. Są dwa lub trzy blisko stacji (na Kapelance i Siewnej), ale takiego cuda jeszcze nikt nie wybudował. W czasach tak drogiego paliwa to bardzo ciekawa propozycja mieszkaniowa. Gdyby ją powiązać z dużym mieszkaniowym rabatem paliwowym na Orlenie… Ale poważnie mówiąc, ktoś, kto to kupi sobie mieszkanie w takim miejscu, stawia się w dość niekomfortowej sytuacji życiowej. Delikatnie mówiąc. Chyba że tę stację wyburzą i powstanie tam kieszonkowy park. W takie cuda nie wierzę.
Nie mam wątpliwości, że mieszkania tam się sprzedadzą albo już dawno się sprzedały, bo deficyt na rynku jest ogromny. Zapewne mniejsza cena skusi, żeby je kupić pod wynajem. Ale pytanie jest jedno – jak tam żyć? Stacja benzynowa otwarta jest dwadzieścia cztery godziny na dobę, rozświetlona, ruch niezależnie od pory dnia lub nocy jest w tym miejscu duży. Mogilska to bardzo ruchliwa arteria, a dodatkowo naprzeciwko jest Policja. która cały czas z tej stacji korzysta.
Prawda jest taka – ktoś to zaprojektował, ktoś buduje, ktoś kupi i ktoś tam będzie mieszkał. Dopóki nie zostaną wprowadzone rozwiązana systemowe, to takich czy innych kwiatków deweloperskich będziemy mieć coraz więcej. Kurczy się bowiem przestrzeń do zabudowy, a chętnych na mieszkanie – jak była duża kolejka, tak dalej końca jej nie widać.
Alicja Podgórska
Teksty publikowane w dziale Publicystyka są prywatnymi opiniami autorów. Chcesz podzielić się swoimi przemyśleniami lub wyrazić swoje zdanie na naszym portalu? Napisz: redakcja@krknews.pl.