Krakowskie Stowarzyszenie Obrony Zwierząt zawiadomiło dzisiaj policję o możliwości popełnienia przestępstwa polegającego na wprowadzaniu w błąd organów ścigania. Chodzi o informację sprzed kilku dni o tym, że na krakowskich Plantach dwa amstafy rozszarpały jamnika. „Wszystko wskazuje na to, że jest to fake news” – czytamy na Facebooku KSOZ.
„Dzisiaj rano na Plantach, vis a vis ul. Piłsudskiego 2 PSY W TYPIE amstaffa (czarna suka i pies) rozszarpały jamnika. Psy biegały luzem, bez kagańca. Właściciel – wysoki, młody mężczyzna nie zrobił absolutnie nic żeby psy rozdzielić. Nie pomógł również oszołomionej właścicielce zagryzionego psa. Zaznaczamy, że jamnik był na smyczy. Niestety nikt ze świadków wydarzenia nie zadzwonił po policję. Jeżeli ktoś posiada informację, do kogo należą psy – prosimy o wiadomości” – informowało we wtorek, 8 września Krakowskie Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami na swoim Facebooku. Sprawą zajęła się policja.
Tymczasem w sobotę,12 września Krakowskie Stowarzyszenie Obrony Zwierząt podało w mediach społecznościowych, że to był fake news. „Fake news. Nie było rozszarpanego jamnika na Plantach?
Co więc widziała na Plantach jedyny świadek rzekomego zdarzenia Katarzyna Turzańska – skarbnik Krakowskiego Towarzystwa Opieki nad zwierzętami? Krakowskie Stowarzyszenie Obrony Zwierząt zawiadomiło dzisiaj policję o możliwości popełnienia przestępstwa polegającego na wprowadzaniu w błąd organów ścigania w związku ze sprawą rzekomego rozszarpania jamnika przez dwa amstaffy na krakowskich plantach. Wszystko wskazuje na to, że jest to fake news” – czytamy na Facebooku KSOZ.
Nie jest tajemnicą, że KTOZ i KSOZ nie darzą się wzajemną sympatią…
– Do tej pory nie zgłosił się opiekun zagryzionego psa, żadni świadkowie. Nikt nie jest w stanie dokładnie zrelacjonować, co właściwie wydarzyło się wtedy na Plantach. Sprawa zagryzionego jamnika budzi nasze wątpliwości – powiedzieli Gazecie Wyborczej krakowscy policjanci.
(red)