Wisła Kraków długo przegrywała z GKS-em Katowice 1-2, ale w doliczonym czasie wbiła dwa gole i zwyciężyła 3-2.
To był spotkanie z cyklu nieprawdopodobnych. Co prawda do przerwy Wisła prowadziła po bramce Goku, ale po przerwie zaczęły dziać się zaskakujące rzeczy.
W drugiej części do głosu doszli goście. Najpierw zdobyli wyrównującą bramkę po błędzie Alana Urygi, a prowadzenie dał im Mateusz Mak. Kibice Wisły dosadnie domagali się lepszej gry, ale w natarciu cały czas byli goście.
W pewnym momencie sędzia musiał dwukrotnie przerwać spotkanie z powodu odpalenia na trybunach pirotechniki. Ale jak już zawodnicy wrócili do gry, to znacznie lepiej spisywała się Wisła.
W doliczonym czasie gry remis krakowian uderzeniem z linii pola karnego dał Patryk Gogól, a zwycięska bramkę strzałem głową zdobył Angel Baena, a stało się to w… 100. minucie meczu!
Dzięki wygranej Wisła wskoczyła na piąte miejsce w tabeli, czyli znajduje się w strefie barażowej.
Jan Krol