Krakowscy dzielnicowi są anonimowi dla mieszkańców i… dla swoich szefów. Raport Najwyższej Izby Kontroli wykazał, że dzielnicowi, którzy mieli dbać o bezpieczeństwo mieszkańców swojego rejonu, często są wykorzystywani do innych zadań i w rzeczywistości nie mają nawet podstawowego kontaktu z mieszkańcami. – Zamiast spotykać się z mieszkańcami, to mamy masę roboty papierkowe i zdarza się, że schodzi na nią cały dzień. Odwiedziny rejonu to z kolei głównie wizyta u rodzin znajdujących się pod moją opieką np. ze względu na przemoc domową czy problemy z prawem jednego z małoletnich – komentuje jeden z krakowskich dzielnicowych, działających na południu Krakowa.
Lista grzechów Komendy Głównej Policji, dotyczącą dzielnicowych jest bardzo długa. Z kontroli NIK wynika bowiem, że zawodzi wyposażenie funkcjonariuszy, polityka kadrowa, podział obowiązków a sami policjanci mają za zadanie realizować zarówno podstawowe cele dzielnicowego, jak i zabezpieczać imprezy masowe i pełnić patrole interwencyjne.
Inspektorzy wykazali, że w wielu przypadkach dzielnicowi nie są odpowiednio wyposażeni i brakuje im dostępu do sprawnych radiowozów, komputerów i Internetu. Ponadto na barkach policjantów spoczywa obowiązek zarówno działań profilaktycznych, które mają polegać na rozpoznaniu terenu, prewencji kryminalnej oraz pracy z młodzieżą, jak i obowiązek działań represyjnych, czyli m.in. przeprowadzanie interwencji, ujawnianie sprawców przestępstw i karanie wykroczeń mandatami.
Człowiek zadań wszelakich
Brak jednolitej – w skali całego kraju, polityki wobec policjantów dzielnicowych prowadzi do zasypywania funkcjonariuszy przez przełożonych zadaniami, które nie należą do podstawowych celów działania dzielnicowego. Policjanci często są bowiem wykorzystywani jako „rezerwa kadrowa” i dysponowani do zadań zastępczych, jak np. zabezpieczenie imprez masowych i uzupełnianie ogniw patrolowo-interwencyjnych. Dodatkowo część dzielnicowych była zmuszana przez przełożonych do realizowania prac administracyjno-biurowych, które jednemu z krakowskich dzielnicowych zajmowały od 5 do nawet 8 godzin dziennie. W efekcie policjant odpowiedzialny za rozpoznanie swojego rejonu, większość czasu swojej służby spędzał za biurkiem, realizując zadania zastępcze.
Kontrola NIK obnażyła również braki policji w zakresie polityki kadrowej wobec dzielnicowych, która jest niespójna i nie zakłada przeprowadzenia ścieżki awansu poziomego dzielnicowego. To oznacza, że funkcjonariusze często nie mają możliwości awansu na wyższe stanowiska i po kilku latach rezygnują ze służby lub składają wnioski o przeniesienie a ich miejsce na wyznaczonym rejonie, zajmują nowoprzyjęci i niedoświadczeni policjanci i to mimo, że wymagany staż pozwalający na objęcie tego stanowiska, wynosi 3 lata.
Kim jest Twój dzielnicowy?
Inspektorzy NIK zastanawiają się również, jak znajomość dzielnicowego wpływa na budowanie relacji mieszkaniec – policja. Nie trudno zgadnąć, że te relacje nie należą do najbardziej zażyłych, bo wystarczy spytać sąsiadów lub członków rodziny, albo zastanowić się nad tym samemu, by stwierdzić, że większość z nas nie ma bladego pojęcia, jak wygląda i jak nazywa się dzielnicowy, odpowiedzialny za bezpieczeństwo na naszym osiedlu, który powinien być pierwszym łącznikiem mieszkańców z policją i budować pozytywne skojarzenie ze służbą, której powinno zależeć na budowaniu więzi zaufania z obywatelami.
(pt)