– Zlikwidowanie miejsc parkingowym na kilku ulicach starego Podgórza jest działaniem mającym na celu zmuszenie nas do korzystania z nowo wybudowanego parkingu – pisze w liście do redakcji nasza Czytelniczka. To odpowiedź na tekst „Chodźcie protestować. Będzie fajnie” autorstwa Łukasza Mordarskiego.
Autor pisze w nim o lawinie protestów w Krakowie. – Coraz częściej odnoszę wrażenie, że protest jest sposobem na wszystko. Nie podoba mi się, to sobie zaprotestuję. Tak bez żadnej autorefleksji. Zaprotestuję, bo mogę. Bo jak mnie nie może być dobrze, to niech innym też nie będzie – pisze Mordarski po proteście przedsiębiorców i niektórych mieszkańców Podgórza przeciwko zlikwidowaniu miejsc parkingowych oraz ustawienia przez ZIKIT separatorów oddzielających torowisko na ulicy Kalwaryjskiej, aby samochody nie blokowały przejazdu. Cały tekst można przeczytać tutaj.
Na naszą publikację zareagowała jedna z mieszkanek Podgórza (imię i nazwisko do wiadomości redakcji). Poniżej zamieszczamy jej maila, którego przesłała do naszej redakcji.
Bardzo proszę o sprostowanie tekstu p. Łukasza Mordarskiego, który ukazał się na waszym portalu. Dotyczył on protestów mieszkańców. Dotknęła mnie bardzo wypowiedz na temat mieszkańców i przedsiębiorców z Podgórza. Sugeruję, żeby pan Łukasz najpierw zapoznał się z tematem, zanim zacznie obrażać ludzi.
Zlikwidowanie miejsc parkingowym na kilku ulicach starego Podgórza jest działaniem mającym na celu zmuszenie nas do korzystania z nowo wybudowanego parkingu. Pan Łukasz sugeruje, ze dobre miasto zbudowało nam taki piękny parking, a my protestujemy (prowokując tym rożne czynności fizjologiczne pana Łukasza). Proszę o zamieszczenie konkretów:
– abonament miesięczny wynosi tam 25-krotnie więcej niż dotychczasowa opłata, jaką ponosimy za strefę
– prawdopodobnie jest to kwota jeszcze większa (moim gościom, zamiast policzyć stawkę dobową, „skasowało” jej 3-krotność, po stawce godzinowej)
– samolubni mieszkańcy Podgórza nie mogą wg pana Łukasza posiadać samochodów z instalacją gazową – nie zaparkują takim autem w garażu, a na ulicy im nie wolno
– jak pan Łukasz lub inny krakowianin zechce kupić np. materac na Kalwaryjskiej to wg ZIKiT-u może z nim na plecach przejść 800 metrów (taka odległość została nam podana jako akceptowalna od miejsca zamieszkania
– w ramach wydzielania torowiska można by wydzielić je również w części ul. Kalwaryjskiej bliższej Ronda Matecznego – zamiast ulicy zrobiono tam parking przy bankach i budowanym biurowcu), a ruch samochodowy skierowano na torowisko.
Argumenty można by mnożyć w nieskończoność. Ja osobiście poproszę o namiary do p. Łukasza. Jestem mianowicie inwalidką pierwszej grupy i mam absolutny zakaz dźwigania. Chętnie poproszę p. Łukasza, żeby mi przyniósł zakupy do domu te kilkaset metrów od miejsca legalnego (póki co) parkowania. Ewentualnie poproszę o dotowanie parkingu, gdyż oficjalna stawka miesięczna wynosi 1/3 mojej renty – wtedy będzie przynajmniej kilka metrów bliżej. Mogłabym wjeżdżać autem na podwórko – niestety zamontowane separatory tramwajowe mi to uniemożliwiają… Sprzedać mieszkanie? Obawiam się, że przy takiej polityce miasta straciło ono znacznie na wartości.
Pozdrawiam
(imię i nazwisko do wiadomości redakcji)
(ip)