Powiedzieć, że ten ksiądz wykosił konkurencję, to absolutnie nic nie powiedzieć. Wideo z jego „występu” obejrzało już prawie milion osób, a komentarze cały czas spływają na serwery. Nie ma wątpliwości – dzięki temu duchownemu o żadnej innej procesji Bożego Ciała w Polsce nie było tak głośno!
Szczerze – gdybyśmy mieli wymyślić coś bardziej absurdalnego, to i tak nie wiadomo, czy przebilibyśmy księdza Alojzego Boka. Proboszcz parafii w Pszczynie-Stara Wieś, ujął w dłonie Najświętszy Sakrament, zaintonował modlitwę, skinął na wiernych i… rozsiadł się w kabriolecie. To właśnie z tej pozycji prowadził procesję Bożego Ciała.
Na szczęście po tej nowatorskiej metodzie wielbienia Boga pozostał ślad w internecie, bo inaczej byśmy w to nie uwierzyli.
Teraz, w rozmowie z „Wirtualną Polską” ksiądz Bok wyjaśnia, czemu nie szedł jak miliony ludzi w całej Polsce w procesji, tylko jechał mazdą MX5.
– Żadnej afery nie ma co z tego robić. Mam kolano do operacji. Gdybym mógł iść normalnie, to na pewno wolałbym tak – tłumaczył proboszcz. – Kabriolet? Samochód był, jaki był. Taki mieliśmy dostępny – wyjaśniał ksiądz.
„Zazdrość i pycha do piekła spycha”
Te tłumaczenia nie przekonują jednak wszystkich ludzi. Co prawda możliwość komentowania filmu na Youtube została wyłączona (można tylko domyślać się dlaczego), ale mimo to internet do dziś nie odpuszcza.
„To był przejazd cyrku!”, „I jak tu być wierzącym, Panie Papieżu?” – piszą jedni, a inni ironizują:
„Pamiętajcie! Nie bądźcie zazdrośni! Zazdrość i pycha do piekła spycha!”,
„A mogli nieść księdza w lektyce, lenie i niewdzięcznicy! Inna sprawa ze ksiądz mógłby też skromnie pojechać na osiołku… Albo segwayu…”, „A to wózków nie ma? Może auto z NFZ dostał? Dobra zmiana!”.
„Należy pochwalić kierowcę”
Inni jednak całkiem na poważnie bronią księdza.
„Dwa ważne uściślenia na podstawie filmu: ksiądz jest pasażerem, więc nie wiadomo czyj to samochód i po drugie – trudno by mu było raczej trzymać monstrancję w aucie z dachem… Co nie zmienia faktu, że sytuacja jest lekko absurdalna. Jedyne wytłumaczenie, które mi wpada do głowy, to możliwość, że ksiądz ma kłopoty z chodzeniem, wynikające z choroby lub wieku, a wtedy raczej nie ma się z czego śmiać albo tytułować artykułu „Pokaz skromności księdza…”, a wypada tylko pochwalić kierowcę/właściciela auta za jego pomoc” – napisał obrońca proboszcza.
„Zgadza się. Samochód załatwili sami parafianie, bo proboszcz parafii czeka na operację nóg i ma trudności z poruszaniem się. Mogli załatwić trochę skromniejszy pojazd wówczas nie byłoby sensacji” – dodał inny parafianin.
Jakby nie było – poprzeczka pod względem popularności procesji Bożego Ciała poszybowała bardzo wysoko. Tak wysoko, że da się ją pokonać chyba tylko samolotem…
mn
zdjęcie tytułowe / fot. YouTube