Jak donosi „Gazeta Wyborcza” sytuacja jest tak trudna, że strażacy zostali zaangażowani do rozwożenia wezwań dla medyków. Są szybsi niż poczta.
„Strażacy wykonują tę pracę na dyżurach, a to oznacza automatyczne zmniejszenie obsady podczas 24-godzinnego dyżuru. Skarżą się, że listy dostarczają medykom bez żadnego polecenia na piśmie” – czytamy w „Gazecie Wyborczej„
– Nie ma na to żadnej procedury. Ot, ktoś ustnie poinformował, że tyle i tyle pism należy dostarczyć wezwanym. Same ustne polecenia, bez śladu na papierze. Nie wiadomo, na czyje polecenie i na podstawie jakich przepisów te dokumenty są dostarczane przez PSP – zżyma się jeden z rozmówców.
To decyzja Łukasza Kmity, wojewody małopolskiego, który znalazł przepis, dzięki któremu takie działanie jest zgodne z prawem. Jak informuje biuro prasowe wojewody, straż została zaangażowana, by „maksymalnie przyspieszyć i usprawnić te działania na bazie jednostek podległych wojewodzie”.
(ko)