Takie paragonu grozy chyba jeszcze w intrenecie nikt nie opublikował. Tym razem paragon dotyczy nie wizyty w restauracji lub sklepie ale jednej bibliotek w Krakowie. A konkretniej Wojewódzkiej biblioteki Publicznej.
– Takiego paragonu grozy jeszcze nie widziałam – przyznaje na Facebooku Aneta Korycińska, nauczycielka polskiego i autorka bloga Baba od Polskiego. Na swoim profilu Fb „Baba od polskiego” opublikowała zdjęcie paragonu. Na dołączonym do wpisu rachunku widać, że jeden z miłośników literatury w Krakowie, za przetrzymanie książki zapłacił aż 209 zł. W komentarzu pod zdjęciem widnieje też informacja, że zdjęcie paragonu nadesłał czytelnik, który pragnie pozostać anonimowy.
” Wojewódzka Biblioteka Publiczna w Krakowie może się poszczycić prawdziwym mecenasem. Ktoś przebije?” – pyta w poście pod zdjęciem pani Aneta Korycińska. Tym pytaniem wywoła liczne komentarze, w których internauci opisywali swoje kary za przetrzymanie książek
„Kiedyś dostałem 370 za przetrzymywanie” – czytamy w jednym z komentarzy, „210 zł, znalazłam książkę przy przeprowadzce, nawet nie wiedziałam, że jest nieoddana” – wspomina inna osoba. 'Za głupotę się płaci” skwitował inny komentujący.
(JS)