Tylko godziny dzielą nas od oficjalnego otwarcia park przy Karmelickiej. Za 10 milionów złotych Zarząd Zieleni Miejskiej zamienił parking w teren parkowy. Chociaż nie brakuje w nim zieleni, powstało miejsce do patrzenia, cos na miarę ładnego przydomowego ogródka gdzieś pod Krakowem – pisze dla KRKNews.pl Patrycja Bliska.
Utworzony przez miasto park powstał dzięki inicjatywie, którą w ramach budżetu obywatelskiego poparło blisko 9 tys. krakowian. Miasto chciało teren sprzedać pod inwestycję, ale grupa mieszkańców na to nie pozwoliła przymuszając urzędników do zmiany planów. To jasno pokazywało, czego chcieli mieszkańcy. Zarząd Zieleni Miejskiej odpowiedzialny za projekt, miał wszystko co potrzeba, aby stworzyć tam prawdziwy teren zielony: duży społeczny kredyt zaufania przy planowaniu parku, budżet na poziomie niejednej sporej inwestycji w Krakowie ( 10 mln zł). I pusty plac do zagospodarowania.
Im bliżej było końca prac tym pojawiały się coraz liczniejsze głosy, że przyszły park jest zbyt betonowy. Że brakuje w nim tego co najważniejsze – zieleni. Zdaniem wielu osób rezultat końcowy jest zbyt uporządkowany i pozbawiony wyjątkowości. ZZM za 10 mln zł stworzył nie park, ale ładnie urządzony skwer, który jednak nie spełnił pokładanych w nim oczekiwań. Wyglądem bardziej przypomina szkółkę ogrodniczą. A parkiem nazwać go nie można. To zaledwie ładnie uporządkowane miejsce, przypominające tereny zielone przed kompleksami biurowymi czy drogimi grodzonymi osiedlami. Zero polotu, zero cienia. Ma być ładnie i schludnie. I na bogato

Powstało miejsce do patrzenia i podziwiania. Przeładowane typowymi dla ZZM detalami – fikuśnymi dodatkami, wszechobecnym betonem oraz obowiązkowym akcentem wodnym w postaci strumyka. Kwestią czasu jest kiedy woda zostanie zakręcona w celu dokonania naprawy. Wystarczy przypomnieć tutaj nieszczęsną fontannę z placu Axentowicza. Niedługo minie rok jak ZZM próbuje ja naprawić. Bez skutku.

Jest takie przysłowie, ze lepsze jest wrogiem dobrego. „Park” przy Karmelickiej jest tego najlepszym dowodem. To przykład, jak piękna idea i koncepcja mogą zostać zniszczone w procesie realizacji. Jeśli chcemy uczyć przyszłe pokolenia jak ma wyglądać miejski park, to nie pokazujmy im tego miejsce – chyba nie chcemy, aby straciły pojęcia o tym, czym jest prawdziwy park.

Powyższy felieton nie jest atakiem na ZZM i miasto, ale wyrażeniem opinii na temat wydatkowania miejskich pieniędzy oraz realizacji postulatów mieszkańców. Każda osoba ma swoje własne preferencje i oczekiwania wobec przestrzeni publicznej. Ostatecznie, to lokalna społeczność będzie miała decydujący głos w ocenie efektów pracy ZZM miasta.
(Patrycja Bliska)