Partia Razem żąda zakazu prezentowania drastycznych banerów w przestrzeni publicznej

Partia Razem oraz mieszkańcy Krakowa chcą, by drastyczne banery antyaborcyjne zniknęły z miejsc publicznych. Daria Gosek-Popiołek oraz aktywiści napisali projekt uchwały, który trafi do prezydenta Jacka Majchrowskiego oraz rady miasta. Czy drastyczne plakaty powinny zniknąć z Krakowa?

Daria Gosek-Popiołek często przechodzi koło szpitala im. Narutowicza, gdzie znajdują się drastyczne banery. Widzą je także pacjentki oddziału ginekologicznego, które mają bardzo trudne przeżycia związane z ciążą czy porodem. Z kolei lekarze i pielęgniarki nazywani są „aborterami, którzy łamią prawo”. 

– Moja trzyletnia córka, gdy idziemy tamtędy wie, że musi zamknąć oczy lub odwrócić wzrok. Ja nie chce jej jeszcze tłumaczyć, co jest na tym samochodzie. Ta rozmowa jest naprawdę jeszcze przed nami – mówi Daria Gosek-Popiołek. 

Posłanka przypomniała, że partia Razem zainicjowała akcję „Szantaż z dala od szpitala”. Dzięki specjalnej stronie internetowej można było pobrać wzory pism i zaskarżyć fundację, prezentującą szokujące banery. Działaczki zachęcały do zgłaszania plakatów na policję. Jednak działania nie odnosiły większych skutków. 

– Prawo teoretycznie tworzy ramy do walki z drastycznymi treściami to była droga przez mękę. Osoby walczące z nimi, były zostawiane same sobie. Polska policja odmawiała interwencji, odmarzała sprawy, utrudniała zgłoszenie tych plakatów, bagatelizowała zgłoszenia – informuje Gosek-Popiołek.

Według działaczki potrzebne są rozwiązania systemowe. Gosek-Popiołek i partia Razem przygotowały projekt uchwały, który trafi do prezydenta Jacka Majchrowskiego oraz rady miasta. Projekt zobowiązuje samorządowców do dyskusji na temat drastycznych bilbordów.

– Oczekujemy, że miasto będzie silne i stanie po stronie nas wszystkich i nie zgodzi się na dalsze terroryzowanie mieszkańców Krakowa – podsumowała posłanka.

js