To miało być „polowanie” na źle zaparkowane samochody. Skończyło się złapaniem pijanego kierowcy, który zaparkował przed sklepem z alkoholem.
„Plan był taki… realizujemy zgłoszenie, czyli podjeżdżamy na ul. Powstańców, sprawdzamy auta, czy stoją tu legalnie i jeśli nic dodatkowego nie wyskoczy, jedziemy dalej” – tak relację z jednej interwencji zaczynają miejscy strażnicy. Ale ten plan trzeba było zmodyfikować, bo nagle zza zakrętu wyjechała mazda. Kierujący nią mężczyzna zignorował znak B-1 (zakaz ruchu), po czym zaparkował nieopodal sklepu z alkoholem, wysiadł z auta i wszedł do sklepu. – Poczekaliśmy więc chwilę i gdy kierowca wrócił do auta, podjęliśmy interwencję. Rozmowa nie trwała długo, bo gdy wyczuliśmy z jego ust woń alkoholu, wezwaliśmy na miejsce policję – opowiadają strażnicy miejscy.
Badanie na obecność alkoholu w wydychanym powietrzu dało wynik pozytywny. Nietrzeźwym kierowcą zajęli się policjanci.
(red)