Ta historia brzmi jak scenariusz horroru lub kryminału, ale niestety wydarzyła się naprawdę i do tego w Krakowie! Kiedy kobieta odmówiła mu seksu to on brutalnie ją pobił. Później ją skrępował, a następnie podpalił żywcem! Odszedł dopiero, gdy był pewien, że kobieta umrze w straszliwych mękach! Grozi mu dożywocie!
Wszystko zaczęło się w Dzień Kobiet bieżącego roku. W altance przy ulicy Makuszyńskiego w Krakowie Anna K., jej partner Maciej B. i znajomy Leszek B. urządzili sobie imprezę zakrapianą alkoholem. Balanga przedłużyła się do następnego dnia i to wtedy przyłączył się do nich 50-letni Paweł K. Parę lat wcześniej nawiązał romans z 39-letnią Anną K. i niedawno postanowili odnowić znajomość. Tamtego feralnego dnia znowu liczył na seks. Gdy Leszek B. opuścił imprezę to Paweł K. pobił pięściami do nieprzytomności Macieja B.
Pawłowi K. już nikt nie stał na przeszkodzie. Zaproponował Annie K. seks, ale ona mu kategorycznie odmówiła. Wtedy mężczyzna wpadł w gniew i pobił kobietę. Następnie rozebrał ją i zdjętymi ubraniami skrępował jej kończyny. Ręce przywiązał do gwoździa wbitego w ścianę. Paweł K. podpalił łóżko, na którym leżała Anna K. oraz podłożył płomienie w inne miejsca. Do ognia wrzucił dwa dezodoranty, które wybuchy i jeszcze bardziej rozprzestrzeniły płomienie.
Paweł K. uciekł z miejsca zdarzenia dopiero, gdy był pewien, że zarówno Anna K. jak i jej nieprzytomny partner Maciej B. spłoną żywcem. Gdy mężczyzna wrócił do domu to oznajmił konkubinie i koledze, że zamordował dwie osoby. Następnie powiadomił o tym policję. Maciej B. zdążył się ocknąć i uciec na pobliską stację benzynową. Poparzony i zakrwawiony nie był w stanie pomóc swojej partnerce. Maciej B. doznał oparzeń II i III stopnia, ale dzięki pomocy lekarzy przeżył.
Napastnikowi grozi teraz co najmniej 12 lat więzienia, a nawet dożywocie. Paweł K. przyznał się do zamordowania Anny K. i próby morderstwa Macieja B. Wcześniej Paweł K. lakiernik i ojciec trójki dzieci był karany za się nad żoną, zniszczenie mienia i nie płacenie alimentów. Jego sprawa z nowohuckiej prokuratury aktem oskarżenia trafiła już do Sądu Okręgowego w Krakowie.
Just.
fot. Pixabay