Fundacja Otwarte Klatki protestowała w sobotę pod sklepem Max Mara na ul. Grodzkiej w Krakowie. Uczestnicy trzymali plansze ze zdjęciami lisów i norek na fermach futrzarskich, chcieli również wręczyć pracownikom sklepu list z apelem do firmy o rezygnację ze sprzedaży futer naturalnych. Drzwi sklepu zostały jednak zamknięte na czas demonstracji.
– Max Mara jest jedną z nielicznych międzynarodowych marek odzieżowych, które jeszcze sprzedają futra naturalne. Chcieliśmy wręczyć pracownikom sklepu list z apelem, w którym prosimy o rezygnację z futer. Niestety, nie udało nam się to – na czas protestu sklep został zamknięty. Dalsza sprzedaż produktów z futrem to nie tylko ignorowanie głosu organizacji prozwierzęcych, ale przede wszystkim – ogromnego cierpienia zwierząt – informują przedstawiciele Stowarzyszenia Otwarte Klatki.
Aktywiści walczą o zmiany rynkowe i o zmianę przepisów. Do Sejmu ma trafić projekt ustawy likwidującej de facto przemysł futrzarski w Polsce do 2029 roku. Pracownicy otrzymaliby odprawy, a właściciele odszkodowania, od 5 do 25 proc. przychodów w ostatnich trzech latach.
Przedstawiciele hodowców twierdzą, że w budżecie nie ma dziś pieniędzy na odszkodowania. Ich zdaniem kreowany jest też negatywny obraz branży. Zdaniem przedstawicieli hodowców decyzja o zamknięciu ferm, uderzy też w producentów zboża i drobiu, którzy dostarczają pokarm dla zwierząt futerkowych. W Polsce jest blisko 300 ferm, ok. 20 w Małopolsce. Jesteśmy drugim po Chinach największym producentem futer. Projekt ustawy o zakazie hodowli zwierząt na futra będzie teraz konsultowany. Posłowie zajmą się nim w drugiej połowie roku.
fot. Stowarzyszenia Otwarte Klatki
Patrycja Bliska
„Skandal”, „rzeź”, „brak słów” – kolejna wycinka drzew rozsierdziła krakowian