Krakowski radny dzielnicowy idzie na wojnę ze studniówkami „na bogato”. Łukasz Wantuch złożył projekt uchwały skierowanej do prezydenta i rady miasta, by studniówki organizowane przez uczniów liceów samorządowych, nie mogły kosztować więcej niż 150 złotych od osoby. – To wpiep**anie się z butami w prywatne sprawy – ripostuje Rafał Miś, również radny III dzielnicy.
O rosnących kosztach organizacji studniówek mówi się już od lat. Imprezy z roku na rok stają się coraz bardziej wykwintne, ale przez to też coraz droższe. – Studniówki to teraz większe imprezy niż wesele. Córka pokazała mi grupę na facebook’u, gdzie uczniowie wymieniali się planami przygotowań. Kiecki szyte na miarę, buty za 500 złotych, limuzyny… jakieś szaleństwo – tłumaczy Marta Domagalik, mama uczennicy jednego z krakowskich liceów.
– To dla mnie obłęd, żeby wesele kosztowało od 90-120 zł od osoby, a sama studniówka to wydatek 3-4 razy większy (np. 800 zł od pary). Co mają zrobić rodzice, których na to nie stać, ale boją się publicznie zabrać głos? – pyta Łukasz Wantuch, który proponuje, by prezydent zmusił uczniów i rodziców do znacznego ograniczenia kosztów organizacji studniówek.
Na profilu radnego niemal natychmiast pojawiła się faza komentarzy: „Wesele za 90-120 złotych od osoby? Chyba 2 lub 3 razy więcej”. I faktycznie, z kosztami organizacji wesela radny solidnie przesadził, sprawdziliśmy. Ceny w Krakowie plasują się w okolicy 200 złotych od osoby za wynajęcie sali wraz z obsługą cateringową. To jednak dopiero początek, gdyż do kosztów trzeba doliczyć jeszcze kościół, stroje panny i pana młodego, fotografa, obsługę wideo, zespół lub dj’a – kwota robi się zdecydowanie wyższa.
Na profilu Wantucha nie zabrakło jednak również i pozytywnych komentarzy, które popierają starania radnego: „Bardzo dobry pomysł, choć chyba nierealny do realizacji. Rodzice i tak zrobią co chcą, to problem z gatunku quadów w prezencie na I Komunię Świętą”. – Koszty są ogromne, ale trudno odmówić dziecku, gdy reszta klasy spełnia właśnie swoje marzenia i prześciga się w jak najlepszym przygotowaniu do studniówki – tłumaczy Pani Marta. – Za moich czasów to była po prostu impreza, na której żegnaliśmy się z nauczycielami i kolegami, a teraz chodzi chyba o to, kto wypadnie lepiej – dodaje.
– Rozmawiałem z radnymi, większość z nich uważa „Rodzice płacą, szkoły nie protestują, dzieciaki chcą mieć imprezę. To nie nasz problem”. Ja uważam inaczej – tłumaczy Łukasz Wantuch.
Pomysł nie spodobał się radnemu III dzielnicy Rafałowi Misiowi, który dość dosadnie przekonuje, że pomysł Wantucha to ingerencja w prywatne życie krakowian, do którego nie ma prawa. „Nie wezmę udziału w czymś takim, jak ten projekt w ogóle wejdzie do porządku obrad ja nie wezmę udziału w głosowaniu albo będę przeciwko przyjęciu takiego projektu” – komentuje Miś. „Nie mam zamiaru ingerować w cudze życie prywatne. Koniec i cześć”.
(pt)
fot. iStock.com/Renata Zaja