Różnych rzeczy spodziewamy się po krakowskich radnych, ale żeby diety się zrzekali? Łukasz Wantuch postanowił przekazać swoją pierwszą dietę radnego miasta (2600 zł) na „żywy pomnik” upamiętniający Juliusza Leo.
Już jakiś czas temu zapadła decyzja, że byłemu prezydentowi Krakowa należy się pomnik. Znaleziono lokalizację, powstał projekt, ale brakuje tylko… pieniędzy. Wantuch zaproponował, aby każdy radny, który popiera budowę pomnika, zrzekł się jednej diety. To dałoby łącznie ponad 100 tys. złotych.
Pomysł natrafił na opór, o czym pisaliśmy tutaj:
Ale Wantuch nie rezygnuje ze swojego pomysłu.
– Chciałbym swoją pierwszą dietę radnego miasta (2600 zł) przeznaczyć na swego rodzaju „żywy pomnik”. Zorganizuję spotkanie z mieszkańcami ulicy Lea i to oni sami, w drodze głosowania, zadecydują na co pójdą pieniądze- nasadzenie drzew, drobny remont, postawienie ławki itp. Szczegóły wkrótce. – napisał dzisiaj Wantuch na Facebooku.
I nadal namawia radnych do przyłączenia się do jego akcji.
– Zwracam się z publiczną prośbą i apelem do radnych miasta i dzielnicowych o dołączenie się do akcji. Wystarczy pod moim postem dopisać „Popieram, wchodzę”. Trzech radnych miasta plus kilku dzielnicowych może dać nawet ponad 10 000 zł. Zobaczymy, jaki będzie odzew – dodaje Wantuch.
Co my na to? No, brawo, oby więcej takich śmiałych decyzji. Gdy Wantuch wyszedł z tą propozycją po raz pierwszy, wiele nie ryzykował, bo mógł się spodziewać, że pozostali radni popukają się tylko w głowę i nikt swojej diety nie straci. Ale teraz pokazuje, że nie kalkulował i faktycznie zrzeka się swojej diety. Z głodu zapewne nie umrze.
(wm)