Seksistowski wybór władz Krakowa. Jan Sebastian Bach zamiast Krakowianki

Kiedy władze Krakowa postanawiają nadać nazwę bezimiennej ulicy, można spodziewać się, że propozycje te będą odzwierciedlały lokalną tożsamość i ducha współczesnych czasów. Jednak w najnowszej sprawie, dotyczącej nadania ulicy imienia Jana Sebastiana Bacha, decyzja ta spotkała się z ostrym sprzeciwem lokalnych władz Dzielnicy XIII Podgórze. Radni dzielnicy zaproponowali, aby zamiast wybitnego niemieckiego kompozytora, ulicę nazwać imieniem kobiety związanej z Podgórzem lub Krakowem. Władze Krakowa ich nie posłuchały. 

W uchwale Rady Dzielnicy XIII Podgórze wyraźnie podkreślono, że „Kobiety natomiast są patronkami zaledwie 3% ulic w Krakowie”. Wniosek był prosty – pora na zmianę. Wybór kobiecej patronki miałby na celu „przywracanie kobietom należnego im miejsca w historii i docenienia ich zasług”. Radni dzielnicy chcieli, by nowa ulica stała się symbolem postępu i wzmocnienia lokalnej tożsamości, proponując Krakowiankę lub Podgórzankę na jej patronkę.

Mimo tych racji, władze miasta, zdecydował się na Jana Sebastiana Bacha. Wiceprezydent Stanisław Mazur w uzasadnieniu do uchwały  podkreśla „pilną konieczność nazwania ulicy ze względu na powstające osiedle” oraz zgodę właścicieli terenu na tę propozycję. Władze miasta, wbrew opinii dzielnicy, uznały, że nadanie ulicy imienia Bacha to odpowiednia forma „godnego uczczenia postaci Jana Sebastiana Bacha”.

Czy jednak Kraków, miasto o bogatej historii i silnych tradycjach, powinien sięgać po nazwiska postaci światowej sławy, które nie mają bezpośrednich powiązań z miastem? W czasach, gdy równość płci i reprezentacja kobiet w przestrzeni publicznej stają się priorytetem, decyzja ta wydaje się nie na miejscu. Czy nie nadszedł czas, aby miasto o tak silnym dziedzictwie historycznym doceniło zasługi kobiet, które przez wieki kształtowały jego tożsamość?

Dane są nieubłagane – zaledwie 3% ulic w Krakowie nosi imię kobiety. To zjawisko nie tylko pokazuje, jak głęboko zakorzeniony jest brak równouprawnienia w sferze symbolicznej, ale również jak bardzo nasze miasta mogą być „męskie”. Tego typu sytuacje, w których pomija się propozycje związane z lokalnymi bohaterkami, przyczyniają się do utrwalenia schematów marginalizujących kobiece dokonania.

Czy to naprawdę wina dzielnicy, że chciała uczcić jedną ze swoich lokalnych bohaterek? Czy decyzja o zignorowaniu tej sugestii nie odbija się echem seksistowskiej postawy, której miejsce w XXI wieku powinno być już tylko w podręcznikach historii?

Decyzja ostatecznie należy do radnych miasta. To oni zdecydują, czy wybrana ulica będzie nosić imię wielkiego kompozytora, który nigdy nie odwiedził Krakowa, czy też z szacunkiem wskażą na kobietę, która mogłaby wnieść do przestrzeni miejskiej powiew równouprawnienia i lokalnej tożsamości. Jak zagłosują radne ze wszystkich klubów? Czy będą gotowe stanąć po stronie równości i reprezentacji kobiet w miejskiej przestrzeni, czy może ulegną argumentom o wielkości artystycznej postaci z dalekich Niemiec?

Jarek Strzeboński 

Jest odzew na prośbę Filharmonii Krakowskiej. „Bierzemy pod uwagę głosy słuchaczy”

 

Najnowsze

Co w Krakowie