Sensacji nie było, ale niespodzianka już tak. Dobry występ Wisły Kraków

Wisła niespodziewanie postawiła się Cercle Brugge i wygrała w Belgii aż 4:1. To jednak koniec przygody krakowian w europejskich pucharach, bo do odrobienia mieli aż pięciobramkową stratę. 

Wisła Kraków jechała do Belgii bez większych nadziei na awans, ale z mocnym postanowieniem poprawienie fatalnego wrażenia po spotkaniu w Krakowie, przegranym aż 1:6.

– W rewanżu chcemy po prostu zagrać dobry mecz tutaj i powalczyć o jak najlepszy wynik. Myślę, że to zdrowe podejście, jeśli chodzi o rewanż. Wiemy w jakiej jesteśmy sytuacji i doskonale sobie z tego zdajemy sprawę. To jednak bardziej determinuje nas do tego, żeby zagrać tutaj dobry mecz – zapowiadał przed spotkaniem trener Wisły Kazimierz Moskal.

Szybko okazało się, że szkoleniowiec nie rzucał słów na wiatr. Krakowianie od początku wzięli się do pracy i po 20 minutach sensacyjnie prowadzili i to dwoma bramkami!

Prowadzenie wiślakom dał kapitan Alan Uryga, który wykorzystał dośrodkowanie Angela Rodado. Belgowie nie zdążyli się jeszcze otrząsnąć, gdy otrzymali drugi cios – Baena dobrym podanie obsłużył Kissa, który wyszedł sam na sam z bramkarzem i tej sytuacji nie zmarnował.

Po tych dwóch trafieniach kibice Wisły mogli mieć spore nadzieje na dobry wynik, a być może najwięksi optymiści zaczęli marzyć o sprawieniu ogromnej sensacji.

– Liczymy, że po przerwie Wisła nie zatrzyma się w zdobywaniu bramek – mówił Maciej Żurawski, były napastnik krakowian, komentujący spotkanie w Polsacie Sport.

Inny pomysł na drugą połowię mieli jednak gospodarze, którzy od początku przejęli inicjatywę. Nie były to może huraganowe ataki, ale w taki sposób Belgowie trzymali goście daleko od swojej bramki. Wisła pierwszą groźną sytuację miała w 60. minucie, gdy Gogół po ładnej akcji uderzył po długim słupku, ale bramkarz nie dał się zaskoczyć.

Piłkarz Wisły bardziej precyzyjny był kilka minut później. Piłkę wywalczył Rodado, trafiła ona do Gogóła, a w sytuacji sam na sam z bramkarzem młody wiślak dał gościom prowadzenie 3:0 i na kwadrans przed końcem zaczęło się robić bardzo ciekawie.

Tak było jednak tylko przez pięć minut. Wtedy gospodarze przeprowadzili błyskawiczną kontrę, szybkością błysnął da Silva i zrobiło się 1:3. Ostatnie słowo należało jednak do krakowian, a do siatki trafił Zwoliński, który uderzył piłkę… piętą.

Wisła z europejskimi pucharami pożegnała się w czwartej rundzie, rywale zagrają w fazie grupowej Ligi Konferencji.  

Cercle Brugge – Wisła Kraków 1:4 (0:2)

Bramki: Uryga (15.), Kiss (18.), Gogół (73.), Zwoliński (90). – da Silva (78.).

Jan Krol

Chłopiec kibicujący Cracovii doznał poważnego wypadku. Pomaga mu nawet prezes Wisły

Najnowsze

Co w Krakowie