Szkoła, w której nauczyciele z życzliwością potraktowali prośbę rodziców transpłciowego ucznia, może mieć kłopoty. Uczeń chciał, by nauczyciele zwracali się do niego imieniem męskim, choć w metryce ma żeńskie. Większość pedagogów i uczniów nie widziało w tym żadnego problemu, ale jedna z nauczycielek poinformowała o tym małopolską kurator oświaty Barbarę Nowak. A ta zdecydowała się na interwencję w szkole.
Historię transpłciowego ucznia opisuje Miasto Pociech w artykule „Barbara Nowak zaatakowała szkołę, która wsparła transpłciowego ucznia”. „Uczeń pierwszej klasy technikum poprosił nauczycieli, by zwracali się do niego innym imieniem niż to zapisane w metryce, przedstawił nawet stosowną opinię psychologa z poradni. Jedna z nauczycielek poskarżyła się małopolskiej kuratorce oświaty Barbarze Nowak, która postanowiła interweniować w szkole” – tak swój artykuł zaczyna Anna Kolet-Iciek.
Jak czytamy dalej, Tomek jest uczniem pierwszej klasy technikum w jednej z podkrakowskich miejscowości. Dopiero kilka miesięcy temu jego rodzice dowiedzieli się, że ich dziecko od lat zmaga się z problemem własnej tożsamości płciowej. Psycholog wydała opinię, w której dała wskazówki, by nauczyciele zwracali się do dziecka w formie męskiej, bo z taką płcią się identyfikuje. Opinia trafiła do szkoły, dyrektorka placówki poprosiła nauczycieli, by zastosowali się do wskazówek psychologa.
I wydawało się, że jest po sprawie, ale jedna z nauczycielek powiadomiła o niej małopolską kurator oświaty Barbarę Nowak. Jak podaje Miasto Pociech, Barbara Nowak zadzwoniła do szkoły – „miała obśmiać opinię i uznać ją za niezgodną z prawem. Powiedziała też, że szkoła nie musi się do niej stosować”. Tak zrelacjonowała to matka transpłciowego ucznia, według której dyrektorka została wezwana do kuratorium, a opinia psychologa może zostać unieważniona.
Miasto Pociech poprosiło Kuratorium Oświaty o odniesienie się do sprawy. “Opinia psychologa nie może stanowić dokumentu determinującego płeć metrykalną. Do momentu zmiany płci metrykalnej w odpowiednim postępowaniu, organy publiczne – w tym dyrektorzy szkół i nauczyciele, związani są treścią aktu urodzenia dziecka i zawartymi w nim informacjami” – taką odpowiedź otrzymała dziennikarka.
Więcej – MIASTO pociech.
(red)