Tak idiotycznego zachowania nie da się zapomnieć! Oto najwięksi przegrani 2019 roku

W minionym roku negatywne emocje były podsycane przede wszystkim przez Łukasza Wantucha oraz arcybiskupa Marka Jędraszewskiego. Na naszej liście nie zabrakło również kilku innych nazwisk. Zobaczcie największych przegranych 2019 roku!

Wielka porażka Platformy i Grzegorza Lipca

Największym przegranym wyborów do europarlamentu oraz parlamentu jest Koalicja Obywatelska. Okazało się, że wielkie ambicje bycia głównym przeciwnikiem partii rządzącej, spełzły na niczym. Po wyborach do europarlamentu Koalicja Europejska nie przetrwała nawet miesiąca i okazało się, że wielkie zjednoczenie wszystkich politycznych sił, którym mydlono oczy Polakom, jest tylko pretekstem, by „dostać się do koryta”.

Z drużyny odeszło PSL i związało się z Kukiz’15. Z kolei SLD nawiązało koalicję z Wiosną i Razem, unikając politycznego wyginięcia. Po wielkich zapowiedziach wygranej i przejęcia władzy, na członków Platformy ponownie czekało rozczarowanie. Nowoczesna ledwo zipiąc dostała się do Sejmu. Katarzyna Lubnauer przestała być kapitanem tego okrętu, jednocześnie pokazując – kurczowo trzymającemu się stołka Grzegorzowi Schetynie – że nie boi się odpowiedzialności i posiada klasę.

Platforma Obywatelska zdobyła mniej mandatów niż podczas poprzednich wyborów, co spowodowało, że poza boiskiem znalazło się dwóch doświadczonych parlamentarzystów. Największym przegranym jest Grzegorz Lipiec, który skutecznie działał w Sejmie, a jego relacje na Facebooku, dotyczące błędnych decyzji PiS, cieszyły się ogromną popularnością.

Wybory pokazały jedno – Koalicja Obywatelska nie wyciągnęła żadnych wniosków z poprzedniej kadencji ani wyborów. W dodatku coraz większą konkurencją jest obecnie Nowa Lewica (Wiosna i SLD) oraz Razem. Przemówienie Schetyny było powtarzaniem mantry o szkodach PiS, a nie dynamicznym expose lidera opozycji. Adrian Zanberg okazał się znacznie lepszym mówcą. Jeżeli tak dalej pójdzie, to Nowoczesną i Platformę Obywatelską czeka polityczna zagłada.

Porażka Komarewicza

Największym przegranym wyborów do Senatu jest Rafał Komarewicz. Niezbyt znany krakowianom radny i wiceprzewodniczący rady miasta jeszcze przed oficjalną kampanią zaczął pojawiać się na różnych imprezach ze swoimi banerami i gadżetami. Wkrótce jego bilbordy zostały porozklejane po całym Krakowie i wydawało się, że za chwilę Komarewicz wyskoczy z lodówki.

W dodatku pretensje do zbyt ambitnego kandydata zaczęli mieć koledzy z obozu Koalicji Obywatelskiej, nazywając Komarewicza „szkodnikiem”, który odbiera szansę na zdobycie mandatu Bogdanowi Klichowi. Ponadto brak decyzji w kluczowych kwestiach oraz poglądy podobne do miłośników PiS-u sprawiły, że zarzucano kandydatowi romans z partią rządzącą.

Niektórzy dostali szewskiej pasji, jak np. Marta Wodyńska. Kandydatka KO zmiażdżyła Komarewicza na Facebooku, nazywając go „chorągiewką bez poglądów” i wytykając wyjście z sali podczas głosowań nad m.in. in vitro i podwyżkami dla pracowników żłobków. W dodatku kandydatkę oburzyło, że radny głosował przeciw rezolucjom dotyczącym zwalczania mowy nienawiści w szkołach czy prowadzenia zajęć w zakresie profilaktyki ciąż wśród nastolatek czy zwalczania chorób przenoszonych drogą ciążową. Może to dziwić, ponieważ kandydat sam ma córkę w wieku szkolnym.

Niesmak pozostawiła również afera związana z PTG Sokół. Rodzice młodych gimnastyczek oskarżyli dyrekcję o faworyzowanie córki radnego, co miało odbić się negatywnie na innych zawodniczkach. Ambitny Komarewicz nie dostał się do Senatu, ale no cóż… pozostaje jeszcze stanowisko wiceprzewodniczącego, którym musi się zadowolić.

Komarewicz – „Mistrz Cynizmu i Hipokryzji”. Jak Wam się podoba takie zaśmiecanie miasta?

Wszystkie grzeszki Łukasza Wantucha

W radzie miasta największym przegranym roku okazał się… Łukasz Wantuch. Szalony radny bardzo krótko cieszył się tytułem wiceprzewodniczącego, a to wszystko prawdopodobnie przez sympatyczne małpki z Japonii – makaki japońskie.

Wantuch był zdeterminowany, by postawić dzielnicowy monitoring na Prądniku Czerwonym. Wydawać się mogło, że dostał obsesji na punkcie podglądania ludzi, a kamery będą całkowitym remedium na wszelkie problemy miasta. W końcu Wantuch stwierdził, że najlepszym sposobem na sprowadzenie monitoringu będzie pozbawianie środków innych inwestycji. Stwierdził, że krakowskie ZOO powinno zostać zlikwidowane, a na wybiegach powinny pojawić się krowy, które będą dojone przez dzieci.

Zaczął też zamieszczać żenujące wpisy sugerujące, że za kilka milionów zostanie wybudowany „basen dla makaków”. Inwestycja składała się jednak z budowy dwóch wybiegów dla szympansów i wyżej wspomnianych małp, pomieszczeń gospodarczych i dla zwiedzających. W dodatku radny wypisywał w mediach społecznościowych, że makaki trzeba kupić i sprowadzić z Japonii… Za kupienie egzotycznego zwierzęcia można pójść do więzienia i dziwne jest, że nie wie tego absolwent prawa.

Wkrótce po makakowej aferze i obsesji na punkcie monitoringu klub Przyjaznego Krakowa dostał ultimatum, więc Wantuch został zdegradowany do pozycji zwykłego radnego.

To nie był jedyny szalony pomysł Wantucha, bo cała Polska usłyszała o projekcie rozwiązania problemu z bezdomnymi, których szalony radny chciał wyrzucić z Plant. W dodatku chciał wprowadzić obrzydliwą uchwałę – bezdomni dostają jedzenie za pracę i… umycie się. Oczywiście projekt został odrzucony, a Wantuch sam spóźnił się na głosowanie.

Wantuch miał również ambicję zostać posłem. Na szczęście, dziwne banery z podobiznami Schetyny i Kaczyńskiego na banknotach zostały powieszone na kilka dni przed wyborami i teraz Kraków nie musi przynajmniej przepraszać całej Polski za Wantucha. W tym roku radny chciał również wysłać od rady miasta list z gratulacjami dla Beaty Szydło, że rzekomo została babcią w wyniku romansu syna-księdza z parafianką… Szalonych pomysłów było tyle, że właściwie moglibyśmy napisać o tym osobny artykuł.

Niemiłosierny pasterz

Największą żenadą w 2019 r. było jednak chyba postępowanie arcybiskupa Marka Jędraszewskiego. Zamiast nauczać o miłości do bliźniego, duchowny zaliczał żałosne wpadki, które nie przystoją głowie krakowskiego Kościoła.

Podobnie jak w przypadku Łukasza Wantucha można napisać osobny artykuł o poczynaniach duchownego. Zaczynając od nazwania społeczności LGBT „tęczową zarazą”, kończąc na ostatnim popisie jakim było nieprzyjście na Wigilię dla bezdomnych. Widocznie pasterz musiał otrzymać specjalne zaproszenie, by przejść dwie ulice i raczyć ubogich spędzeniem razem kilku chwil. Ciekawe, czy Jezus czy Święty Piotr też takie dostawali…

Skandalem było również zwolnienie pracownic biura prasowego. W powodach wyrzucenia kobiet napisano, że nie mają one mężów i samotnie wychowują dzieci… Życzymy więcej empatii w Nowym Roku.

Seksturystyka, homolobby, pedofilia… Oto najbardziej kontrowersyjne wypowiedzi głowy krakowskiego Kościoła

„100 lat mobbingu”

W sferze kultury wielkim przegranym jest Teatr Bagatela. Miniony rok miał upłynąć pod znakiem radosnych obchodów z okazji stulecia istnienia placówki. Zamiast tego wybuchł wielki skandal, którzy nadszarpnął wizerunek teatru.

Pracownice Bagateli ujawniły, że przez wiele lat były molestowane seksualnie i mobbingowane przez dyrektora Henryka Schoena. Poszkodowanych było około 16, jednak z dnia na dzień lista ofiar zwiększała się. Dyrektor zaprzeczył wszystkim doniesieniom i wybrał się… na urlop. Niesmak wokół Teatru Bagatela pozostanie na długo.

Najnowsze

Co w Krakowie