Środa, 4 listopada, ok. godz. 18. W centrum Krakowa pustki. Sklepy są wprawdzie otwarte, ale nikt nie kupuje pamiątek. Lokale gastronomiczne oferują jedzenie i napoje na wynos, ale mało kto z tego korzysta.
Tak wygląda opustoszały Kraków jeszcze przed lockdownem. W środowy wieczór można się było cieszyć (?!) ciszą na Ranku Głównym, Grodzkiej i Floriańskiej. Nie było protestujących, ale nie było też turystów. Za to świetlone zabytki można było zobaczyć w pełnej okazałości.
Zwykle o tej porze, nawet jesienią i zimą, były tu tłumy… A w środę w Sukiennicach otwarte były tylko trzy kramy. Na płycie Rynku stał tylko jeden radiowóz. Zniknęła nawet „straż”, która jeszcze kilka dni temu pilnowała wejść do kościołów.
(GS)