Tłumy na Jarmarku Bożonarodzeniowym. „Nie łapiemy się za portfele”

Jarmark Bożonarodzeniowy na Rynku przyciągnął w sobotę prawdziwe tłumy – w niektórych miejscach nie było nawet jak wcisnąć przysłowiowej szpilki. Chętnych na zakupy na jarmarku nie brakuje. Najwięcej osób było wieczorem, bo i klimat wtedy najlepszy.

Nikt tego nie był w stanie policzyć, ale w sobotę przez jarmark bożonarodzeniowy przewinęły się  tysiące krakowian i turystów. W pewnym momencie Rynek był pełen ludzi. Jedni przyszli na zwykły spacer i oglądanie straganów, drudzy, żeby kupić drobiazgi na jarmarcznych kramach, a jeszcze inni, żeby napić się grzańca lub gorącej czekolady. Nic dziwnego, tam nawet bez śniegu i mrozu można poczuć magię świąt. 

Olbrzymia choinka, miliony światełek, dziesiątki straganów, z których unosi się zapach pysznych przekąsek i mnóstwo atrakcji dla najmłodszych – jarmark świąteczny w Krakowie  to dla wielu atrakcja, na którą warto czekać okrągły rok.

A czy w tym roku jest drogo? Media prześcigają się w publikowaniu artykułach o paragonach grozy. Czy w takim razie odwiedzający skarżą się na wysokie ceny? Aż tak bardzo nie łapiemy się za portfele – mówi jedna z zapytanych przez nas par. – Ceny ogólnie wszędzie wzrosły. Jarmark nie jest wyjątkiem – mówią.

W tym roku jarmark na Rynku znalazł się wśród najciekawszych europejskich targów świątecznych, do których odwiedzenia zachęca gazeta „The Times”. To jedna ze świątecznych propozycji turystycznych gazety, obok m.in. Kopenhagi, Wiednia, Berlina czy Gdańska.

Już w dniu otwarcia pisaliśmy, iż w tym roku zakupy będą droższe. Przykładowo, za pierogi ruskie zapłacimy 32 zł za 12 sztuk, placki ziemniaczane to wydatek 25 zł za 3 sztuki, do tego gulasz – 12 zł, sos grzybowy – 10 zł, śmietana – 8 zł. Podrożała gorąca czekolada  z 15 zł na 19 zł, nieco droższe są też napoje bezalkoholowe, np. herbata kosztuje 10 zł zamiast 8 zł. Za popularne gofry zapłacimy 10 złotych, z dodatkami około 20. 
– Ceny wzrosły, ale nie aż tak dużo jak donosiły media- mówi jedna z par, która zamawia wino grzane. – Może dlatego, że ceny ogólnie wszędzie tak wzrosły, że już nie widzimy różnicy.

I rzeczywiście. Wystarczyło rozejrzeć się wokół aby zobaczyć jak przy przy stoiskach – szczególnie tych z jedzeniem – tworzą się kolejki i trudno jest przejść. – Najwięcej ludzi jest wieczorami – zauważają pracownicy stoiska z oscypkami. – Ludzie chętnie kupują po kilka sztuk. Kolejka była praktycznie cały czas. 

fot. KRKnews

 

 

 

1 KOMENTARZ

Najnowsze

Co w Krakowie