To już gruba przesada! GOPR interweniował, bo psu krakowskiego boksera… „marzły uszka”

– Bardzo dziękuję, że GOPR-owcy przyjechali po „Pumbusia” – mówi Artur Szpilka. – Idioci i ludzie lekceważący zdrowie i czas ratowników oraz innych turystów muszą zacząć płacić, GOPR to nie taxi – odpowiadają kibice, dziennikarze i turyści.

Tylko, żeby nikt nam tu nie wyjeżdżał z tekstem: „nie macie empatii dla zwierząt”. Bo akurat zwierzę jest tu zdecydowanie najmniej winne. Gorzej z jego nierozgarniętym właścicielem…

A było tak: krakowski bokser Artur Szpilka, mimo bardzo trudnej pogody, wybrał się ze swoim psem do schroniska w Karkonoszach. Zapewnia, że zszedłby o własnych siłach, ale nie chciał narażać na dyskomfort… swojego psa i wezwał GOPR.

– Pumba poszedłby, ale skuczał, zaczęły mu marznąć uszka, więc mówię: „nie no, w życiu go nie wypuszczę na coś takiego”. Dziękuję GOPR-owi, że przyjechali bardziej po „Pumbusia”, no ale ja musiałem wracać z nim – mówił Szpilka w materiale Polsatu.

No i się zaczęło – internauci nie zostawili na Szpilce suchej nitki, a zaczął dziennikarz sportowy Żelisław Żyżyński:

Pod jego wpisem aż zaroiło się od komentarzy. Ludzie dziwili się lekkomyślności Szpilki. Byli również oburzeni tym, że muszą zrzucać się na akcję GOPR-u, bo „Pumbusiowi marzły uszka”:

A jakby tego wszystkiego było mało, to atmosferę podgrzała jeszcze partnerka Szpilki – Kamila Wybrańczyk – która napisała do krytykujących lekkomyślność boksera tak:

„Dajcie spokój i grzejcie dupyy na kanapie… Jutro tez wchodzimy. E, słuchajcie, idzie jutro Pumba z nami i zdania nie zmienimy. Wiemy ile potrafi zrobić kilometrów i nie jest to dla niego problemem…  Nie róbcie gównoburzy z niczego”.
 
Kurtyna.
 
jk

Najnowsze

Co w Krakowie