Spełnia się najczarniejszy scenariusz dla Wisły Kraków S.A. Na dziś drużyna nie ma prawa grać nawet w Ekstraklasie! Co będzie dalej?
Jest gorzej niż źle, a za kilka tygodni może być tragicznie. Klub nie ma sponsora, kolejni zawodnicy składają wnioski o rozwiązanie kontaktów, a tak naprawdę to do końca nawet nie wiadomo, kto jest właścicielem spółki akcyjnej!
Wszystko dlatego, że Vanna Ly i spółka (czyli niedoszli inwestorzy) twierdzą, że cały czas posiadają 100 proc. akcji Wisły SA, mimo że nie wpłacili obiecanych 12 mln zł!
Efekt bajzlu jest taki, że PZPN zawiesił Wiśle licencję na grę w Ekstraklasie. Co to oznacza? Że dopóki klub jej nie odzyska, to będzie przegrywał mecze walkowerem. A trzy walkowery oznaczają, że zostanie wyrzucony z Ekstraklasy.
W tej sytuacji jednym ratunkiem jest znalezienie kogoś, kto szybko przeleje na konto klubu kilkanaście milionów złotych, a w przyszłości zapewni kolejne zastrzyki gotówki.
Okazuje się, że w tej sytuacji spać spokojnie nie może zarząd Wisły. Choć prezes Marzena Sarapata złożyła dymisję, to wcale nie oznacza, że wkrótce nie wyląduje w sądzie.
” Umowy piłkarze mają z Wisłą SA i tylko tam mogą kierować swoje roszczenia, ale też do władz tego klubu. Na zarządzie spółki akcyjnej spoczywa obowiązek ogłoszenia upadłości w terminie, by chronić wierzycieli. Jeżeli przedstawiciele zarządu tego nie zrobią, to odpowiadają swoim majątkiem. Za działanie na szkodę wierzycieli jest też odpowiedzialność karna. Nie przesądzam winy kogokolwiek. Ale jeżeli wierzyciele nie zostaną spłaceni, to zapewne pojawią się sądowe postępowania przeciw zarządowi Wisły SA” – wyjaśnia w „Gazecie Krakowskiej” Jacek Masiota, który specjalizuje się w prawie sportowym.
Na dziś na godz. 18 zarząd TS Wisła zwołał konferencję prasową.
jk