No, takich stróżo prawa to my lubimy! Policjant szybko zorientował się w sytuacji, zachował trzeźwość umysłu i dzięki temu uratował kobiecie życie.
Do komisariatu w Krakowie zadzwoniła kobieta, która tego dnia miała zgłosić się na posterunek w charakterze świadka.
„Policjanta od razu zaniepokoił ton rozmówczyni, nieadekwatny do sytuacji, więc postanowił przedłużyć konwersację i dowiedzieć się czy jego podejrzenia są słuszne. Po dłuższym czasie kobieta powiedziała, że nie będzie mogła przyjść ani tego dnia, ani prawdopodobnie już nigdy” – informuje policja.
Ton głosu wskazywał na zły stan psychiczny kobiety, która po chwili przyznała, że zażyła środki psychoaktywne i popiła je alkoholem. Co w tej sytuacji zrobił starszy sierżant Jarosław Staniewicz? Pod pretekstem ważnych obowiązków służbowych zakończył rozmowę jednocześnie zapewniając, że za chwilę oddzwoni.
W tym czasie powiadomił o niepokojącej rozmowie telefonicznej dyżurnego, który wysłał załogę radiowozu pod ustalony w międzyczasie adres, pod którym najprawdopodobniej przebywała kobieta.
„Funkcjonariusz oddzwonił do swojej rozmówczyni i podtrzymywał rozmowę, mając tym samym kontrolę nad sytuacją. Po chwili usłyszał w słuchawce telefonu dzwonek do drzwi mieszkania i polecił kobiecie by je otworzyła” – relacjonują policjanci.
Przybyli na miejsce funkcjonariusze próbowali zorientować się w sytuacji jednak stwierdzili, że stan kobiety się pogarsza i jest z nią coraz bardziej utrudniony kontakt. W pewnym momencie kobieta straciła przytomność. Pogotowie zabrało ją do szpitala, gdzie stwierdzono, że faktycznie jest pod wpływem alkoholu i środków psychoaktywnych, co bez wątpienia zagrażało jej życiu.
ip